sobota, 27 lutego 2016

Prawdziwa Lalka

"Brakujące ogniwo"
Marta Wiktoria Kaszubowska

Co jest ważne w życiu? Rodzina? Dobra praca? Grono sprawdzonych przyjaciół? Sukces? Każdy ma swoją odpowiedź na to pytanie, nie zawsze to co wypowiadamy na głos to szczera odpowiedź. W świecie gdzie oczekuje się przysłowiowego "keep smiling" nie wypada mówić o tym co boli, to pozostaje niewypowiedziane powoli zatruwając człowieka. Liczy się by na zewnątrz pokazywać twarz człowieka spełnionego, resztę można dopiero odkryć za zamkniętymi drzwiami, chociaż przyzwyczajeni do oszukiwania czasem zapominamy o prawdziwych emocjach, aż same znajdą chwilę by wreszcie wyjść na zewnątrz.

Otoczenie Lalki widzi w niej młodą, pełną życia kobietę, która zdobywa wszystko co chce i jest zadowolona z życia. Zresztą sama dziewczyna nigdy nie dała powodów by sądzono o niej inaczej, znajomi z pracy, ale i jej rodzina, nawet nie domyślają się co tak naprawdę czuje i myśli ta szalona i pewna siebie osoba. Wydaje się, że świetnie odnalazła się w korporacyjnym świecie i wie jak czerpać z życia pełnymi garściami to co w nim najlepsze. Imprezy, kluby, praca, to trzy stałe elementy wyznaczające jej egzystencję. Nikt nie zauważa prawdziwej twarzy kobiety, kryjącej się za burzą kasztanowych loków i uśmiechem. Co chowa tak skrzętnie przed wszystkimi? Dlaczego nikt nie domyśla się niczego? Być może nie ona jedna ma bolesne tajemnice? Wśród tłumu łatwo nosić maskę, ale trudniej utrzymać ją gdy zostaje się sam na sam ze sobą? Czy ktoś dostrzeże prawdziwą Lalkę? Nie córkę, nie siostrę, nie koleżankę, lecz dziewczynę pełną nadziei, która rani się wciąż wspomnieniami? Czasami pomoc przychodzi z całkiem niespodziewanej strony, od kogoś kogo brano błędnie za wroga, lecz czy zostanie przyjęta?

O miłości można pisać na wiele sposobów, każdy oddaje jej skomplikowaną naturę, ma ona różne definicje i całą gamę emocji, od tych wywołujących drżenie serca aż po te będące źródłem łez. W opowieści Marty Wiktorii Kaszubowskiej czytelnik nie znajdzie wielkich słów o niej, za to będzie miał szansę poznać ją w wielu odcieniach i odmianach. "Brakujące ogniwo" to także historia rodziny, która zmaga się od kilku lat z dramatem, wciąż z jednej strony tematem tabu, z drugiej zżerającym jej członków od środka. Bohaterowie książki Marty Kaszubowskiej mają wiele twarzy, wraz z ich poznawaniem widzimy złożone relacje pomiędzy nimi i otoczeniem w jakim funkcjonują, co miało wpływ na to kim są obecnie. Autorka nie ocenia swoich bohaterów, być może to zadanie dla czytających. "Brakujące ogniwo" to także portret współczesnego społeczeństwa, wydającego się być niezwykle tolerancyjnym, lecz jednocześnie stawiającym wysokie wymagania i uważającym wszelkie odstępstwa od wzorca człowieka sukcesu za słabość. Coś jeszcze przykuwa uwagę w tej książce - emocje, raz przytłumione, raz wybuchające z ogromną siłę, zawsze prawdziwe, ale czasami skrywane przed światem. Warto poszukać tytułowego brakującego ogniwa w historii niebanalnej, opowiadającej o miłości, tej prawdziwej i fałszywej, życiu, które ma więcej kolorów niż czerń i biel oraz pragnieniu uczucia, że jest się dla kogoś kimś ważnym, bez względu na wszystko. 


Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję
wyd. NOVAE RES





czwartek, 25 lutego 2016

Tajemnica Salomona

 PRZEDPREMIEROWO

"Stół Króla Salomona"
Luis Montero Manglano


Co może dać początek przygodzie życia? Łut szczęścia? Splot okoliczności? Pojawienie się w odpowiednim miejscu i czasie? Uśmiech losu? Tirso Alfaro nie wie dokładnie jak jest w jego przypadku, być może wszystko po trochu złożyło się na to, iż stał się nowicjuszem w Narodowym Korpusie Poszukiwaczy. Już sama rekrutacja powinna dać do myślenia kandydatom, że przed nimi raczej nie praca biurowa, ale trudno też zgadnąć jakie zajęcie wymaga tak mało konwencjonalnego naboru. Tirso nie zamierza zaprzepaścić szansy jaką dostaje, nie przypuszcza nawet co czeka go w najbliższej przyszłości, chociaż po tym czego ostatnio był świadkiem powinien co nie co przewidzieć. Członkowie Korpusu to nie urzędnicy z teczkami, pracujący od poniedziałku do piątku, bliżej im bardziej do pewnego hollywoodzkiego bohatera, chociaż ich misja jest o wiele poważniejsza. Hiszpania utraciła zbyt wiele dzieł sztuki i dziedzictwa historycznego, ktoś musi zaradzić tym stratom, a tym kimś są właśnie Poszukiwacze. Ich zadanie jest jednocześnie bardzo proste i dość kontrowersyjne, mają odzyskać to co opuściło granice hiszpańskiej ziemi. Proste czyż nie? Ale jakby tak przyjrzeć się temu z bliska okazuje się, iż rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Tirso ze swą znajomością historii sztuki wydaje się być dobrze przygotowanym do nowych wyzwań, lecz już pierwsze wymaga od niego nie tylko akademickiej wiedzy, lecz przede wszystkim zimnej krwi i nerwów ze stali oraz otwartości na swobodny stosunek do ogólnie przyjętych zasad. Narodowy Korpus Poszukiwaczy nie jest uprzywilejowanym graczem na międzynarodowym rynku antyków, nie od dziś wiadomo, że za szacownym obrazem środowiska kryje się również mroczniejsza twarz. Właśnie tam gdzie ona pojawia się również powinni znaleźć się Poszukiwacze, co wiąże się ze sporym ryzykiem i balansowaniem na granic prawa i bezprawia. Najważniejsze jest jednak zadanie, które niespodziewanie wiąże się z Alfarem. Czyżby kiedyś usłyszana legenda miała w sobie więcej niż ziarno prawdy?

Nic nie dzieje się bez przyczyny i konsekwencji, chociaż to pierwsze czasem pozostaje dobrze skrywanym sekretem. Natomiast to drugie Narodowy Korpus Poszukiwaczy właśnie po raz kolejny ogląda na własne oczy, a Tirso ma okazję rozwiązać starożytną zagadkę, kuszącą od wieków by ją rozwiązać, lecz jednocześnie przestrzegającą śmiałków swą złą sławą. Niejeden śmiałek przekonał się już, że w tej legendzie fakty są o wiele bardziej niesamowite niż mit ją otaczający.

Jeżeli chętnie sięgacie po historie gdzie przygoda z tajemnicą idą w parze, a towarzyszy im w tle aura mistycyzmu to "Stół Króla Salomona" was nie rozczaruje. Jako bonus czytelnicy dostają wątek spiskowy oraz sensacyjny, oba wplecione w fabułę tak by z jednej strony ją wzbogacać, a z drugiej strony intrygować czytających i skłaniać ich do przypuszczeń oraz własnego śledztwa. Luis Montero Manglano podstawę swej książki oparł na prawdzie historycznej oraz fantazji twórczej, zacierając jednak staranie granicę pomiędzy nimi czego wynikiem jest fabuła, w której ma się odczucie, że wszystko o czym czytamy to fakty lekko tylko nagięte dla potrzeb autorskiego pomysłu jest. "Stół Króla Salomona" to opowieść obfitująca w postacie nieszablonowe, zarysowane mocną kreską, dobrze dopasowane do perypetii będących ich udziałem i jakich autor im i swym czytelnikom nie szczędzi. Sekrety przeszłości kuszące by je zgłębić i odkryć co chowają w zanadrzu stanowią jeden z głównych wątków, towarzyszy im subtelny zapach spisku, zaznaczający się coraz mocniej, nie daje także o sobie zapomnieć duch awanturniczej przygody, będący osnową dla całej akcji. Luis Montero Manglano nie poszedł w stronę hollywoodzkiego blichtru, wybrał drogę trudniejszą by przenieść na papier swoje pomysły, sięgnął do bogactwa legend oraz prawdziwych wydarzeń z hiszpańskiej historii i oddał im głos, swoje własne pomysły wplótł w realne wydarzenia. "Stół Króla Salomona" jest pierwszym tomem serii Poszukiwacze, zapowiadającym kolejne części pełne intrygującej lektury i pozostawiające apetyt na następną porcję pogoni za zaginionymi skarbami i rozwiązywanie intrygujących zagadek z dziejów nie tylko Hiszpanii.

Za możliwość 

przeczytania ksiażki 

 dziękuję wyd. Rebis




poniedziałek, 22 lutego 2016

Morderczy znak

"Trójkąty sprawiedliwości"
Magdalena Graczyk


Co musi wydarzyć się by człowiek zdecydował się odebrać życie drugiej osobie? A jeżeli czyni to raz następny i kolejny? Każda zbrodnia ma swój motyw, czasem pozostaje on tajemnicą, lecz zawsze jest siłą napędową, od niego wszystko zaczyna. Ten kto odkryje ten sekret jest już o krok o bliżej od rozwiązania zabójczej zagadki, lecz nim to nastąpi trzeba będzie zmierzyć się ze śmiercią i kimś kto nie zawaha się przed niczym by osiągnąć swój cel.

Przede wszystkim zawsze należy zadbać o pozory, grono zgadzających się z tą zasadą jest wielu. Oni nigdy nie zdradzają się ze swymi słabościami i wadami, nieskazitelny wizerunek towarzyszy im zawsze. Nikt nie zna ich prawdziwej twarzy oprócz najbliższych. Jak długo są w stanie grać przed ludźmi i udawać? Kiedyś w końcu musi pojawić się rysa na idealnym wizerunku, a może iluzję da się podtrzymywać w nieskończoność? Rozterkami tego typu nie zaprząta sobie głowy policja, stolicą wstrząsa informacja o podwójnym morderstwie, okrucieństwo mordercy jest niespotykane. Dlaczego właśnie ofiarami stały się te, a nie inne osoby? Zabezpieczone ślady prowadzą donikąd, zresztą nie ma ich prawie wcale, a to co zdołano odkryć tak naprawdę jest niezrozumiałe dla prowadzących dochodzenie Maksa Wilka i Adama Mazura. Gdzie szukać zwyrodniałego sprawcy? Jaki jest jego motyw? Czy da o sobie jeszcze znać? Odpowiedź na chociaż jedno z tych pytań dałoby postęp w policyjnym śledztwie, niestety jak na razie tylko mnożą się kolejne pytania. Morderca nie zamierza zbyt szybko skończyć swej pracy, jego plan jest przemyślany i okrutnie skuteczny, nie ma w nim miejsca na potknięcie. Kiedyś musi popełnić błąd, ale może to jedyne "pobożne" życzenie stróżów prawa? Zbrodnia doskonała przecież nie istnieje, lecz gdy ogląda się zdjęcia z miejsca zabójstwa nie jest się już tego tak pewnym. Coś zostało przeoczone? Jeżeli tak to, w którym momencie nastąpiła pomyłka?  Wciąż jedynie znaki zapytania, śmierć zbiera obfite żniwo, a końca tego przerażającego koszmaru nie widać. Kto jest następny na liście? Kiedy morderca powie sobie stop?

Czasem by dojrzeć prawdę trzeba wnikliwie przeanalizować detale, sprawdzić nieważne wydawałoby się szczegóły i przede wszystkim mieć oczy szerokie otwarte na to co dzieje się wokoło. Łatwo ulec iluzji, lecz jeśli człowiek raz ją przejrzał to przy spotkaniu z następną wyczuje ją szybciej niż inni. Morderca jest inteligentny, wyprzedza policjantów nie o krok, lecz o wiele dłuższy dystans, jednak ktoś jest na jego tropie. Każdy, prędzej lub później, popełnia błąd, wystarczy odkryć go. Jednak wtedy zagrożenie nie znika, wprost przeciwnie, staje się nieobliczalne i jeszcze groźniejsze.

Dobrze skonstruowany kryminał powinien ciągle utrzymywać czytelnika w napięciu od pierwszych do ostatnich stron. Autorzy mają na to różną receptę, Magdalena Graczyk wybrała mocny początek, nie ustępujące mu rozwinięcie fabuły i solidne zakończenie. "Trójkąty sprawiedliwości" to rzetelna dawka sensacyjnej lektury, podczas której nuda nie grozi czytającym. Kryminalna zagadka nie jest prosta, zawiera w sobie dobrze skonstruowaną intrygę jakiej motorem są wyraziści bohaterowie. Na prawie dwustu stronach otrzymujemy historię, gdzie ważne są detale będące fundamentami motywu dobrze zakamuflowanego przez autorkę. Pośród postaci ukrywa się morderca, na rękach ma krew swoich ofiar, ale nim zostanie ona odkryta Magdalena Graczyk daje czytelnikom pewną morderczą szaradę do rozwiązania. 

Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję
wyd. NOVAE RES




sobota, 20 lutego 2016

Śmierć i ogień

"Lasy w płomieniach"
Nora Roberts


Pożar czasem bywa bardziej przewidywalny niż człowiek. Ten pierwszy jest żywiołem, nieobliczalnym i groźnym, lecz możliwym do poskromienia, za to ten drugi jest przeciwnikiem, którego ataku najczęściej nikt się nie spodziewa i  uderzającym w najsłabsze punkty. Niekiedy obaj spotykają się w tym samym miejscu, a od tego już krok do prawdziwie śmiertelnej i wybuchowej mieszanki. Ofiara nie ma żadnej szansy na obronę, jej rozpaczliwego wołania o pomoc nie usłyszy nikt.

Dla jednych zapowiedź lata kojarzy się z ze zbliżającym się urlopem, czasem wolnym i relaksem, dla innych zaczyna się czas intensywnej oraz ciężkiej pracy. Rowan Tripp należy do grona tych drugich i nie narzeka, co więcej cieszy się na nadchodzące miesiące, chociaż wie, że będą one niebezpieczne i ryzykowne. Od lat rytm jej życia podzielony jest na dwa okresy, w jednym żyje tak jak większość, ale w drugim najważniejsze jest gaszenie pożarów. Skacze z spadochronem w sam środek ognistego piekła by go poskromić, za każdym razem stawiając czoła ogromnemu niebezpieczeństwu. Ogromna dawka adrenaliny pomaga w walce z płomieniami, pozwala pokonać zmęczenie, lęk i ból, ale również uzależnia. Rowan nie wyobraża sobie by w innej pracy mogła odnaleźć to co czuje gdy tłumi płomienie, ale poprzedni rok zakończył się tragicznie dla przyjaciela, na jej oczach zginął i to wspomnienie wciąż powraca do niej. Jednak nowy sezon wymaga by odsunąć przeszłość od siebie i skupić się na teraźniejszości, lecz okazuje się to nie takie łatwe. Ktoś za wszelką cenę stara się by nikt nie zapomniał o tym co miało atmosfera w strażackiej bazie staje się nerwowa, a na tym nie koniec. Elitarna formacja strażaków musi zmierzyć się z kimś kto wykorzystuje ich słabe punkty oraz ogień. Zasady jakimi kierowała się do tej pory Rowan nie pomagają w nowej sytuacji, czy przyszedł czas by je zmienić? Nieliczne momenty odpoczynku pozwalają chociaż na krótko przestać myśleć o tym co dzieje się wokół, ale przecież gdzieś w pobliżu czai się morderca, równie groźny jak żywioł z jakim mierzą się tak często. W takich chwilach drugi człowiek umiejący dać wsparcie i znający lęki Rowan pozwala na marzenia o przyszłości całkiem innej niż do tej pory.

Nora Roberts od lat pisze historie wciągające i pozostające na dłużej w pamięci, "Lasy w płomieniach" również do nich należą. Autorka buduje fabułę z wielu wątków stopniowo zazębiających się z sobą, uzupełniając je wyrazistymi sylwetkami bohaterów o raz obrazowo oddanym tłem. Tym razem jako drugi plan posłużyła walka z ognistym żywiołem, na tle którego rozwija się motyw uczuciowy i sensacyjny. Podobnie jak w innych swoich książkach Nora Roberts stara się zmylić czytelnika co do czarnego charakteru, tak by zagadka kryminalna dopiero w zakończeniu został rozwiązana.






piątek, 19 lutego 2016

Konkurs Literacki Debiut Roku

Startuje V edycja konkursu 
LITERACKI DEBIUT ROKU

19 lutego rozpoczyna się nabór tekstów do V edycji konkursu „Literacki Debiut Roku” organizowanego przez Wydawnictwo Novae Res pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury 
i Dziedzictwa Narodowego. 
Celem konkursu jest wyłonienie w danym roku kalendarzowym najlepszej powieści, która nie była dotychczas nigdzie publikowana w wersji drukowanej.

Termin nadsyłania zgłoszeń mija 22 kwietnia 2016 roku. 
Wyniki konkursu zostaną ogłoszone 31 lipca. 


Na zwycięzców czekają nagrody:

I miejsce –  5000 złotych, tytuł „Literacki Debiut Roku”, dyplom, opublikowanie zwycięskiego utworu drukiem, jego dystrybucja oraz promocja przez Wydawnictwo Novae Res oraz patronów i partnerów Konkursu, zestaw 10 egzemplarzy książek.

II miejsce – dyplom, tygodniowy pobyt w SPA, zestaw książek.

III miejsce – dyplom,  weekendowy pobyt w SPA, zestaw książek.

W zeszłej edycji konkursu zwyciężyła powieść Agnieszki Opolskiej pt. „Anna May”. Książka miała premierę na 19. Targach Książki w Krakowie, gdzie jej fragmenty publicznie odczytała aktorka Anna Dymna.

„Literacki Debiut Roku” jest inicjatywą, dzięki której odnajdujemy i promujemy utalentowanych rodzimych debiutantów, których twórczość ma za zadanie odświeżyć polski rynek literacki. – wyjaśnia Wojciech Gustowski, przewodniczący Kapituły konkursu.

Jak co roku uroczyste wręczenie nagród będzie miało miejsce w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Tradycją już stało się, że fragmenty zwycięskiego utworu w trakcie tej uroczystości czyta znany aktor. 

W poprzednich edycjach byli to Szymon Sędrowski, Katarzyna Figura oraz Ewa Kasprzyk.

Premiera zwycięskiej powieści będzie miała miejsce w trakcie jubileuszowych 20. Targów Książki w Krakowie.

Regulamin konkursu oraz formularz zgłoszeniowy 
dostępne są na stronie www.literackidebiutroku.pl.

Konkurs prowadzony jest pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Partnerami konkursu są: Gdynia Literacka, International Paper, sieć księgarni MATRAS oraz Hotel Lawendowe Termy.  



Patronami medialnymi konkursu są ONET.PL, Magazyn Charaktery, Magazyn Literacki Książki oraz Radio ZET Chilli.

środa, 17 lutego 2016

Prawo wyboru

"Biała róża"
Amy Ewing


Wolność nie zawsze ma słodki smak, czasem bywa on również bardzo gorzki, a ceną by go poznać jest ból, strach i utrata bliskich osób. Czy warto w takim razie tyle stracić by zdobyć to o czym tak dużo słyszało się i czego się pragnie najbardziej? Okazja by odpowiedzieć na to pytanie nadarza się bardzo rzadko, niekiedy tylko raz, kiedy już się jej udzieli nie ma odwrotu i człowiek jest zmuszony stawić czoło swej decyzji.

Klejnot jest wyjątkowy, piękny i urzekający, ale równocześnie mroczny i brutalny, to drugie jego oblicze znane jest nielicznym. Violet poznała całą prawdę o nim, wie czym jest niewyobrażalny luksus, lecz także ile płaci się za złamanie zasad. Sama nie miałaby żadnej szansy by przeżyć to co zamierzała zgotować swej własności Pani Jeziora, ktoś jednak pomaga jej, lecz czy ucieczka od bliskich jest dobrym wyborem? Co z innymi dziewczynami? Przecież surogatki są niczym więcej niż kolejnymi przedmiotami jakie używa się do momentu gdy są potrzebne, a gdy już wypełnią zadanie zostają potraktowane jak najzwyklejsze śmieci. Raven jest tego najlepszym przykładem i jednocześnie przyjaciółką potrzebującą pomocy, a Violet to jedyna osoba mogąca jej pomóc. W imię miłości i przyjaźni człowiek zdolny jest podjąć ryzyko, nawet jeżeli stawką jest życie - własne i innych. Gdzieś tam, daleko od Klejnotu czeka wolność, by ją zdobyć trzeba tylko lub aż zdobyć się na odwagę i zaufać komuś ledwie co poznanemu. Droga ku marzeniom nie jest łatwa, niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, lecz są i tacy, którzy podadzą pomocną dłoń kiedy wydaje się, że wszytko stracone. Kiedy upragniony cel zostaje osiągnięty czasem okazuje się, iż to nie koniec, lecz dopiero początek krętej drogi.

Violet poznała brutalną prawdę, zaryzykowała tak wiele, zdobyła to o czym jeszcze nie tak dawno bała się nawet marzyć. Jednak to co jej zaproponowano jest czymś niewyobrażalnym, czy podoła zadaniu jakie stoi przed nią? Ktoś już próbował, teraz ona stoi przed najważniejszą próbą w swoim dotychczasowym życiu, musi znaleźć w sobie siłę, od której zależy nie tylko jej przyszłość. Augurie są potężną mocą, o tym dziewczyna przekonała się niejednokrotnie, lecz nie wie jeszcze o nich wszystkiego. Nadszedł moment by przekonać się jakie tajemnice skrywają, bo dotychczasowe informacje to kolejna iluzja stworzona przez arystokrację. Los szykuje już następną próbę dla Violet, czy i tym razem da radę przeciwstawić się mu i co najważniejsze pokonać go?

Amy Ewing umie żonglować napięciem, emocjami i przede wszystkim wątkami tak by nie tylko zaskoczyć czytelnika, ale i pozostawić go z jeszcze większym apetytem na kolejny tom niż było to po pierwszym. "Biała róża" to kontynuacja historii znanej już z "Klejnotu", ale i zapowiedź dalszej opowieści jaka zapowiada się równie interesująco co wcześniejsze części. Autorka nie tylko rozwinęła historię znaną z "Klejnotu", ale dała czytającym materiał do nowych refleksji, bohaterowie nie są już tak niewinni, poddawani kolejnym próbom dojrzewają, zaskakują swoimi postawami, odkrywają swoje sekrety, lecz jeszcze mają w zanadrzu spory potencjał podobnie. Amy Ewing rozwijając fabułę wzbogaca ją pod względem postaci, ale i drugiego planu, odkrywa przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość, wprowadza nowe osoby i wątki, pokazuje uprzedmiotowienie człowieka i cenę wolności. W "Białej róży" akcja nadal skupiona jest wokół Violet, lecz autorka stwarza również nowe wątki, do głosu dochodzą także inni bohaterowie. Zakończenie wprowadza czytelnika w motyw trzeciego tomu, ale w jakim kierunku będzie on zmierzał to tajemnica, a tych pewnie jeszcze wiele jest przygotowanych, ponieważ pisarka udowodniła, że jej wyobraźnia nie zna granic. Warto również zwrócić uwagę na okładki książek tego cyklu i ukazanie postaci dziewczyny - w pierwszej jest pozycja przypominająca pączek, na drugiej przypomina kwiat rozkwitający, jaka będzie w trzecim tomie?
Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję wydawnictwu:
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar



poniedziałek, 15 lutego 2016

Zbrodnia, kara i sprawiedliwość

"Waga"
Bartłomiej Basiura


Zbrodnia i kara, ale nim ta druga zostanie wymierzona ta pierwsza zbiera swoje śmiertelne i brutalne żniwo. Jeszcze sprawiedliwość czasem daje znać, że też powinna mieć prawo głosu, niestety nie zawsze udaje się jej zaznaczyć swoją obecność. Temida z opaską na oczach, mieczem w jednej dłoni i wagą w drugiej, jest synonimem bezstronnego wyroku, lecz rzeczywistość daleka jest od tego boskiego  wzorca. Zbrodnię popełniają ludzie, ludzie również decydują o karze, a sprawiedliwość to słowo trudne do odnalezienia w rzeczywistości.

Kolejna śmierć, niepotrzebna, brutalnie przerwała czyjeś życie, policjanci mają z nią do czynienia ciągle w swojej pracy. Potrójne morderstwo to też nie nowość dla nich, wydaje się to cyniczne, ale taka jest prawda. Doświadczenie pozwala niektórym śledczym dostrzec to co innym umyka, ale czy to pomoże w tym śledztwie? Ślady są tylko jednym z jego elementów, pozostaje jeszcze osoba sprawcy, a ten nie do końca dla wszystkich jest oczywisty. Kolejne ofiary obalają podstawowe założenia, morderca działa bezlitośnie, lecz jak na razie jedyny odkryty punkt wspólny nie jest przełomem, wręcz przeciwnie. Jakim motywem kieruje się zabójca? Może trzeba rozpocząć poszukiwania w przeszłości? Niespodziewany splot okoliczności sprawia, że nowe informacje kierują śledczych w całkiem zaskakującym kierunku, ale czy jest on właściwy? Wzajemne powiązania pewnych detali wskazują, iż przynajmniej częściowo odpowiedzi należy szukać za więziennymi murami. Jednak tam obowiązują całkiem inne zasady, Temida nie liczy się zbytnio, a każdy kto chce cokolwiek zmienić musi liczyć się z negatywnymi konsekwencjami. Zbrodniarz jest przebiegły, zawsze wyprzedza policję, jak dotąd tylko on znał kolejne swoje kroki, ale ktoś powoli zaczyna deptać mu po piętach. Jeszcze tożsamość sprawcy nie jest znana, lecz w końcu jego portret zaczyna przybierać konkretną postać. Zegar odmierza czas do finału, a ten zaczyna biec coraz szybciej. Komuś w końcu udało się przejrzeć plan zbrodniarza, chociaż czy tak jest naprawdę? W jaką stronę przechyli się waga Temidy?

Kraków ma mroczne oblicze, w którym nie dostrzega się uroku zabytków i znaczenia dziejowych wydarzeń, jakie miały w nim miejsce. "Waga" Bartłomieja Basiury odsłania brutalną i przede wszystkim zbrodniczą panoramę miasta, daleką od pocztówkowych krajobrazów, zresztą jest ona tylko tłem do kryminalnej historii w jakiej nie ma nic oczywistego i przewidywalnego. Kolejne ofiary wyznaczają etapy dochodzenia, nie mającego nic z typowego schematu, zresztą autor zadbał w każdym szczególe by jego kryminał nie był stereotypowy. Nie można odmówić Bartłomiejowi Basiurze umiejętności budowania napięcia, zaczynającego się niepozornie, wręcz niezauważalnie, ale na oczach czytających rosnącego w siłę tak by kulminację osiągnąć na samym końcu i nie opaść po ostatnim zdaniu. "Waga" to nie tylko kryminał, lecz i thriller, oba gatunki wzajemnie uzupełniają się, łączą, podwajając emocje i intrygę. Ta ostatnia zatacza szerokie koło łącząc osoby w osobliwy łańcuch zależności, kolejne wydarzenia obracają w proch teorie czytelnika co do możliwych scenariuszy dalszego rozwoju fabuły. Nie Wawel i nie krakowski rynek są kulisami dla kryminalnej zagadki, tym razem Areszt Śledczy na Montelupich staje się tłem dla historii w jakiej nic nie jest oczywiste, a człowiek to czasem tylko zlepek liter i cyfr. 


Za możliwość przeczytania książki

dziękuję portalowi CPA 

                                                           oraz 

                                                wyd. Videograf


piątek, 12 lutego 2016

Przedpremierowo "Kobieta o imieniu Liz"

"Kobieta o imieniu Liz"
Krystian Warzocha


Nie ma co ukrywać lubimy czytać o uczuciach, chociaż z głośnym przyznawaniem się do tego jest już trochę gorzej. Wiadomo emocje to najczęściej miłość, ze swymi wzlotami i upadkami, a od tego już krok do jakże "oryginalnego" hasła literatura dla kobiet, wypowiadanego najczęściej z jakimś takim ironicznym uśmiechem. Po co taki grymas? Wiadomo albo i nie, ale na szczęście nie wszyscy biorą go na serio, w końcu o miłości pisano, pisze się i na pewno będzie się pisać, raz w wesołym tonie, raz w klimacie nostalgicznym, a czasem z pikantniejsza nutą.

Nic nie dzieje się bez powodu, chociaż niekiedy może wydawać się, że szansa na spełnienie marzeń przeszła nam tuż koła nosa. Niespodziewana pomoc pewnego mężczyzny spada Liz z przysłowiowego nieba, niestety nim dziewczyna spostrzega się znika on z jej oczu. Nieznajomy zapada dziewczynie w pamięć, ale jak go odszukać jeśli zna się jedynie jego imię i nic więcej? Jednak ktoś czuwa nad nimi obojga dając im okazję by poznali się bliżej. Co wyniknie z ich spotkań? Tego ciekawa jest również Sam, przyjaciółka Liz, przecież niezbyt często dochodzi do takiego splotu okoliczności. Alex wydaje się wspaniałym facetem, ale czy faktycznie takim jest? Czy marzenia mogą spełniać się? Życie to nie bajka, a przeszłość czasem kryje niespodzianki, które mogą mieć wpływ na dopiero co rodzące się uczucia. Coraz śmielsze myśli o odwzajemnionych uczuciach ogrzewają serca, wydaje się, że nic nie powinno zaćmić szczęścia tych dwoje. Jednak rzadko kiedy wszystko toczy się prosto i bez komplikacji, to co rozpoczęło się tak przypadkowo i potoczyło się w wymarzonym kierunku będzie musiało przejść próbę bólu i rozczarowania. Kolejne wydarzenia uderzają w świeży związek z ogromną siłą, każdy dzień to stawianie czoła problemom i ludziom nie wahającym wykorzystywać słabe punkty innych. Czy miłość jest w stanie pokonać intrygi, kłamstwa i zabliźnić rany zadane z premedytacją?

Z przypadkowych spotkań czasem wynika coś więcej niż tylko przelotna znajomość, niektórym jest dane o tym się przekonać i poznać smak całej gamy emocji. "Kobieta o imieniu Liz" to historia wydająca się podobna do wielu innych, lecz to wrażenie mija wraz kolejnymi przeczytanymi stronami. Autor połączył dowcipne dialogi, bohaterów z tajemnicami, intrygę oraz dużą dawkę uczuć w opowieść, która pozwala oderwać się na dłuższą chwilę od codzienności. Perypetie postaci czasem wywołują uśmiech, a czasem skłaniają do zastanowienia co powinno być ważne w życiu i czy warto zaryzykować by nie tylko spełnić swoje marzenia, ale i zatrzymać je na zawsze. 
"Kobieta o imieniu Liz" jest książką zabawną z porcją miłosnych zawirowań oraz bohaterami jakich chciałoby się mieć za przyjaciół.



Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję
wyd. NOVAE RES






środa, 10 lutego 2016

Stosik lutowy po raz drugi

Nowa porcja lektur zawitała do mnie, niektóre już zdążyłam ciut "podczytać". Najchętniej zajęłabym się książkami i niczym innym, ale codzienność wymaga by jeszcze trochę popracować na innych polach. Jednak weekend już blisko, a wraz z nim więcej wolnego czasu :)


 Stosik w całości

 Stosik w szczegółach
czyli:
 Soman Chainani "Akademia Dobra i Zła. Długo i szczęśliwie"
wyd. Jaguar

Magdalena Graczyk "Trójkąty sprawiedliwości"
wyd. Novae Res

Nora Roberts "Lasy w płomieniach"
 
 Amy Ewing "Biała róża"
wyd. Jaguar

Bartłomiej Basiura "Waga"
wyd. Videograf i portal CPA

Beata Kiecana"Układy prawie idealne"
wyd. Novae Res


 Krystian Warzocha "Kobieta o imieniu Liz"
wyd. Novae Res

Maria Wiktoria Kaszubowska "Brakujące ogniwo"
wyd. Novae Res

Agnieszka Janiszewska "Szepty i tajemnice' Tom 1
wyd. Novae Res

Edwad H. Gryf "Przyjdź królestwo twoje"
wyd. Novae Res

poniedziałek, 8 lutego 2016

Piekielne dochodzenie

"Arena szczurów"
Marek Krajewski


Kat czy ofiara? Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. Jednak bywają takie sytuacje kiedy oprócz bieli oraz czerni pojawia się szarość, zacierając granice pomiędzy dobrem i złem, zbrodnią i karą. Prawda czasem okazuje się składać z wielu warstw, które rozpatrywane osobno wzajemnie sobie przeczą, dopiero gdy połączy się wszystkie elementy i spojrzy na nie z pewnej odległości dostrzega się w niej realnych ludzi, tworzących ją i jednocześnie nakładających na nią maskę.

Powojenna Polska nie jest bezpiecznym miejscem dla Jerzego Popielskiego, wciąż musi oglądać się za siebie, ukrywać swoją prawdziwą tożsamość, chować się za cudzymi nazwiskami. Darłowo to dla niego kolejny przystanek w tułaczce, tym razem może dłuższy, chociaż i tutaj trzeba uważać na cienie z przeszłości, bo ta wciąż jest aż nadto aktualna. Spokój daje chwilowe wytchnienie od tego co było, można zapomnieć się na moment, być tu i teraz, zamiast tam i wtedy, ale czy to nie jedynie iluzja? Jak długo da się być kimś innym, a instynkt myśliwego spychać gdzieś w najdalsze zakamarki umysłu? Kiedy komisarz wyrwie się na wolność? Okoliczności same znajdują Popielskiego, bez niego sprawiedliwość nie będzie miała nawet szansy by ujrzeć światło dzienne, zło tworzy wokół siebie prawdziwe piekło, pochłaniające nowe ofiary. Przedwojenny policjant widział już niejedną zbrodnię, wielu morderców wysłał za więzienne kraty, lecz to było w innej epoce. Obecna rzeczywistość nie sprzyja prawdzie i jemu, otoczenie ma go za zupełnie kogoś innego, ale czy dla tej ułudy powinno się odpuścić dochodzenie? Darłowo to nie Lwów, tutaj panem sytuacji jest ktoś inny, lecz Łyssy nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Prywatne dochodzenie pod bokiem funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i żołnierzy Armii Czerwonych to wyjście z ukrycia, nawet najlepsza maska może spaść w najmniej spodziewanym momencie. Ile jest w stanie zaryzykować Popielski? W ostatnich latach zbyt często znajdował się na granicy, od upadku niekiedy dzieliło go niewiele, tym razem jest podobnie, a przeciwnik jest podwójny.

Darłowo ma i swoją ciemną stronę, różną od piaszczystych plaż i błękitnego nieba. W prawdziwie piekielnym labiryncie ukrywa się zbrodniarz, jak do tej pory nikt nie miał chęci lub odwagi by go odnaleźć i zakończyć jego bestialskie czyny. Były komisarz Jerzy Popielski nie zamierza przyglądać się kolejnym zbrodniom, nie tylko instynkt policjanta karze mu odnaleźć potwora w ludzkiej skórze, lecz czy tym razem nie jest to zadanie ponad jego siły? Co przyniesie Łyssemu ta decyzja?

Piekło znajduje się tuż obok, kto raz tam wejdzie nie ma co liczyć na pomoc. Dobro nie istnieje w nim, zło jest wszędzie i nie ma od niego ucieczki, każdy musi mu się w końcu poddać.

Kryminalny cykl o lwowskim komisarzu Jerzym Popielski zawsze zawierał mroczne wątki, jeżeli niektórzy czytelnicy liczyli na to, że ostatnia część będzie chociaż trochę w innych barwach to ich nadzieje okazały się raczej płonne. Zresztą właśnie koloryt noir to jeden z atutów powieści Marka Krajewskiego, zwłaszcza w odniesieniu do tej serii. Kryminał retro w wykonaniu autora to nie pogodna opowiastka o dawnych, dobrych, czasach, wprost przeciwnie, to pieczołowicie oddane realia przeszłości z wszystkimi niuansami, kolorami, zapachami, zresztą również bohaterowie to nie supermeni w stetsonach, lecz prawdziwi ludzie, których trudno scharakteryzować tylko za pomocą bieli i czerni. "Arena szczurów" jest ostatnią historią o Jerzym Popielskim, postaci jaka wbrew swojej przeszłości, wciąż jest policjantem oraz detektywem i to nie w stanie spoczynku. Powojenne Darłowo to nie przedwojenny Lwów, charakterystyczny pod każdym względem, ale jako tło dla działań Łyssego sprawdza się doskonale. Wydawałoby się, iż zmiana otoczenia odbierze bohaterowi jeden z atutów, ale jak już pokazał wcześniejszy tom, liczy się przede wszystkim główny aktor, wciąż nieprzewidywalny, intrygujący, niejednoznaczny, wymykający prostym osądom. Komisarz Popielski z jednej strony nadal pozostaje lwowskim detektywem, z drugiej strony do głosu dochodzą jego demony, z jakimi przez lata starał się mniej lub bardziej walczyć. Kto zwycięży na tytułowej "Arenie szczurów"? Na pewny Marek Krajewski, podwyższający poprzeczkę z książki na książkę, tworząc zupełnie nowa definicję kryminału retro w odcieniu noir.

      Dziękuję za możliwość 
       przeczytania książki   
          Księgarniom MATRAS :)
 
 
 
 

sobota, 6 lutego 2016

Mordercza rozgrywka

"Nie patrz w tamtą stronę"
Marcin Grygier



Każda historia ma swój wstęp, rozwinięcie oraz koniec, pierwszy element najszybciej ginie gdzieś pomiędzy szczegółami, a ostatni najlepiej zapada w pamięć. Jednak to właśnie początek nadaje charakteru temu co dzieje się dalej, chociaż wydaje się często mało istotny w nim kryje się motyw. Kolejne wydarzenia budują wokół niego mur, a upływ czasu wcale go nie kruszy, czasem tylko przez przypadek można dojrzeć skrawek tego co jest źródłem teraźniejszości.

Kim jest człowiek, który dokonuje bestialskiej zbrodni na niewinnej dziewczynie? Nawet najbardziej doświadczeni policjanci są zszokowani tym co ujrzeli w Puszczy Kampinoskiej. Intuicja nadkomisarza Romana Waltera podpowiada, że ta niedziela jest zapowiedzią trudnego dochodzenia. Ze względu na charakter morderstwa wyniki pracy zespołu Waltera powinny jak najszybciej znaleźć się biurkach zwierzchników, jednak pozostawione ślady nie rokują zbyt prędkiego rozwiązania. Zabójca daje o sobie znać w okrutnej wiadomości, ale czy była skierowana tylko do jednej osoby? Jak należy ją rozumieć? Roman Walter odkrywa coś co jest niepokojące i może skierować śledztwo w zupełnie nieoczekiwanym kierunku. Zostaje uczestnikiem makabrycznej rozgrywki, nie do końca wie jaka rolę wyznaczył mu psychopata, ale przeszłość ma w niej znaczenie, pytanie tylko czy zdąży odkryć w porę sieć powiązań. Dlaczego wybrał właśnie jego? Ma być jedynie biernym obserwatorem? Nadkomisarz znany jest ze swej nieustępliwości i prowadzenia śledztwa, bez względu na cenę jaką przyjdzie mu za to zapłacić. Jaki tym razem będzie koszt?

Każda zbrodnia ma swoje źródło, czasem jest ono banalne, a czasem sięga głęboko w ludzką przeszłość. Od niego wszystko się zaczyna, nim pierwsza śmierć stanie się brutalnym faktem, a człowiek bestią. Później zacierają się ślady początków, pozostaje w pamięci tylko rzeczywistość, w której część scenariusza pisze morderca, jak długo będzie mógł to czynić zależy od tropiących go śledczych.

Kryminał to czasem spokojna opowieść, a czasem wprost przeciwnie - akcja zdaje się mknąć szybciej niż światło. Jedni wybierają zagmatwane wątki z spektakularnym zakończeniem, inni wolą dobrze widoczny motyw z finałem, w którym zbrodnia zostaje ukarana. Jednak w każdym przypadku fabuła musi intrygować, bez tego detalu sensacyjna historia traci na swej atrakcyjności. Marcin Grygier w swojej książce nie boi się szybko następujących wydarzeń i momentów gdy akcja zwalnia, ale w obu sytuacjach czytelnik na pewno nie będzie się nudzić. Krótkie rozdziały intrygują, wprost zmuszają do snucia domysłów, a równocześnie odsłaniają kolejną część zbrodniczej układanki tak by nie wyschło źródło przypuszczeń. Brutalność zbrodni i narodziny lęku łączą się ze sobą nieraz w czasie ludzkiego życia, lecz czy jedno można tłumaczyć drugim? "Nie patrz w tamtą stronę" jest kryminalną historią z gatunku gdzie każdy detal ma znaczenie, chociaż uwidacznia się to dopiero gdy przeczytana zostanie ostatnia strona. Autor nie używa niedopowiedzeń, kolejne obrazy opisane słowami nie ukrywają zła, bólu, rozpaczy i szaleństwa, czytelnicy widzą kolejne sceny z pozycji naocznego świadka, nie czytają relacji, są jej uczestnikami. Dochodzenie prowadzone jest przy ich udziale, a kawałki przeszłych zdarzeń są wskazówkami, lecz nie od razu wskazującymi zakończenie. Sam tytuł również jest istotny, można go odnaleźć prawie w każdym wątku i bywa wieloznaczny. Debiut Marcina Grygiera to mocny akord w kryminalnej balladzie i jest może zapowiedzią kolejnych, intrygujących, książek tego autora.

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję portalowi CPA 

                                              oraz 

                                    wyd. Prószyński i S-ka




środa, 3 lutego 2016

Przedpremierowo o mocy pewnego talizmanu

     PRZEDPREMIEROWO

"Talizman z zaświatów. Beata"
Tom I
Ewa Zienkiewicz


Powiedzmy sobie szczerze los lubi płatać figle, czasem mniejsze, czasem, większe, ale żartowniś z niego nie lada. Rodzaj ludzki ma to do siebie, że nie zawsze docenia takie dość specyficzne poczucie humoru, lecz do gadania raczej w tym temacie człowiek ma niewiele, no chyba, że chce ponarzekać, lecz to już inna historia. Odpłacić tym samym niestety nie da się szanownemu fatum, niekiedy jednak okazuje się, iż ma on w zanadrzu niespodziankę, taką pisaną przez duże N, chociaż początkowo wygląda ona dość ... mizernie.

Spokojne życie w otoczeniu przyjaciół, może jakaś bliższa znajomość z osobnikiem płci męskiej, praca dająca satysfakcję. Takie marzenia wcale nie są wygórowane, wręcz przeciwnie leżą w zasięgu prawie wszystkich, Beaty również, a jakże! Problem jest tylko jeden, rzeczywistość nijak ma się do jej pragnień. Jak się ma takich przyjaciół to wrogowie już niepotrzebni, a z rodziną to nawet na zdjęciach nie wypada dobrze. W takiej sytuacji życiowej człowiek może niezbyt optymistycznie patrzeć w przyszłość, a na tym jeszcze nie koniec. Po prostu prawdziwy wysyp różnorodnych "przypadków",które co i rusz uderzają w Beatę. Jakieś niedopatrzenie, szef informowany o wpadkach co i już pojawiających się, no i różnorodne przytyki ze strony współpracowników. Jakby tego było mało to jeszcze w wymarzonym mieszkanku dzieją się rzeczy z kategorii niesamowitych, co raczej nie wzbudza początkowo entuzjazmu Beaty, a im dalej w przysłowiowy las tym więcej osobliwych incydentów ma miejsce. Zresztą w ogóle życie zaczyna przypominać przedłużającą się przejażdżkę kolejką górską, a na tym jeszcze nie koniec, wręcz przeciwnie! Pewne magiczne kółeczko sprawia, że Beata ma nagle u swych stóp mężczyzn, gotowych na wszystko by tylko zadowolić swoją ukochaną kobietkę. Jak to się może skończyć? Prawdę mówiąc kto nie chciałby by być na miejscu Beaty? Przeszłość jej nie rozpieszczała, więc nadszedł czas na chwile pławienia się w adoracji, sympatii i miłości. Nikt nie oprze się magii kółeczka, a w razie gdyby w znaki dała się fascynacja zakochanych zawsze jest wyjście awaryjne.

Porcja humoru, odrobina magii, ciut sensacji, lekka satyra i przede wszystkim historia, która nie każdemu przydarzyć się może, lecz niecodzienność wpleciona w szarą rzeczywistość okazuje się jedną z zalet książki I tomu "Talizmanu z zaświatów". Kolejnym plusem są nietuzinkowe postacie, do jednych trudno jest zapałać cieplejszym uczuciem, inne wprost przeciwnie wywołują uśmiech na twarzy, są i ci, kryjący w sobie tajemnicę. Jednak na pierwszym planie jest główna bohaterka, znajdująca się zawsze w centrum wydarzeń, czasem bywa nawet ich sprawczynią. Ewa Zienkiewicz umiejętnie połączyła realne wątki z tymi bardziej fantastycznymi, zacierając granicę pomiędzy nimi, tak, że czytelnik w wyniku końcowym otrzymuje historię w jakiej przestaje się dziwić, a zaczyna wierzyć, iż wszystko zdarzyć się może. "Talizman z zaświatów" to kolaż niesamowitych perypetii Beaty, kobiety nieszablonowej i balansującej pomiędzy tym co oczywiste, a tym co wydaje się snem, lecz jak się okazuje wcale nim nie będącym. Pomysłowość autorki wydaje się nie mieć granic, zaskakuje ona nie raz i nie dwa, więc czytelnicy mogą liczyć na lekturę oryginalną i zarazem intrygującą. W skrócie mówiąc nuda podczas czytania nikomu nie grozi, ale poprawa humoru i szeroki uśmiech jak najbardziej może być skutkiem nawiązania znajomości z Beatą.
Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję
wyd. NOVAE RES




poniedziałek, 1 lutego 2016

Początek miesiąca to czas na stosik



Początek miesiąca to dobry moment na nowy stosik książek. Tym razem lektury są zróżnicowane, trochę sensacji, ciut magii, coś z historii obyczajowych i dawka przygody. Nie pozostaje nic innego jak zabierać się za czytanie, a pogoda za oknem sprzyja ciepłemu kocykowi i dobrym opowieściom :)




 


Marcin Grygier "Nie patrz w tamtym kierunku", 
wyd. Prószyński i S-ka oraz Portal CPA


Elena Ferrante "Historia ucieczki"
wygrana w konkursie wyd. Sonia Draga 


Luis Montero Manglano "Stół króla Salomona"
wyd. Rebis 


Ewa Zienkiewicz "Talizman z zaświatów. Beata" tom I
wyd. Novae Res 


Ewa Zienkiewicz "Talizman z zaświatów. Kinga" tom II
wyd. Novae Res 

Marek Krajewski "Arena szczurów",
Księgarnie Matras