„Płacz”
Marta Kisiel
Czas bywa pułapką. Biegnie zbyt
szybko albo za wolno, niekiedy jest schronieniem demonów z przeszłości. Wciąż
trwa i równocześnie rzadko kiedy staje w miejscu. Niewidoczny, lecz odczuwalny
i znajdujący odbicie w ludziach, przedmiotach, naturze. Czy da się bezkarnie
poznać jego tajemnice?
Podobno z rodziną najlepiej wypada
się na zdjęciach, byleby nie stanąć gdzieś z boku, gdyż jeszcze da się nas
wyciąć. No cóż rodzina Sternów mogłaby coś na ten temat powiedzieć. Klara,
Eleonora i Dżusi od miesięcy nie widziały się i wiele, jak nie więcej, wskazuje
na to, iż odpowiada im, lecz ich rozłąka właśnie dobiega końca. Sfatygowana
pocztówka i porcelanowa filiżanka są powodem ponownego spotkania. Jedna z
sióstr Stern zaginęła i druga z rodzeństwa oraz jej ciotka ruszają z pomocą.
Demony z przeszłości dają o sobie znać i to dosłownie nie w przenośni, a to
oznacza, iż coś zaburzyło linie czasu. Nomen omen tego ostatniego nie ma za
dużo, znaków zapytania jest zbyt dużo, natomiast odpowiedzi na razie żadnych. Czy
Eleonora przeżyje tę przygodę? Pomoc w postaci bliskich jest w drodze, ale nie
można zapomnieć o jednym… czasie, jaki rządzi się swoimi prawami, surowymi i
karzącymi każdego, kto go złamie zasady!
Podróż w czas, nie w czasie. Mała
różnica? Kolosalna dla bohaterów i czytelników „Płaczu”, jak bardzo przekonają
się o tym po raz kolejny. Czy nie uczą się na swoich i cudzych błędach? No cóż
gdyby tak było to nie powstałby może cały Cykl
Wrocławski, jednak to jego finał domyka wątki spektakularnie, lecz zanim to
nastąpi czeka nas wielowarstwowa opowieść, w jakiej splata się przeszłość o
teraźniejszość oraz czas z historią. Tu nie ma prostych ścieżek fabularnych,
gdzie pytania znajdują szybko proste odpowiedzi. Zamiast nich są zagadki,
będące kluczem do skomplikowanej łamigłówki, w jakiej naprawdę liczą się
detale, brane za element tła, ale jak się okazuje stanowiące fragmenty
niezwykłych puzzli. Oczywiście są i tajemnice, jakie tylko czekają by pojawić
się w najmniej oczekiwanym momencie. Marta Kisiel wykorzystała klimat Gór
Sowich oraz legendy, jakimi obrosły i włączyła je w fabułę, tak, że z każdym
rozdziałem rośnie zaintrygowanie, a nieprzewidywalność staje się jedynym stałym
elementem. W „Płaczu” wszystko jest możliwe, czas i przestrzeń stają
nieobliczalne, tak samo jak i bohaterowie, którzy tym razem przekraczają
ostatnie granice. Zanim poznamy zakończenie odbywamy podróż w czas, w
przeszłość i z bohaterami odkrywamy konsekwencje ludzkiej ciekawości oraz
czynów.
Za możliwość przeczytania książki

