czwartek, 22 kwietnia 2021

Królowie życia

„Queen of Men”, 

„King Maker”

Terri E. Laine

 

Czasem spotyka się dwoje ludzi, tak różnych, jak to tylko można wyobrazić sobie. Ich podejście do życia jest zupełnie inne, tak samo jak plany na przyszłość. Jednak łączy ich coś, czego w ogóle nie planowali, spotkali się przypadkowo, ale to zaważyło na wszystkim co potem miało miejsce. Dobre i złe chwile tworzą emocjonalny huragan, jaki może wiele zmieść na swej drodze, także ją i jego, ale wcale tak nie musi być, ale czy będą umieli stawić czoło tej burzy?

 

Bailey kiedyś postawiła wszystko na jedną kartę, teraz znowu to robi. W przeszłości i teraźniejszości dokonała trudnych wyborów, przyszłość rysuje się w związku z tym nie tak jak by sobie tego życzyła. Jednak jest ostatnią osobą, która uciekałaby od odpowiedzialności, lecz potrzebuje czasu by wszystko sobie poukładać, lecz ciężko to robić gdy niezakończone sprawy okazują się nadal aż zbyt aktualne. W jej życiu zapanował chaos, wprowadziła go też wbrew sobie do egzystencji Turnera. Czy powinna wrócić do tego, co było? A co z Kalenem? On nigdy nie poddaje się, stawką jest kobieta, która zatrzęsła fundamentami co uważał za oczywiste. Konkurencja nie jest niczym nowym dla niego, walka to po prostu codzienność tego mężczyzny, lecz czy tym razem zwycięży? Ma rywala, jaki zna wartość Bailey, a ona nie chce żadnych kompromisów, nie chce kłamstw, jej wybór zrani co najmniej jedną osobę, ale nie da się wciąż kluczyć pomiędzy dwoma ludźmi, który z nich stworzy z nią przyszłość takiej jakiej pragnie i czy w ogóle będzie jej to dane? Ktoś obrał ją sobie za cel i nie spocznie dopóki nie osiągnie swego celu.

 

Najpierw był „Money Man”, pierwszy tom serii, który wzbudził apetyt na kontynuację, i to najlepiej tu i teraz, ale opłacało się poczekać. Wydawnictwo dwie kolejne części oddało w ręce czytelników w tym samym czasie i trzeba przyznać, że jeśli byłaby premiera tylko drugiej to zakończenie jeszcze bardziej podniosłoby ciśnienie, bo pozostawia czytających z pytaniem rodzaju „i co dalej?”. A tak napięcie jest tylko ciut mniejsze, natomiast satysfakcja z poznania dalszych losów bohaterów ogromna. Jednak nim poznamy całość historii Bailey i Kalena to będziemy mieć przed sobą prawdziwy emocjonalny rollercoaster, w żadnym razie nie przesadzony, z odpowiednio umieszczonymi cliffhangerami oraz sensacyjnymi wątkami. Terri E. Laine tak poprowadziła akcję by nikt nie był pewien co wydarzy się za moment, po części wynika to z silnych charakterów postaci, co uwidacznia się coraz mocniej w kolejnych rozdziałach, a po części z tego, co już miało miejsce i właśnie rozgrywa się na naszych oczach. Pisarka postawiła na wyrazistość uczuć, konfrontację, stawiania spraw na ostrzu noża, jednak wszystko to jest głęboko osadzone w toczących się wątkach, nic i nikt nie pojawia się bez powodu. Dbałość o szczegóły jest widoczna tak w przypadku pierwszego jak i drugiego planu, a jeśli do tego doda się sylwetki bohaterów, silnych, działających pod wpływem silnych emocji i często wychodzących poza granice tego, co uważali za nieprzekraczalne. Nie można zapomnieć również o odmiennych tłach dla toczącej się historii, przenosimy się pomiędzy gwarną metropolią i cichą prowincją oraz kontynentami i krajami. Pozostaje jeszcze to, co najważniejsze w obyczajowym gatunku czyli uczucia, nie da się im odmówić wyrazistości, wysokiej temperatury oraz ogromnej zmysłowości, lecz to jedna strona, w drugiej znajduje się niepewność co do ich natury, skomplikowanych korzeni i splątanych myśli. „Queen of Men” oraz „King Maker” są niesamowicie wciągającymi lekturami, pokazującymi jak łatwo dać się omamić grze pozorów, jak trudno zrozumieć samego siebie i motywy bliskiej osoby oraz jak boli zdrada.

 


Za przeczytanie książki

dziękuję: