Zaostrzania apetytu na najnowszą książkę Anny Szafrańskiej czas dalszy. Tym razem fragment I rozdziału pierwszej części dylogii "Nasze wczoraj", premiera już niedługo!
"(...)
Moją
uwagę przykuł wybuch Poli, która śmiejąc się perliście, w jednej chwili skupiła
na sobie uwagę całego autobusu. Zerknąłem szybko na Łucję starającą się schować
za kurtyną długich, prostych blond włosów. Na jej policzkach zauważyłem
delikatny rumieniec, a końcówka ołówka zniknęła pomiędzy jej czerwonymi
nieumalowanymi wargami…
I
wtedy to poczułem. Dreszcz przeciął mój kręgosłup i jednocześnie zrobiło mi się
cholernie gorąco. Dlaczego? Ściągnąłem z siebie kurtkę. Może za ciepło się
ubrałem? Kurtka i bluza pod koniec września nie były przesadą. Olaf nawet miał
czapkę i szalik, a przecież nie było aż tak zimno.
–
Wracając do tematu… – ciągnął Horacy, rozwalając się na dwóch siedzeniach pod
oknem. – Jak tam ma się nasza Lucy?
Zmroziłem
go nienawistnym wzrokiem. Mogłem niemal poczuć, jak moje siekacze wysuwają się
groźnie zza warg. Nie lubiłem, jak moi kumple poruszali temat siostry.
Automatycznie włączał mi się tryb wściekłego psa, który pogryzłby każdego, kto
tylko rzuci w jej kierunku chociażby spojrzenie.
–
A co ma z nią być? – warknąłem nieprzyjaźnie.
Horacy
wywalił oczy na wierzch, podciągając się na siedzeniu.
– To
ty nic nie wiesz?
Teraz
to ja zdębiałem. Obróciłem się w poszukiwaniu pomocy do Olafa, ale ten patrzył
na mnie szczerze rozbawiony.
–
Stary, on serio nic nie wie!"