„Kochanka
księcia”
Cykl
Royals
Geneva
Lee
Ona
jest piękna, on przystojny, coś ich do siebie przyciąga, ale rzeczywistość nie
jest, aż tak prosta jak by się mogła wydawać. Uczucia niekiedy osłabiają,
czasem wymagają odwagi, bywają zaskoczeniem, nie każdy umie od razu przejąć odpowiedzialność
za coś co pojawiło się nieoczekiwanie, a drugiej szansy może już nie być.
Niegrzeczni
chłopcy wyrastają na mężczyzn, obok, których trudno przejść obojętnie. Ten
jeden konkretny wciąż pojawia się na okładkach gazet i na zdjęciach w
internetowych portalach plotkarskich. Książę Alexander nie daje o sobie
zapomnieć, natomiast Clara nie jest bywalczynią salonów, życie w blasku fleszy
nie odpowiada jej. Jednakże ich spotkanie nie przechodzi bez echa, taki
początek znajomości nie zwiastuje niczego konwencjonalnego i spokojnego.
Łamanie zasad jest chlebem niepokornego następcy tronu, natomiast dla Clary
jest czymś zupełnie nowym. Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej i ona ma
okazję przekonać się o tym osobiście. Towarzystwo księcia, który wprost
uwielbia skandale, to jedno, lecz zupełnie czym innym są uczucia jakie
pojawiają się gdy jest on blisko niej. Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie
media, rodzina królewska i … sekrety jego oraz jej. Marzenia bywają zdradliwe,
niekiedy przynoszą z sobą więcej niż
oczekiwano i trudno przejść do porządku dziennego z ich efektami. Namiętne
chwile to jedno, lecz codzienność jest czymś więcej i zaczyna dawać o sobie
znać, tak samo jak zakazane uczucia oraz pragnienia.
Baśnie
przyzwyczaiły nas do czarujących książąt, a i szanowny Walt Disney kreskówkami także
dołożył co nieco do tego słodkiego obrazu. Nawet kiedy przybywa nam lat, gdzieś
tam z tyłu głowy pozostaje portret uroczego arystokraty, szarmanckiego,
odważnego, w końcu hasło „książę na białym koniu” ma w czymś swoje źródło.
Oczywiści rzeczywistość jest zupełnie inna, daleko jej do bajek, ale czasem „zwykłej”
śmiertelniczce dane jest spotkać kogoś z przysłowiową błękitna krwią, chociaż
nie zawsze słynne końcowe słowa „żyli długo i szczęśliwie” ziszczają się. A
gdyby tak opowiedzieć współczesną wersję o Kopciuszku, który wcale nim nie jest
przecież, oraz Księciu, będącym nim naprawdę? Genova Lee urzeczywistniła ten
pomysł i zrobiła to w nie tak tradycyjny sposób jak można by się spodziewać. „Kochanka
księcia”, już jak sam tytuł wskazuje, przedstawia historię od innej strony niż
te w powiastkach znanych z dzieciństwa, jednakże nie brak w niej uczuć, czasem
bardziej gwałtownych, scen z życia wyższych sfer oraz postaci dobrych i złych. Telegraficzny
skrót nie oddaje całości, a ta bywa pikantna, lecz i nie brak w niej mroczniejszych
wątków, tajemnic i przede wszystkim emocji. Autorka nie zawahała się pokazać
strachu, słabości, blizn, ale u ludzi, których nie podejrzewalibyśmy o
jakiekolwiek słabości czy też lęki. Lekka opowieść o dwojgu ludziach, na
pierwszy rzut oka różniących się od siebie jak dzień i noc, ma także
poważniejsze tony, nie one odgrywają rolę główną, lecz uzupełniają w
odpowiednich momentach fabułę, nie aż tak odległą od realiów. „Kochankę księcia”
czyta się szybko, fabuła jest spójna, czasem zaskakuje swym rozwojem i
pozostawia kilka znaków zapytania. Jak potoczą się losy księcia i dziewczyny,
którzy czują, że miłość to za mało …?
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: