„Letnie przesilenie”
Anna Langner
Zło nie powstaje z niczego, nie rodzi się samo z siebie. Jego ziarno musi trafić na podatne podłoże i sprzyjające okoliczności. Człowiek jest tym pierwszym i stwarza sytuacje by powstały te drugie. Jeśli jeszcze szuka okazji by usprawiedliwić swoje czyny postępowaniem kogoś innego to już jedynie mały krok go dzieli by stać się prawdziwym potworem. Tym groźniejszym, bo umiejącym przywdziewać maski i doskonale zacierać za sobą ślady.
Los zdaje się sprzyjać Oliwii, chociaż intuicja podpowiada zupełnie coś odwrotnego, a może to nie on, a jedynie szum drzew pobliskiego lasu? Co może być niepokojącego w pięknym starym domu, wyjętego jakby z obrazu? Nic poza tym, co rodzi się w zbyt wybujałej wyobraźni. Zresztą jego mieszkańcy to zwykli ludzie, no może ciut ekscentryczni, lecz przecież inni ich podziwiają i szanują. Czasem po prostu sami sobie wmawiamy lęki, nic przecież nie dzieje się, strach ma wielkie oczy i łatwo go nakarmić nie potwierdzonymi niczym teoriami. Ale czy na pewno? Obrośnięta bluszczem leśniczówka, pośrodku gęstego lasu raczej tworzy klimat rodem z baśni braci Grimm, no i przecież komu jak nie sobie samemu ufać. Domownicy też dają się mieć dość pokrętne poczucie humoru, a już zachowanie braci Leśniewiczów jest dość intrygujące, chociaż to raczej ogromne niedopowiedzenie. Coś kusi Oliwię by wbrew rozsądkowi sprawdzić ile jest w miejscowych opowieściach i jej własnych lękach prawdy. Zwłaszcza, że atmosfera staje coraz bardziej tajemnicza, ale również zachęca by pójść za coraz śmielej dochodzącymi do głosu zmysłami. Co przyniesie z sobą świętojańskie święto, celebrowane cieniu mrocznego boru?
Groza, skrzętnie ukrywane sekrety, zagmatwane emocje i nieoczywiste zagrożenie, czające się gdzieś w nieokreślonej bliskości oraz młodzi ludzie wystawieni na jego długie macki. Anna Langner pomysłowo połączyła sensualną opowieść z dobrej klasy dreszczowcem, jedno z drugim jest nierozerwalnie związane i jak przystało na oba gatunki połączenie takie przynosi niesamowitą lekturę. Czytelnik odnajdzie w niej zwykłą ludzką ciekawość zmieszaną z pierwotnymi lękami, zakorzenionymi w nas głęboko oraz złem o wielu twarzach, mającym swoje źródło w ludzkich umysłach. Im bardziej zagłębiamy się w „Letnie przesilenie” tym mocniej zaczyna być widoczne, że na naszych oczach po raz kolejny budzi się coś złowrogiego, co za chwilę pokaże swoje prawdziwe oblicze. Równocześnie obserwujemy rodzące się zaintrygowanie ludźmi, do jakich powinno się zachować dystans. Niczym magnes przyciąga nas to, co rozgrywa się posiadłości ukrytej gdzieś w leśnych ostępach, ale wcale nie tak odległych od zwykłego świata, gdzie bohaterowie byli przed momentem. Autorka splata tajemnice z półprawdami, fakty z domysłami, podważając jedno i umacniając drugie by niedługo potem podważyć to, czego dowiedzieliśmy się. „Letnie przesilenie” pokazuje potęgę emocji i jednocześnie ich podatność na manipulację. Anna Langner odkrywa najmroczniejsze strony człowieka oraz to jak mogą one być wykorzystywane by zasiać przerażające wizje w jego umyśle i wykorzystać je do własnych celów. Z drugiej pokazuje jak można stawić temu czoło, chociaż bardzo łatwo ulec mu ponownie. Pomiędzy tym co realne i co urojone łatwo się zagubić zwłaszcza gdy zacierają się granice pomiędzy nimi, a jedyne co pozwala dalej egzystować to zrzucenie winy z siebie na coś lub kogoś.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję: