
sobota, 7 kwietnia 2012
piątek, 6 kwietnia 2012
Narodziny legendy
Marek Halter
Legendarna postać, synon

Kim była kobieta, otoczona legendą za życia, która przetrwała upadek starożytnych cywilizacji, dawnych bogów, zawieruchy historii? Jaka opowieść stoi za tą niezwykłą osobą? Nim narodziła się królowa Saby, był człowiek i to on był źródłem dla późniejszej sławy i chwały ...
resztę można przeczytać tutaj - dlaLejdis.pl :)
czwartek, 5 kwietnia 2012
"Obyś w ciekawych czasach żył"
"Miłośnica"
Maria Nurowska
Zaczynając czytać "Miłośnicę" myślałam, że to fabularyzowana biografia polskiej Maty Hari, ale okazało się, że założenie z góry tego co przyniesie lektura okazało, nie tyle nietrafione, co było skrótem myślowym, bo książka przyniosła o wiele więcej niż sensacyjne detale czyjegoś życia. Tak naprawdę dostałam szansę poznania intrygującej kobiety, a w trakcie czytania okazało się, że nawet dwóch, jak to możliwe? Autorka nie tylko przedstawiła mało znaną postać, lecz również odsłoniła pewne elementy własnych doświadczeń życiowych. Najlepiej jednak zacząć od początku czyli ... od okładki, bo ona wprowadza czytających w klimat opowieści i pozostaje przed oczyma w trakcie lektury i po jej zakończeniu.
Najczęściej biograficzne opowiadania kojarzą się z suchymi faktami, przeplatanymi datami i nimi ograniczonymi - urodził / urodziła się w tym dniu, a zmarł / zmarła w tamtym. Pomiędzy tymi cyframi wiele wydarzeń, jedne bardziej podkreślone, inne tylko wymienione wraz z wieloma innymi, jeszcze inne przemilczane lub uznane za nieistotne, czasem jakaś sytuacja w ogóle nie ujrzy światła dziennego, ponieważ jest mnie lub bardziej kompromitująca, chociaż nie zawsze to obiektywna prawda. Jak pokazać sylwetkę człowieka tak by oddać jej charakter, wady, zalety, te trudno uchwytne szczegóły, składające się na indywidualność? Pozostać neutralnym i zachować rolę obserwatora czy może dać się ponieść emocjom i szukać wśród życiowych ścieżek istoty bohatera? Może połączyć obie postawy i w zależności od potrzeb raz być obiektywnym badaczem, a raz subiektywnym pasjonatem? Jak utrzymać odpowiedni dystans od opisywanej osoby i czy w ogóle jest on warunkiem koniecznym? Pytania te oraz wiele innych nasuwają się od pierwszych przeczytanych słów do ostatnich, dwie kobiety oddzielone od siebie dekadami lat oraz śmiercią, a jednak obie doskonale współistnieją na stronach barwnej gawędy. Postać ta nosi w sobie tragiczny rys, może związany z utratą domu rodzinnego, a może z innym wydarzeniem, skrytym zbyt głęboko by ktoś drugi do nich dotarł.
Krystyna Skarbek polską Matą Hari? Raczej nie, chociaż obie wiodły niezwykle barwny żywot, w którym wojna odcisnęła niezatarte piętno i co ważniejsze pozostawiły po sobie legendę, żyjący własnym życiem. Z pochodzenia hrabianka, ale z mezaliansowego małżeństwa, do tego wielki kryzys lat dwudziestych dwudziestego wieku, lecz to jedynie wstęp do tego co dopiero miało nadejść. Najpierw kurierka przedzierająca się do okupowanej Polski przez górskie granice, w słońcu i śniegu, czynna agentka na terenie Francji, gdzie w brawurowych akcjach ratowała angielskich szpiegów, uwalnianie polskich żołnierzy z węgierskich obozów, tak jakby niebezpieczeństwo było daleko i nie dotyczyło jej. Fabuła z niespodziewanymi zwrotami wydarzeń, w których nigdy nie było wiadomo jaki ostatecznie kierunek przybiorą. Ale to jeden z wątków, gdzie bohaterką była Krystyna Skarbek, a raczej znana w tych momentach jako Christine Granville. Nie można zapominać o innych aspektach, takich jak życie osobiste, nierozerwalnie związane z pracą, a czasem wręcz stapiające się w jedno tak, że nie można było ich odróżnić od siebie.
Jak jest rola autorki "Miłośnicy" w jej historii? Maria Nurowska jest integralną bohaterką swojej książki, gdyż odsłania kulisy powstania oraz emocje jakie jej towarzyszyły podczas pisania, chociaż ukryta jest pood postacią narratorki. Czytelnik poznaje szczegóły z powstawania książki oraz rozterki podczas zbierania materiałów, również widzi jak opowieść nabierała kształtów. Kilka perspektyw skupionych na jednym człowieku, czasem sprzeczne opinie, wynikające z subiektywnych odczuć, z tego wszystkiego powoli wylania się portret nieprzeciętnej kobiety, nawet po śmierci wzbudzającą zainteresowanie, tak samo jak w momentach gdy żyła i nie pozostawiającą obojętnym czytelników. Zachwycała sobą, ale nie zewnętrznymi cechami, lecz swoim charakterem i tym tajemniczym "czymś", co dane jest nielicznym. Tylko tyle i aż tyle do zawarcia na trzystu kilkunastu stronach książki, jak zmieścić tak barwną i niejednoznaczną kobietę na ograniczonej powierzchni? Może wystarczy napisać to co w duszy gra i podszeptuje głos z tyłu głowy, tym sposobem nakreśli się szkic człowieka, który może sam siebie do końca nie znał lub nie chciał poznać, ale to nie przeszkadza, a wręcz kusi by się poznać życiorys unikatowy i warty zapamiętania.
"Miłośnica" zawiera elementy szpiegowskiej powieści, wiele detali biograficznych, elementy obyczajowe i tło historyczne, niepozbawione gorzkich spostrzeżeń, szczególnie dotyczących powojennych losów polskich żołnierzy. Podobno hasło "obyś w ciekawych czasach żył" jest klątwą, ale są ludzi, dla których właśnie takie chwile pozwalają żyć w pełni i dawać z siebie to co najlepsze i chyba właśnie taką osobą była Krystyna / Christine Skarbek / Granville
środa, 4 kwietnia 2012
Bezcenna wartość
Piotr Pochuro

Brzęk tłuczonego szkła, gniecionego metalu, samochód blokujący inny pojazd, broń wycelowana w kierowcę i jego pasażerów ... To nie scena filmowa czy napad, lecz zatrzymanie podejrzanych, takich akcji Bzyk ma dużo na koncie, jednak nie przepada za nimi, niestety czasem i tak trzeba działać. Jednak takie "przedstawienie" to efekt żmudnego śledztwa, godzin spędzonych na obserwacji i "wyciąganiu" wiadomości od informatorów. Rzadko kiedy praca mieści się w przewidzianych godzinach pracy, w ogóle trudno odróżnić kiedy jest czas przewidziany na obowiązki zawodowe, aw jakim momencie rozpoczyna się życie osobiste. Jedno z drugim przeplata się i właśnie on o tym przekonał się już nie raz i nie dwa, właściwie żyje pracą, poza nią nie liczy się prawie nic. Czy w takiej sytuacji można pozostawić dochodzenie bez prawdziwego rozstrzygnięcia, nawet gdy przełożeni naciskają na to? Dla Bzyka liczy się końcowy efekt, a nie życzenia innych, wie do czego dąży i t się liczy, nic więcej. W końcu "łapanie" przestępców to podstawa działania policji, ale czy na pewno? Pomiędzy prawem a bezprawiem jest cienka linia, łatwo ją przekroczyć, nie zauważając tego faktu ... Kilka słów za dużo, walka w imię słusznej, lecz niepopularnej sprawy, nie liczenie się z opinią przełożonych, niesłuchanie "dobrych rad" i kłopoty gotowe, chociaż kto by się nimi przejmował, jeżeli nie poszło się na ustępstwa i jest się przekonanym o właściwym postępowaniu? Jednak rzeczywisty świat, gdzie nierzadko do głosu dochodzą osobiste sympatie i animozje oraz układy, szybko koryguje idealne wyobrażenia o sprawiedliwości i powinności ...
"Cena honoru" to sensacja historia, przedstawiona z dwóch perspektyw - obserwatora i głównego bohatera, w sumie dające czytelnikowi obraz prawdziwy i pozbawiony złudzeń, ale w którym jest miejsce na honor. Sprzeczności często pojawia się w tej opowieści, jednak są one zamierzone i dotyczy obszaru gdzie zderza się interes publiczny z prywatnym, a zasady są po to by je łamać. Wbrew pozorom nie jest to jedynie pesymistyczna opowieść, w jakiej z góry można spodziewać się rozwoju akcji, gdyż autor nie stawia na proste rozwiązania. Po przeczytaniu nasuwa się kilka pytać, jedne z najważniejszych to - czy tak wygląda na prawdę wygląda wymiar sprawiedliwości i podobny rozwój sytuacji mógłby mieć miejsce? Fikcja literacka wydaje się być nieograniczona, lecz czasem codzienność przynosi fakty wyprzedzające ją.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

wtorek, 3 kwietnia 2012
Kwietniowy stosik :)
Pierwszy tydzień kwietnia przyniósł również nowy stosik ciekawych książek :)
Jak zwykle Pani Listonosz doręczyła przesyłki, a dobrzy sąsiedzi odebrali ;)
poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Łabędzi śpiew
Leif GW Persson
Je

Przejście na emeryturę różnie bywa przyjmowane, czasem jest to dramat dla człowieka, bo nagle z dnia na dzień traci się grunt pod nogami, a za znanym zamykają się drzwi, czasem to długo oczekiwany moment, kiedy wreszcie ma się czas na sprawy, które były odkładane na później. Bywa i tak, że zawód nadal jest obecny w życiu, ale na zasadzie przyjacielskich spotkań, pozostaje nostalgia za tym co było, ale widoki na przyszłość są ciekawe, a przeszłość jest tylko okazją do wspomnień. Lars Martin Johansson jest właśnie na takim etapie życia, policyjną odznakę pożegnał, ale wiele jeszcze przed nim, teraz czas na nowe wyzwania ... Jednak planty często ulegają przeobrażeniom, przeznaczenie, przypadek, a może opatrzność boska sprawia, iż założenia ulegają całkowitym zmianom. Ten dzień nie zapowiadał się by miał być inny niże wcześniejsze, po prostu kolejny w emeryckim, acz aktywnym życiu. Przypadkowe rozmowy z dawnymi znajomymi, szybka przekąska i .... nagle nic już nie jest takie jakie było jeszcze kilka minut temu. Tak bywa, że czasem sekundy odmieniają życiowy scenariusz, zrządzenie opatrzności czy też innej nieznanej siły sprawiają, iż dostaje się zadanie, a może przekleństwo, do wypełniania. W jednym miejscu spotykają się ludzie, mogący rzucić światło na tragedię sprzed lat, chociaż to co odkryją wydaje się i tak nie mieć znaczenia w świecie bezdusznych paragrafów. Ale czy powinno się pozostawić bez odpowiedzi znaki zapytania, naznaczone cierpieniem, nawet gdy logika podpowiada, iż będzie to pyrrusowe zwycięstwo? A może to szansa by detektyw mógł zabrać głos w łabędzim śpiewie?
W połowie lat osiemdziesiątych Szwecja żyła morderstwem na tle politycznym, inne informacje musiały ustępować miejsca wiadomościom z postępów dochodzenia numer jeden. W końcu jak często ma się do czynienia z takim wydarzeniem? W natłoku mniej lub bardziej nagłówków i newsów, wzmianka o zaginięciu Yasmine przeszła bez większego echa, podobnie jak dochodzenie w tej sprawie. Po latach zrządzeniem losu ktoś na nowo zainteresował się wydarzeniami z ówczesnego lata, a raczej śledztwu i jego wynikowi. Dlaczego zakończyło się takim, a nie innym rezultatem? Czy po latach można wyciągnąć inne wnioski ze zgromadzonych dowodów? Krok po kroku, wcale nie świeże, lecz bardziej zdeterminowane oko spogląda na to co udało się zdobyć kolegom po fachu.
"Umierający detektyw" to powieść oparta przede wszystkim na śledztwu, a raczej jego ponownej odsłonie po latach. Autor postawił na wyrazistych bohaterów i to oni są motorem akcji, ich zdeterminowanie i przekonanie, że wyjaśnienie sprawy sprzed lat jest możliwe. Dopiero teraz pojawiła się szansa by na nowo ktoś się zainteresował pewnymi letnimi wydarzeniami i właśnie to drugie podejście stanowi oś fabuły. Czytelnik obserwuje krok po kroku postęp w dochodzeniu i detale, które umknęły w przeszłości, czasem drobiazg wydawałoby się nic znaczący staje się momentem przełomowym dla dochodzenia. Śledztwo to motyw główny, wspierają go wątki obyczajowe dotyczące postaci, które na pierwszy rzut oka nie są związane z nim, ale to jedynie złudzenia. Ile razy zdarza się nam powiedzieć "to mnie nie dotyczy", by po chwili zastanowienia stwierdzić, że jednak łączy nas z danym wydarzeniem coś więcej? Podobnie jest i w tej historii, gdzie to co wydaje się odległe oraz przypisywane innym nagle nabiera rysów konkretnej i znanej twarzy. Leif GW Persson ukazał jak toczy się dalej życie osób, będących uczestnikami, mniej lub bardziej zaangażowanymi, w zbrodniczy dramat oraz zadaje pytanie czym jest sprawiedliwość. Czy kara za popełnione przestępstwo może mieć termin, po którym jej wymierzenie jest już nieuprawnione i staje się samosądem? A może wina nie może się przedawnić i niezależnie ile lat minie będzie zawsze aktualna, podobnie jak dokonanie osądu za nią? Kat, ofiara, Temida, trzy elementy połączone cierpieniem, wyrzutami sumienia i poczuciem winy ...
Baza recenzji Syndykatu ZwB
niedziela, 1 kwietnia 2012
Podsumowanie marca, czyli kwartał za nami
Lista przeczytanych książek:
Paweł Pollak "Gdzie mól i rdza" - recenzja
Marta Bilewicz "Zdążyć przed świtem" - recenzja
Roxanne St. Claire "Sądzeni za namiętność" - recenzja
David Peace "1980"- recenzja
Ewa Kopsik "Układ z Panem Bogiem" - recenzja
Monika Szwaja "Matka wszystkich lalek" - recenzja
Dan Wells "Pan Potwór" - recenzja
Alyxandra Harvey "Córka medium" - recenzja
Marta Gracz "Apokalipsa" - recenzja
Zbigniew Kresowaty "Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy" - recenzja
Agnieszka Lingas - Łoniewska "Szósty" - recenzja
Arne Dahl "Europa blues" - recenzja
Caroline Graham "Zawiść nieznajomego" - recenzja
Janusz Majewski "Siedlisko" - recenzja
Antoinette van Heugten "Dotknąć prawdy" - recenzja
Bernhard Jauman "Żmije z Montesecco" - recenzja
Val McDermid - "Ostatnie kuszenie" - recenzja
W.E.B. Griffin, William E. Butterworth IV "Śmierć i honor" - recenzja
Timo Parvela "Strażnicy Sampo. Miecz" - recenzja
Megan Whalen Turner "Złodziej" - recenzja
Mam też prośbę do Zwycięzcy Konkursu Wiosennego - Madziojanki, o podanie danych do wysyłki nagrody.
sobota, 31 marca 2012
Milczenie jest złotem?
Megan Whalen Turner

Pięcioro ludzi połączonych wspólnym zadaniem, a przy tym mającym własne cele do spełnienia, chociaż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Wspólna podróż pozwala się im poznać bliżej, chociaż praca zespołowa nie jest potrzebna by misja zakończyła się sukcesem, ale czy na pewno? Tajemnic jest więcej, nie wiadomo co czeka u kresu wyprawy, bo nikt nie powrócił z wcześniejszych podobnych wojaży. Wystarczy spryt i tupet rozgadanego złodziejaszka by zdobyć to co zostało zaplanowane?
Łotrzykowska opowieść to jedna strona książki Megan Whalen Turner, a to za sprawą głównego bohatera - Gena, świetnie przedstawionego w konwencji trochę sowizdrzalskiej historii. Druga warstwa oparta jest na mitach oraz średniowiecznej atmosferze, tworzy tło dla opowiadania wykorzystując to co znane, lecz nie dosłownie, a jedynie jako szkic, na który naniesiono własne pomysły co dało w efekcie interesującą scenerię z wieloma jakby znanymi detalami, lecz całkowicie w nowej odsłonie. Oś akcji wydaje się znana, ale autorka przygotowała kilka niespodzianek, tak by lektura nie była zbyt przewidująca i utrzymywała odpowiedni poziom napięcia. Fabuła została starannie przemyślana, widać również, że kreatywnie wykorzystano elementy ze starożytnej Grecji, a główny motyw wraz z kolejnymi stronami książki nie wydaje się już taki oczywisty, bo można wyczuć, że gdzieś w jego cieniu ukrywa bardziej złożona intryga, w której los przeznaczył rolę każdemu z bohaterów. Jednak na tym nie koniec, bo książka do ostatnich stron kryje sekrety, a ujawniają się one w najmniej spodziewanych momentach, wtedy gdy jest się pewnym jakie będzie się zakończenie.
piątek, 30 marca 2012
Różne oblicza honoru
W.E.B. Griffin, William E. Butterworth IV
Ameryka Południowa

Cletus Frade pomimo dosyć młodego wieku ma już na swym koncie niemało zasług dla ojczyzny, teraz przyszedł czas na odpoczynek i nadrobienie zaległości z zakresu spraw rodzinnych. Jakoś tak się złożyło, że nie było okazji by nawiązać więzy ojcowsko-synowskie, więc dlaczego nie zrobić tego właśnie gdy armia daje zasłużonemu żołnierzowi wolną rękę co do jego przyszłości? Lotnik słynący z pogodnego charakteru i obiektywnego spojrzenia na świat odnajdzie się w każdych warunkach - nawet na hacjendzie wielkości Berlina, gdzie gośćmi są niemieccy oficerowie, dygnitarze ambasad oraz ministrowie junty wojskowej. Ciekawe towarzystwo przyjmowane jest w rodzicielskich progach, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę co się dzieje w dalekim świecie, a do tego dochodzą równie interesujące związki familijne. Kim jest major Frade? Tylko i wyłącznie synem szukającym kontaktu z rodzicem czy też ma on także drugie oblicze, skrywane pod maską cieszącego się z życia człowieka? W towarzystwie śmietanki towarzyskiej wiele może wydarzyć się, szczególnie gdy ścierają się przeciwstawne racje stanu oraz poglądy polityczne, a wszystko to na podłożu ogromnych fortun, czasem mających swe źródło w zagładzie narodu.
Druga wojna światowa jest źródłem inspiracji dla wielu autorów, jej okres jest kanwą dla fabuł tak filmowych jak i dokumentalnych, niektóre wydają się czasem kalką innych, ale czasem autorzy sięgają po mniej wyeksploatowane tematy. Mogłoby się zdawać, że gra wywiadów zbyt często bywa punktem wyjścia i w tym obszarze trudno o kolejną ciekawą opowieść, jednak "Śmierć i honor" jest zaprzeczeniem takiej opinii. Twórcy zadbali o wiarygodne tło historyczne, lecz również detale społeczno - kulturowe, pozwalające czytelnikom wejść w świat sprzed kilkudziesięciu lat, który do tej pory wiele tajemnic nie ujawnił. Pierwszym planem jest rozgrywka szpiegowska pomiędzy siłami alianckimi a nazistowskimi, osadzona w tle argentyńskiej rzeczywistości lat czterdziestych - gdzie polityczna zawierucha zbierała swoje żniwo. Dzięki takiemu umiejscowieniu czasoprzestrzennemu historia zyskuje ciekawy kontekst, ale to jedna ze stron ukazanych w książce. Drugą nie mniej interesującą są wewnętrzne gry w agencjach oraz walka o wpływy pomiędzy przywódcami. Fabuła odkrywa wątki znane raczej niewielkiej grupie pasjonatów, ale w sposób interesujący - warstwa po warstwie, tak, że kolejne odsłony akcji są zaskoczeniem. Jedno opowiadanie ukazywane z punktu widzenia różnych bohaterów przekazuje fragmenty większej całości, podobnie jak w rzeczywistości - rzadko kiedy wszystkie aspekty danej sprawy są wiadome od razu i każdej związanej z nią osobie. Intrygującym jest zbieranie okruchów informacji i składanie ich w całość wraz z postaciami z książki, szukać ukrytych szczegółów, a z niedomówień wyłuszczać okruchy informacji.

Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Zysk i S-ka
czwartek, 29 marca 2012
Kuszenie, ale do do czego?
Val McDermid

Przed Carol Jordan kariera stoi otworem, już wcześniej na swym koncie odnotowała wiele osiągnięć, więcej niż znaczących. Nie poprzestała na tym co już zdobyła, chce zajść dalej i zrobiła już wiele by jej droga biegła właśnie w kierunku, jaki sobie obrała. Policjantka zna tez ciemniejsze oblicze swej pracy i wie jak wpływa na ludzi, niszcząc ich powoli, lecz bardzo skutecznie. Ma w pamięci niedawne dochodzenie i koszty jakie zostały poniesione. Teraz jednak stoi przed kolejnym wyzwaniem i ma przekonanie, że jest właściwą osobą by je pokonać, jej strategia przynosi spodziewane efekty. Zbieg okoliczności jednak stawia ją przed całkowicie inną propozycją, wymagającą o wiele więcej niż do tej pory i jednocześnie dającą ogromne możliwości. W końcu Carol jest jednym z najlepszych fachowców w swojej dziedzinie, będzie mogła w praktyce sprawdzić swoje umiejętności. Kogo nie kusiłoby sprawdzić się w niecodziennej misji? Szczególnie, iż ma do odegrania nie tylko główną rolę, ale również dlatego, że właśnie nikt poza nią nie ma takich szans na powodzenie jak ona. Ryzykuje wiele, lecz do zdobycia jest to o czym marzyła ... Zadanie niespodziewane, lecz więcej niż kuszące, chociaż niebezpieczna i wymagające wejścia w świat gdzie nie liczy się żadne prawo i jest się wystawionym na bezpośrednie zagrożenie.
Tony Hill widzi plusy i minusy tego co stoi przed jego dawną współpracowniczką, jest gotów jej pomóc. Oczywiście nieoficjalnie i zza kulis, w końcu on już osiągnął to do czego dążył ... Ale czy na pewno? Przypadek czy też raczej zagadkowe zbrodnie otwierają na nowo drzwi, które wydawałoby się, że zamknął za sobą i to na zawsze. Jednak czy można przejść obojętnie obok zbrodni? Szczególnie gdy mają wymiar osobisty? Kto jak nie doktor Hill jest w stanie przeniknąć do umysłu zabójcy i odkryć jego prawdziwą tożsamość? Nie jest to ani proste, ani łatwe, co więcej z wejściem w przeszłość wiąże się stawienie czoła starym demonom, przed którymi mężczyzna uciekał i to nawet z niezłym skutkiem. Teraz ma przed sobą kilka z pozoru niezwiązanych zabójstw, motyw łączący został dostrzeżony w czasie internetowej pogawędki. Okazuje się, że otwarcie granic otwarło drogę również dla zbrodniarzy i to nie tylko w przypadku wątku, jakim zajął się Tony.
Zbieg okoliczności zdaje się rządzić "Ostatnim kuszeniem", ale to jedynie pozory, prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Dwa motywy, całkowicie odrębne, ale splecione ze sobą dzięki bohaterom i mające miejsce w tym samym czasie. W jednym i drugim wątku trwa wyścig z czasem, który jest ograniczony, oba mają związek z przeszłością, a jej skutkiem są obecne wydarzenia. Praca w cieniu i w świetle, jak się okazuje obie obciążone podobnym ryzykiem, bo wystarczy splot wydarzeń, nawet nie nierozważny krok, i plan wali się, a zagrożenie uderza z całą siłą. Co liczy się bardziej w ostatecznym rozrachunku - poniesione straty czy osiągnięty, pomimo nich, sukces? A może to co wydaje się zrządzeniem losu jest starannie zorganizowanym zamysłem kogoś innego?
Baza recenzji Syndykatu ZwB

Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece
środa, 28 marca 2012
wtorek, 27 marca 2012
Jadowity smak Toskanii
Bernhard Jaumann
Toska

Jednak i w tej sielskiej oazie zaczynają pojawiać się rysy i to z kategorii tych śmiertelnych, jednak czy słuszne są podejrzenia, że nie są dziełem przypadku? Policja nie widzi żadnych zbrodniczych śladów, które wskazywałby na udział osób trzecich w tych tragediach, ale mieszkańcy malowniczego Montesecco mają inne zdanie. W końcu to na ich terenie doszło do tych wydarzeń, a potencjalnego podejrzanego znają wszyscy, lecz czy nie byłoby to aż nazbyt oczywiste? Co tak naprawdę dzieje się pośród kamiennych domów i placów? Może idylliczna panorama skrywa inną scenerię, gdzie zdrada i tajemnice grają główne role, a tytułowe żmije są jak biblijna zapowiedź końca rajskiej ułudy? Jedno jest pewne mieszkańcy są zbyt przywiązani do rodzinnej ziemi by zgadzać się na jakiekolwiek zakłócenia bądź niejasności w ich egzystencji, powodujące niepotrzebne zamieszanie. Najlepiej takie sprawy załatwia się we własnym gronie, bo komu jak nie autochtonom będzie zależało na wskazaniu ewentualnego winnego?
"Żmije z Montesecco" to kryminał, jednak nie z gatunku tych, w których akcja opiera się na brawurowych pościgach i błyskotliwych detektywach. Zamiast tego autor postawił na toskańskie klimaty i uzyskał nie tylko malownicze tło, lecz również niecodzienną atmosferę. W miejsce pośpiesznego, gorączkowego dochodzenia jest śledztwo, toczące się w swoim tempie,a raczej rytmie, gdzie każdy wydarzenie ma swój czas i punkt zaistnienia, nic wcześniej i nic później nie nastąpi niż powinno. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się wiadome i pozostaje jedynie odkryć szczegóły, ale to tylko pozory, bo wyczuwalne jest, że gdzieś pod pierwszą warstwą kryje się kolejna, bardziej skomplikowana i dająca odpowiedzi, chociaż nie takie jakich można by się spodziewać. Ostateczny wynik specyficznego dochodzenia zaskakuje, podobnie jak i śledczy, którzy mają wiele twarzy, czasem zupełnie odmiennych od tych dobrotliwych i serdecznych ... Podczas czytania można zasmakować się w toskańskich plenerach, letnich i upalnych, wejść pomiędzy wąskie uliczki, przespacerować się polnymi drogami, odpocząć na kamiennych ławeczkach i poobserwować wyciszoną melodię życia. Kolejna wizyta w Montesecco zapowiada się równie interesująco, a może nawet bardziej, w końcu prawdziwe oblicze jest już znane, jednakże czy na pewno?
Baza recenzji Syndykatu ZwB
poniedziałek, 26 marca 2012
Stosik poniedziałkowy
niedziela, 25 marca 2012
Prawda w masce
Antoinette van Heugten

Autyzm dla wielu jest odległym pojęciem, zaburzeniem, o którym rzadko kiedy się mówi, a słyszy jedynie przy okazji filmów albo akcji społecznych. Dla Danielle Parkman to jednak codzienność, jej syn zmaga się z syndromem Aspergera. Jako matka stara się wspierać swoje dziecko, widzi problemy jakie stoją przed chłopcem - z jednej strony geniusz, z drugiej problemy w szkole, nie rozumiany przez rówieśników, a okres dojrzewania jeszcze wzmaga trudności. Kobieta wierzy, że znajdzie lek, kurację, jakiś sposób by pomóc Maxowi, walka trwa od lat, w trudnych chwilach przed oczyma ma uroczego malca, który się do niej tulił. Takie momenty są już wspomnieniami, chociaż dają nadzieję, a ta jest potrzebna, bo życie przynosi coraz cięższe zmartwienia, ale to co najgorsze dopiero przed nimi.
Kiedy wszyscy przedstawiają fakty i mają na to dowody, a intuicja podpowiada, że powinno się im wierzyć, lecz nie można tego uczynić, jak powinno się postąpić? Zweryfikować informacje, bez względu na koszty i ewentualne straty, w końcu liczy się przecież tylko i wyłącznie prawda, chociaż byłaby jak najgorsza! Starcie dopiero się rozpoczyna, chociaż rozkład sił wydaje się nierównomierny, a widoki na zwycięstwo nie są nawet marne. Determinacja i miłość to dwie rzeczy, jakimi dysponuje Danielle, tyle musi jej wystarczyć, a przed nią walka i to na kilku frontach. Kto jest wrogiem, kto przyjacielem i co jeszcze czeka matkę i syna? Bezduszna machina wymiaru sprawiedliwości wydaje się być nie do powstrzymania, jeżeli wszystko świadczy przeciwko tobie masz jakieś szanse by dowiedzieć się co naprawdę wydarzyło się i co najważniejsze dowieść tego?
Lektura książki Antoinette van Heugten nie jest dokumentalnym portretem człowieka z autyzmem, zaburzenie to wprawdzie gra jedną z głównych ról, ale jest także punktem wyjścia dla thrillera z medycznym tłem. Można by się zastanawiać czy inne schorzenie dałoby taki efekt, lecz moim zdaniem autorka przedstawiła mało znaną szerszemu gronu kwestię z całkiem innej perspektywy. Przekonanie o właściwym postępowaniu jest również jednym z motywów, nie jest ono wolne od rozterek czy też błędów, ale właśnie dzięki owemu "błądzeniu" historia nabiera jeszcze bardziej realnego wymiaru."Dotknąć prawdy" to opowieść sensacyjna,zaskakująca rozwojem fabuły, mając przeczytane mniej niż jedną trzecią historii byłam więcej niż ciekawa jak dalej potoczy się akcja, bo nie można było wykluczyć żadnego kierunku. Dodatkowo ciekawość była pobudzona opisem, który jak rzadko,który pozostał mi w pamięci. Jeżeli sto kilka stron przyniosły tyle pytań, co będzie dalej? Kusiło mnie przeczytanie ostatnich stron,jednak jako udało mi się to zdusić to pragnienie i było warto. Historia łącząca w sobie jednocześnie dreszczowiec medyczny z prawniczymi aspektami oraz opowieść obyczajową daje wiele możliwość by stworzyć intrygującą opowieść, lecz również może dać w efekcie chaos, jednak w tym przypadku wynik jest więcej niż zadowalający.
sobota, 24 marca 2012
Spotkania z Larą la Voe
które odbędą się w dniach:
29 marca we Wrocławiu
12 kwietnia w Rudzie Śląskiej
22 kwietnia w Strzelinie
Lara la Voe – polska powieściopisarka,
która w wieku 19 lat zadebiutowała powieścią „3 płatki kamelii”.
Życie i twórczość
Lara la Voe, a właściwie Sandra Stempniewska, urodziła się 15 czerwca 1992 roku w Zielonej Górze. Przez długi czas największą miłością młodej autorki było aktorstwo, od najmłodszych lat próbowała swoich sił na szkolnych scenach, dopiero w 2009 roku związała się z Teatrem Lubuskim, gdzie wraz z grupą teatralną Proforma, szkoliła warsztat aktorski i występowała w happeningach promujących spektakle, pod opieką aktorki Olgi Paszkowskiej.
W wolnych chwilach tworzyła również wiersze i opowiadania, jej teksty poetyckie kilkukrotnie były wyróżniane i nagradzane na łamach wielu literackich konkursów.
Pod koniec roku 2007 stworzyła swoją pierwszą bohaterkę późniejszej powieści „3 płatki kamelii” Kathy Kalwin, a cała historia rozpoczęła się na forum internetowym o charakterze gry RPG poświęconej serialowi „Zagubieni”. Niebanalna, pozbawiona chronologii fabuła i bohaterowie przedstawiający świat w niezwykły sposób, przypadła do gustu użytkownikom, a później również redakcji wydawnictwa Novae Res, które wydało powieść „3 płatki kamelii” pod patronatem portalu i stowarzyszenia Sztukater w listopadzie 2011 roku, a Sandra Stempniewska, przybrała pseudonim artystyczny Lara la Voe. Wbrew pozorom, fikcyjne nazwisko nie ma na celu ukrycie prawdziwej tożsamości Sandry, z pseudonimem wiąże się bowiem literacka historia, którą pisarka ma zamiar ukazać w formie związku frazeologicznego w kolejnej powieści. Lara la Voe nie ma zamiaru spocząć na laurach po swoim debiucie i już teraz pracuje nad kolejną, tajemniczą książką.
Inspiracje
Lara la Voe określa swoją powieść literackim barokiem, który poza przepychem – emocjonalnym - nie ma z epoką zbyt wiele wspólnego. Prawdziwą inspiracją autorki jest Romantyzm z czołowymi przedstawicielami George Sand i Aleksandrem Dumas synem, w twórczości pisarki widoczne są również cechy dekadentyzmu i zafascynowanie modernizmem. Wśród ulubionych artystów Lary la Voe znajduje się również Salvador Dali, ponadto ceni postaci Kleopatry VII i jest wielką obrończynią honoru tragicznej francuskiej królowej Marii Antoniny i paryskiej kurtyzany „Damy Kameliowej” Marie Duplessis. W swojej twórczości stara się również oddać hołd powyższym postaciom.
piątek, 23 marca 2012
Mordercze pragnienia
Caroline Graham
Moja znajomość z twórczością Caroline Graham liczy sobie dobrych kil

Młody mężczyzna ma marzenia jak wiele innych ludzi w jego, i nie tylko, wieku, jest również przekonany o własnym, ogromnym, by osiągnąć sukces trzeba mieć wiarę w siebie, czyż nie? Kiedy jednak inni rzucają kłody pod nogi i nie umieją poznać się na "nieoszlifowanym" diamencie niełatwo przebić się na szczyt lub przynajmniej wzbudzić zainteresowanie u odpowiednich ludzi. Życie w świecie fantazji nie jest niczym szkodliwym do momentu kiedy porażka nie wyzwala skrywanych frustracji. W takim momencie wystarczy niewielka iskra by rozpalić prawdziwy pożar w umyśle człowieka. Parę standardowych słów staje się początkiem wejścia na ścieżkę, której celem jest ona - sława i jej rzeczywiste uosobienie w osobie kogoś znanego. Czy zastanawialiście się kiedyś co czuje się gdy zadaje się komuś cios nożem? Jak popełnić czyn niedozwolony i to z kategorii tych zabójczych, tak by nikt pozostać nadal bezkarnym? Może tylko ograniczyć się do teorii i wizualizacji, ale bez wprowadzania w czyn mrocznych pragnień? Jednak jakiś głos kusi do zrobienia pierwszego kroku w stronę urzeczywistnienia tego co do tej pory było widziane oczyma wyobraźni. Ale czy droga do morderstwa jest aż tak, prosta? A może kryje się za tym wiele więcej przyczyn, których skrzyżowanie się w nieodpowiednim momencie i miejscu dają w efekcie zabójstwo? Pomiędzy myślą, a czynem musi zaistnieć iskra wyzwalająca to co skrywane na powierzchnię.
Przepisów na intrygę kryminalną jest tyle ile autorów, a nawet czytelników. Jedni budują zbrodniczą atmosferę od pierwszego zdania i kończą ją dopiero na ostatnim, inni atakują znienacka, w najmniej oczekiwanym momencie, kolejni od podszewki przedstawiają zabójczy motyw, a jak jest w przypadku książek Caroline Graham? Pisarka tworzy odpowiedni klimat powoli, każdym nawet najmniejszym epizodem wprowadza nastrój oczekiwania na to co ma nastąpić, a gdy już ma to miejsce, nie następuje odprężenie tylko uczucie, że to dopiero początek. Wszystkie detale są ważne w ostatecznym rozrachunku, każdy czyn jest jednocześnie źródłem kolejnego, a starannie nakreślone tło staje się bohaterem zbiorowym opowieści. Zamiast elementów technicznych w dochodzeniu ważniejsza jest obserwacja, kojarzenie faktów i dostrzeganie tego co jest tylko lekko uwypuklone. Wszystkie fragmenty są połączone osobą zabójcy z jednej strony, a z drugiej jego ofiar. W ostatecznym rozrachunku liczą się tylko oni, a świat zawęża się do tego co zrobią i kto wyjdzie zwycięsko z tej próby.
Jak rodzi się zło? Z rzeczy małych czy dużych? Drobiazgów czy ważnych spraw? Można je zauważyć czy doskonale kamufluje się? "Zawiść nieznajomego" daje nam wgląd w mroczny świat bohatera owładniętego zbrodniczą ideą, realizowaną krok po kroku. Przeciwstawnym biegunem jest jego przeciwnik, żyjący swoim życiem i nieświadomy zagrożenia do momentu gdy staje ono przed nim. Gdy w końcu dochodzi do spotkania, nie ma w nim nic oczywistego, wręcz przeciwnie, bo to co najważniejsze zostało pozostawione na koniec.
