„Zasady
magii”
Alice
Hoffman
Zasady
czasem są bardzo proste i jasne, wystarczy się do nich zastosować by spokojnie
przejść przez życie. Jednak czy tego faktycznie pragnie się kiedy w zasięgu
ręku są niewyobrażalne możliwości? Młodości wydaje się, że wszelkie nakazy i
zakazy są po to by je łamać i żyć pełną piersią, w końcu przyszłość stoi przed
nią otworem.
Każde
z trojga rodzeństwa Owensów od zawsze wiedziało, że różni się od innych ludzi,
chociaż starano tę „inność” w nich stłumić. Jednak czy można walczyć z
prawdziwą naturą człowieka? Dlaczego to robić jeśli jest ona głęboko pod skórą
i towarzyszy każdej myśli? Franny, Jet i Vincent żyją zgodnie z tym, co czują,
chociaż wiedzą, że rodzice zrobią naprawdę dużo by zdusić w zarodku ich
talenty. Jedynie w swoim towarzystwie mogą być sobą, nie wiedzą jeszcze jak głęboko
są naznaczeni przez rodzinne dziedzictwo, przez niektórych nazywanych klątwą.
Ciotka Isabelle ma w tej sprawie inny pogląd, zresztą na wiele tematów ma swoje
zdanie, a jej młodzi krewni dopiero stoją na początku drogi, ona może tylko
pomóc im zrozumieć co w nich tkwi. Ale czy młodość posłucha dojrzałości? Franny
podąży swoją ścieżką, podobnie zrobi Jet i Vincent, magia dla każdego z nich
jest źródłem wyborów, które okażą się o wiele bardziej dalekosiężne niż im się
wydaje. Miłość to również potężna siła, od niej wszystko rozpoczęło się i przez
wieki wcale jej moc nie zmalała, teraz każde z Owensów stawia czoła temu, co z
sobą przynosi …
Nieszablonowa
opowieść pod każdym względem, gatunki przeplatają się w niej swobodnie, czasem
wprost stapiając się, każdy z nich jest równoprawny i raz wybrzmiewa mocniej, a
czasem jest jedynie cichym akordem w tle. „Zasady magii” są zwodniczym tytułem,
to nie prosta opowiastka o czarodziejkach, lecz historia w jakiej dostrzegamy echa
„Szkarłatnej litery”, procesu z Salem, buntu kolorowych lat sześćdziesiątych i
następujących zmian społeczno-obyczajowych. Alice Hoffman nie podaje tego
wprost, ale wplata w losy swoich bohaterów, prawdziwych outsiderów, równocześnie
na własnych życzenia, ale i odrzuconych przez społeczeństwo. Gdzie w tym
wszystkim jest miejsce na magię? Ona po prostu spaja wszystkie wątki, jest ich
początkiem i końcem, odczuwana na każdej stronie, jednak nie w sposób do
jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Na pierwszy rzut oka wydaje się wprost
baśniowa, jednak bardzo szybko czytelnik orientuje się, że ma drugie, a nawet
trzecie dno, każde z nich to odzwierciedlenie tego, co dzieje się w życiu
bohatera. „Zasady magii” są niesamowitą sagą rodzinną, z dramatycznymi
momentami, obserwacją dojrzewania postaci do podejmowania kluczowych w ich
egzystencji decyzji oraz swego dziedzictwa i miłości, zmieniających wszystko
oraz wszystkich. Podczas lektury tytułowe zasady zaczynamy dostrzegać nie tylko
od razu, ale i pomiędzy wierszami, a ich odzwierciedlenie nie dotyczy jedynie
czarów. Alice Hoffman napisała wielopłaszczyznową opowieść, podczas czytania której
można się zatopić tak, że czas i miejsce przestają się liczyć, najważniejsi
stają się bohaterowie i to, co staje się ich udziałem. Gdzieś pomiędzy twardą
rzeczywistością i marzeniami jest prawdziwa magia rzucająca czar również na
czytelników, a niezwykła atmosfera Nowej Anglii jako tło uzupełnia tę niezwykłą
lekturę.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros