niedziela, 1 sierpnia 2021

Bezwględna niewinność

„Samotna”

Lisa Gardner

 

Prawda podobno jest prosta, nieskomplikowana, a jeśli bywa inaczej wynika to najczęściej z ludzkiej natury, która zbytnio nie lubi oczywistości. Czym jest prawda? Tym, co widzimy? A może to, co słyszymy lub co mówią inni? Łatwo jest poddawać wątpliwość wszystko, ale nie dzieje się to bez przyczyny, ktoś musi mieć powód by to robić. Problem w tym, że łatwo jest się pogubić nawet jeśli było się pewnym, wystarczy chwila zawahania i zaczynamy się podejrzliwie przyglądać wokoło.

 

W tym dniu nic nie poszło tak jak powinno, chociaż początkowo wydawało się, że będzie zupełnie odwrotnie. Policjant Bobby Dodge odpowiedział na wezwanie i zrobił to, do czego przygotowywał się przez lata. Jako zawodowiec ocenił sytuację, podjął decyzję i wprowadził ją w życie. To była ta prostsza część, potem przyszła ta trudniejsza, bo odebranie życia komuś kto zagrażał innym ludziom nigdy nie jest prostą sprawą, nad jaką przechodzi się zaraz do porządku dziennego. A jeśli jeszcze zabity jest synem wpływowego człowieka to kolejne komplikacje zaczynają się rysować na horyzoncie. Bardzo szybko w wątpliwość poddany zostaje wybór Dodge`a, tak jakby to, że ratował matkę i dziecko było największym błędem. To jeszcze nie koniec jego kłopotów, zresztą uratowanych również, prawo i prawda bywają dość elastycznie pojmowane. Na dodatek ktoś jeszcze urządza polowanie na osoby, jakie pomagają Catherine, kobiecie, jaka mogła zostać zastrzelona wraz z synem przez męża. Policyjne śledztwo już i tak miało pod lupą jej wybawiciela, teraz i na nią spogląda się podejrzliwie. Detektyw prowadząca dochodzenie dosyć sceptycznie patrzy na niedoszłą ofiarę, co tak faktycznie wydarzyło się w mroźny, jesienny wieczór? Dlaczego to, co zdawało się być oczywiste wcale nie takie nie jest?

 

Na co może pozwolić sobie ofiara? Kiedy przestaje nią być i zmienia się w oprawcę? A może granice obrony koniecznej wcale nie są tak jednoznaczne jak wydaje się postronnym? Ile jesteśmy w stanie zaryzykować by ochronić swoich najbliższych? Lisa Gardner na te wszystkie pytania odpowiada co najmniej na kilka sposobów, nie bezpośrednio, lecz ustami bohaterów „Samotnej” oraz ich czynami. Historia wcale na początku nie wygląda na zbytnio skomplikowaną, ale na wstępie już przypuszczamy, iż to jedynie zwodnicza teoria, jaka pewnie zostanie obalona w ekspresowym tempie. Rzeczywiście szybko przekonujemy się, że nic prostego w tej lekturze nie będzie, a akcja wprost nabiera wszystkich cech tsunami, nabierającego siły gdzieś daleko by przy samym brzegu pokazać swoją wielkość, lecz dopiero gdy wedrze się wgłąb lądu sieje prawdziwe śmiertelne żniwo. Tak samo jest i z ta książką, odkrywającą najmroczniejsze strony ludzi, stawiającej pod znakiem zapytania każdą decyzję postaci, przedstawiający je z różnych perspektyw, nie zadawalającej się łatwymi odpowiedziami. Zło, dobro, sprawiedliwość, zbrodnia, kara, wina i niewinność splatają się ciąg wydarzeń nie tylko zaskakujący, lecz również skłaniający do refleksji nad tym, co nas popycha do takiego, a nie innego wyboru i sięgania po ostateczne środki. Lisa Gardner daleka jest od usprawiedliwiania i oceniania kogokolwiek, nie wskazuje palcem winnych, za to wystawia na próbę pewność czytelników co do tego, czym kierują się postaci, ich pobudki mogą wydawać się znane, lecz tak naprawdę do samego końca pozostają one tajemnicą. „Samotna” to narysowany mocną kreską obraz ludzi stojących na krawędzi, przekraczających granice i szukających swojego miejsca na ziemi, niekiedy za wszelką ceną i bez względu na to jak jest wysoka i oglądania się na innych.

 


            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros