niedziela, 28 czerwca 2020

Decyzje


„Far from the tree”
Robin Benway

Rodzina, dla jednych oczywistość, bliscy ludzie, po prostu zwykła codzienność, w jakiej nie brak burz i słonecznych dni. Dla innych jest czymś niewyobrażalnym, bolesnym i przede wszystkim nieznanym. Czasem łączą ją nie tylko więzy krwi, ale i wyboru, jedno i drugie nie daje gwarancji trwałości, miłości i bezpieczeństwa. Bywa, że o wszystko trzeba walczyć, nawet jeśli jeszcze przed momentem zdawało się być dane na zawsze.

Ten wieczór miał mieć inny przebieg w jakiej była impreza szkolna, szpilki, zakochana dziewczyna i jej chłopak. Ale Grace musiała zmienić swoje plany albo raczej nie miała wyjścia, gdyż tej właśnie nocy została matką. Jak kiedyś jej własna oddała swoją córeczką do adopcji, co stało wówczas za tą decyzją? To nie jedyna trudna sprawa z jaką musi się zmierzyć, przed nią poznanie rodzeństwa, starszy brat i młodsza siostra również podzielili jej los. Rodzina Mayi nigdy ukrywała przed nią prawdy o pochodzeniu, tak samo jak i rodzice Grace, Joaquin za to ma całkowite odmienne doświadczenia niż one. Tych troje łączy osoba kobieta, która ich urodziła, kim była? Czy warto wrócić do przeszłości jeśli teraźniejszość już i tak jest skomplikowana, a przyszłość zapowiada się jeszcze bardziej pogmatwana? Grace podjęła najważniejszą decyzję w swoim życiu i codziennie poznaje tego cenę, w Mayi kłębią się różnorodne uczucia, a rodzinne kłopoty stawiają pod znakiem zapytania to, co było dla niej oparciem. Natomiast Joaquinowi wydaje się, że wie doskonale co go czeka, ale może zbyt mocno trzyma się tego, co było zamiast spojrzeć na ludzi obok siebie. Wszyscy stają przed trudnymi wyborami od jakich nie da się uciec.

Rodzina, korzenie oraz dziedzictwo, elementy czasem dające siłę by zdobywać świat lub być sobą albo wprost odwrotnie odbierające pewność siebie i podkopujące wiarę w siebie oraz innych. Przy lekturze „Far From the Tree” najlepiej przygotować się od samego początku na emocje, silne, głęboko sięgające do serca i umysłu oraz skłaniające do refleksji nad istotą rodzinnych więzów. Ten tytuł nie jest tylko kolejną książką z gatunku tak zwanych młodzieżówek, chociaż jak najbardziej część bohaterów jest nastolatkami i to oni są właśnie pierwszoplanowymi osobami. Jednak fabuła w tym przypadku porusza kwestię poszukiwania tożsamości, gwałtownego wejścia w dorosłość oraz szukaniu własnego miejsca w życiu. Troje młodych ludzi, cztery rodziny i odnalezienie siebie w gmatwaninie uczuć, niełatwej przeszłości i jak się okazuje niepewnej przyszłości. Robin Benway nie bała się intensywności emocji i tego, co z sobą niosą czyli gniewu, zagubienia, utraty bezpieczeństwa i lęku przed odrzuceniem. Pisarka z adopcji uczyniła kanwę fabuły ukazując ją z różnego punktu widzenia: adoptowanych dzieci, obecnie wchodzących w dorosłość, rodziców adopcyjnych oraz matek oddających swoje dzieci do adopcji. Każdy z tych wątków wypełniłby doskonale książkę, więc mogłoby się wydawać, że zgromadzenie ich w jednej poskutkuje tym, iż nie zostanie oddana nawet w części istota problemów. Ale okazuje się, że autorka umiała przekazać to, co najważniejsze, bez patosu, lecz z ukazaniem bardzo intymnych odczuć. Żadna część opowieści nie jest potraktowana po macoszemu, każda z postaci ma głos, czytelnik od przysłowiowego „środka” widzi co tak naprawdę oznacza dla nich adopcja i z czym mierzą się na co dzień.  „Far From the Tree” to jednocześnie kilka opowieści oraz jedna, stworzona z tych osobistych, bohaterowie nie kryją w nich tego czego doświadczyli i doświadczają, swoich ran i blizn przypominających im co już za nimi. To także historia o sile rodziny, nie zawsze mającej swoje źródło w więzach krwi, ale przede wszystkim w pragnieniu jej stworzenia z kimś kto tego potrzebuje.   




Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję 
 
wydawnictwu:
 
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar