środa, 16 lutego 2022

I nie opuszczę Cię aż ...

Premiera:

„Ósma szansa na miłość”

Anette Christie

 

„I nie opuszczę Cię aż do śmierci” … Ale nim zostaną wypowiedziane te słowa trzeba przetrwać wiele i przede wszystkim przedślubną gorączkę. Ta ostatnia może być doskonałym testem przed potwierdzeniem tak ważnego wyboru. Miłość miłością, lecz nie tylko nią człowiek żyje wbrew pozorom, pozostaje jeszcze tak dużo innych spraw, które dają o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie czyli wtedy gdy powinno tylko być odczuwalne niczym niezmącone szczęście.

 

Tom i Megan wiedzą dokładnie czego chcą, nawet więcej są przekonani, że podjęli słuszną decyzję. Teraz jedynie dopełnią formalności i będą małżeństwem. Nic prostszego czyż nie? Ależ owszem tyle, że co nieco albo o wiele więcej zakłóca finalizację przedsięwzięcie tak starannie zaplanowanego i upragnionego. Dwie całkowicie odmienne rodziny, równie denerwujące i stanowiące dość drażliwy temat, grono przyjacielskie też ma swoje za uszami, no i pozostają jeszcze przyszli nowożeńcy, zakochani w sobie i wspierający się. Skład osobowy wcale nie odbiegający wcale od standardów weselnych, więc wszystko powinno potoczyć się zgodnie z planem. Jednak pomiędzy planem a rzeczywistością jest czasem ogromna przepaść, a okoliczności jakby sprzysięgły się by zepchnąć narzeczonych w tę czeluść. Zresztą oni też mają swoje za uszami, wiadomo, że nikt nie jest bez winy. To już nie zapowiedź epickiej katastrofy, lecz jak najbardziej ma ona już miejsce. Czy można jeszcze uratować kilkanaście lat niezwykłej miłości i wzajemnego porozumienia? Jak jeden dzień lub raczej parę godzin może zniszczyć tak dużo? No właśnie, a gdyby los dał jeszcze jedną szansę by przeżyć ten sam dzień, lecz z wiedzą jak się potoczył? Gdzie tkwi haczyk? Tego Megan i Tom mogą się tylko domyślać, ale czy będzie to właściwa odpowiedź? Do czego doprowadzi ich przeżywanie tego samego dnia? Ile da się wciąż powtarzać te godziny, jakie doprowadziły do najgorszych chwil w życiu? Czy da się odzyskać to, co zdaje się być już stracone albo zrozumieć ?

 

Dostajecie niezwykły prezent od przeznaczenia, jeszcze raz jest Wam dane przeżyć jeden dzień i to taki, który zmienił je nie tak jak byście tego chcieli. Skorzystacie? A co jeśli nie macie wyboru i tkwicie w nim, wciąż starając się naprawić swój błąd? W takiej sytuacji znaleźli się „Ósmej szansy na miłość”, ich najszczęśliwsze chwile właśnie zostały zaprzepaszczone, a oni budzą się w tym samym dniu i to kilkukrotnie. Tak jak film „Dzień świstaka” z podobnym motywem obejrzałam raz  i wystarczy, tak do tej książki z pewnością wrócę jeszcze nie raz i nie dwa. Dlaczego? Mamy w niej wszystkie składniki nie na świetną komedię romantyczną, lecz historię, w której dostajemy jedną z odpowiedzi czym jest miłość. Ta prawdziwa, daleka od ideału filmowego czy też literackiego, niedoskonała, z ostrymi krawędziami, raniąca i z sekretami, ale i dająca siłę, szczęście i będącą spełnieniem marzeń. Oczywistość i banalność? Nic w ten deseń, bo zamiast spodziewanego rozwoju wydarzeń dostajemy nowe porcje materiału do przemyśleń, a zwłaszcza do refleksji, każdy czytelnik odnajdzie coś, co sam miał okazję przeżyć czyli im bardziej się starasz tym efekty dalekie od tych oczekiwanych. Anette Christie perfekcyjnie pokazuje jak łatwo nie dostrzec tego, co najważniejsze, skupić się na mało istotnych detalach, i szukać źródła problemu w otoczeniu, innych. Wydawałoby się, że łatwo jest się uczyć na błędach, cudzych i własnych, lecz jak jest w rzeczywistości? „Ósma szansa na miłość” jest historią, w której dzień, jaki z założenia ma być jednym z najszczęśliwszym poprzedza ten najgorszy, ale czy na pewno? Gdzieś pomiędzy doskonałością i poddaniem jest miejsce na spojrzenie na siebie i kogoś kogo kochamy z całkiem nowego punktu widzenia albo raczej z takiego, jak kiedyś gdy po prostu liczył się on bądź ona, natomiast z całą resztą można sobie poradzić w dwójkę.

 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję: