Przedpremierowo:
„To jej wina”
Andrea Mara
Życie toczy się zwykłym rytmem, z jakimiś małymi odstępstwami, ale nie niepokojącymi, po prostu codzienność. Do czasu. Coś przerywa tę rutynę, nagle wstrząsa jej posadami, wydaje się początkowo jedynie koszmarną pomyłką. Jednak nie jest nią, jest rzeczywistością, której nikt nie brał nigdy pod uwagę!
Zamożne przedmieście, jednocześnie blisko Dublina, z drugiej strony dobre miejsce do wychowania dzieci. Sąsiedztwo podobnych do siebie ludzi uspokaja, zwłaszcza gdy są oni spokojni lub za takich się ich bierze, w takiej okolicy nie żyje się jak w bańce, z daleka od jakichkolwiek problemów, lecz zdają się mieć całkiem inny kaliber. Porwanie czteroletniego Milo Irvine`a jest szokiem dla wszystkich, nic przecież tego nie zapowiadało, wszystko było takiej jak zawsze, do momentu kiedy okazało się, że nie ma go w domu kolegi ze szkoły. A to dopiero początek dramatycznego splotu okoliczności. Po czyjej stronie leży wina? No właśnie, winna jest ona, tyle, że kilka kobiet a związek z tą sprawą, więc którą z nich obwiniać? Każdą czy tylko wyłącznie jedną? Łatwo jest oskarżyć, poddać w wątpliwość niewinność, doszukiwać się drugiego dna i po prostu być ponad czyjeś błędy, ale najważniejsze jest dziecko. Mały chłopczyka, nie znajdujący się w bezpiecznym domu, a przebywający gdzieś w nieznanym miejscu z kimś, kto już go skrzywdził porywając. Co by było gdyby Marissa Irvine postąpiła inaczej? Zresztą jeszcze kilka osób mogło podjąć inną decyzję. Po fakcie zbyt wielu wskazuje błędy, lecz czy były nimi? Jednak najważniejsze pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi: gdzie jest Milo i kto jest porywaczem …
Spokojna okolica, spokojne rodziny i wydarzenie, które podkopuje ten błogostan. Gdyby tak przyjrzeć się z bliska, wiele rys znalazłoby się w tym dość idyllicznym krajobrazie. Andrea Mara doskonale oddała dramat ludzi jakim w ułamku sekundy usuwa się ziemia spod stóp, do tej pory będąca dla nich bezpiecznym, życiowym, fundamentem. „To jej wina” pokazuje w szczegółach jak nakręca się spirala lęku, obwiniania się i rzucanych oskarżeń, wydających się w większości bezpodstawnych, ale raniących boleśnie i na długo, może nawet na zawsze. Na pierwszym planie wciąż jest to, co najważniejsze czyli dziecko, lecz drobne problemy, wcześniej ignorowane, odsuwane na plan dalszy okazują się mieć także znaczenie. Autorka wykorzystała motyw domestic thriller, w którego samym centrum są bohaterki, ich działania nadają tempa opowiadanej historii, ich postępowanie poddawane jest ocenie, one muszą stawić czoła sobie, najbliższym otoczeniu, nieznajomym i jednocześnie są osądzane i sądzą. Oczywiście postacie męskie nie są w „To jej wina” pionkami, lecz Andrea Mara po mistrzowsku pokazuje na kim skupia się uwaga, ta pozytywna i negatywna, jeśli w rodzinie ma miejsce coś niepokojącego lub dochodzi do tragedii. Pisarka ani na moment nie traci z oczu głównego wątku – porwania dziecka, jakie „przy okazji” staje się prawdziwym detonatorem dla skrywanych sekretów, urazów i półprawd.
Premiera:
3 sierpnia
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: