czwartek, 28 kwietnia 2016

Idealista po przejściach

"Samotny wilk"
John Grisham


Problem z ideałami jest taki, że świetnie wyglądają, równie dobrze brzmią, większość się nimi zachwyca i wielu stawia za wzór, ale w zderzeniu z rzeczywistością często tracą na swym uroku i rozpadają się na tysiące kawałeczków. Jednak liczy się pierwsze wrażenie, to ono staje się podstawą dla wszelkich porównań i celem do zdobycia, kiedy nie udaje się go osiągnąć pozostaje mniejsze lub większe rozczarowanie. Jednym nie udaje się przełknąć gorzkiej życiowej pigułki, a drudzy po prostu zaczynają podążać swoją drogą, niekiedy bardzo wyboistą, lecz całkowicie ich własną.

Rzadko kto marzy o posiadaniu biura w vanie, sprawach zbyt często wywołujących dyskusje na pierwszych stronach gazet oraz kontrowersyjnych, przynajmniej dla niektórych, klientach. Sebastian Rudd nie należy raczej do grona typowych adwokatów, niesie się za nim opinia dość specyficznego obrońcy. Wydaje się, że wszelkie zasady wyznawane przez prawników są mu obce albo raczej dawno je pogrzebał, gdzieś pomiędzy wybuchem bomby i długą listą otrzymanych pogróżek. Jego rzeczywistość nie przystaje pod jakimkolwiek względem do codzienności większości i jak na razie nie narzeka na swoją sytuację. Potrzebujący pomocy prawnej również dopisują i wszystko toczy się utartym rytmem, w którym nie brak wyzwań i pojedynków z Temidą. Od razu trzeba powiedzieć, że przypadki beznadziejne wcale nie są rzadkością w jego praktyce. Ale kto jak nie właśnie Rudd umie lawirować pomiędzy prokuratorami, żądnymi przysłowiowej krwi nie tylko oskarżonych, lecz i Sebastiana, ławą przysięgłych, mającej najczęściej wyrobione zdanie na temat oskarżonego jeszcze przed rozpoczęciem procesu oraz sędzią, nie zawsze zainteresowanym sprawiedliwością. Ostatnie sprawy właśnie są z tego rodzaju i trzeba przyznać, że Rudd daje z siebie wiele by wyrok był po jego myśli, oczywiście wymaga to ogromnego sprytu, wykorzystania wszelkich możliwych kruczków prawnych i co najmniej stu innych sposobów rzadko kiedy stosowanych w palestrze. No cóż takie życie i nie ma co narzekać, bo może być jeszcze bardziej niecodziennie. Niestety to drugie sprawdza się i okazuje się, iż nawet tak wytrawnego gracza jak Sebastiana można całkowicie zaskoczyć. Lata prawniczych utarczek lub raczej wojen zahartowały tego człowieka, ale niektórzy chyba o tym zapomnieli, co się stanie gdy trzeba będzie dokonać wyboru?

Określenie samotny wilk dobrze pasuje do człowieka, który żyje pośród tłumu, lecz nie brata się z nim. Swój obraz pielęgnuje pieczołowicie, dzięki niemu łatwiej osiągnąć mu postawione sobie cele. Nieliczni poznali jego prawdziwą twarz i wiedzą, że dzięki niej wciąż utrzymuje się na powierzchni tego od czego inni wolą odwrócić wzrok. Gdzie diabeł nie może pewnie Rudd da radę, chociaż i on ma gorsze dni.

John Grisham nie sili się na demaskowanie rzeczywistości, on po prostu ją opisuje z detalami bez sztucznego wyolbrzymiania, lecz za to wnikliwie i bez upiększeń. Główny bohater wydaje się idealistą pozbawionym złudzeń, lecz pod tą warstwą kryje się ktoś zupełnie inny - osoba wciąż wierząca w ludzi, ale zdający sobie sprawę, że nie każdy wart jest tej wiary. "Samotny wilk" zawiera wątki sensacyjne, elementy thrillera oraz sporą dawkę dramatu społecznego i sądowego. Podobnie jak w innych książkach Grisham porusza się swobodnie pomiędzy tymi elementami łącząc je z sobą za pomocą wyrazistych postaci, niejednoznacznych, dalekich na pierwszy rzut oka od ideału, z ukrytymi zaletami, jakich nikt po nich nie spodziewałby się po nich. Klimat książki czasem wydaje się nawiązywać do "Dwunastu gniewnych ludzi", szczególnie gdy pojawia się kwestia winy i sprawiedliwej kary oraz postrzegania oskarżonych nie przez pryzmat ich domniemanej niewinności, lecz przestępstwa, jakiego mogli się dopuścić. Po raz kolejny John Grisham dał czytelnikom lekturę, w jakiej wydaje się, że ideały sięgnęły bruku, lecz za tym wrażeniem kryją się skomplikowane życiorysy i przede wszystkim ludzie, wybierający egzystencję na krawędzi, dalekie od establishmentu. Pozostaje jeszcze okładka - samotna sylwetka odchodząca w kierunku zachodzącego lub wschodzącego słońca, budząca skojarzenia z filmowym ostatnim sprawiedliwym, kowbojem żyjącym według własnych zasad i odjeżdżającym z miasta po wykonaniu swej roboty.



            
          Za możliwość przeczytania książki 


    Dziękuję 


     wyd. Albatros

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Jutro czyli armagedon

"Gen atlantydzki"
A.G. Riddle


Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy? Wydawałoby się, że tak mało pozostało nam do odkrycia, a przeszłość ma już tak niewiele białych plam. Spektakularne odkrycia coraz rzadziej pojawiają się w nagłówkach gazet czy też telewizyjnych bądź internetowych informacjach z ostatniej chwili. Częściej za to czytamy lub słyszymy o kolejnych atakach terrorystycznych, nowych i śmiertelnych chorobach zakaźnych, na które wciąż brak skutecznej szczepionki, pomimo przygotowań do lotów na Marsa i zdobycia Księżyca. Przeszłość to wydarzenia jakie powinny nam pozwolić uniknąć starych błędów i kontynuować to co było dobre oraz służyło naszemu rozwojowi. Niestety zbyt często opacznie rozumiemy ją i niweczymy wysiłki wcześniejszych generacji, a wzmacniamy negatywne procesy. Dlaczego agresja i walka jest dla nas tak pociągająca? Czyżby było to nasze dziedzictwo po praprzodkach?

Gdzieś kryją się odpowiedzi na pytania, jakie od lat zadaje sobie Kate Warner. Do tej pory jednak ich nie odnalazła, pomimo wielu badań i eksperymentów. Teraz wydaje się, że dzieli ją tylko krok by w końcu znaki zapytania stworzone przez natury stały się czytelnymi słowami. Ale ktoś brutalnie niszczy jej pracę, dlaczego właśnie w tym momencie? Czyżby oczekiwano na chwilę gdy znajdzie się u progu niesamowitego odkrycia? Kto za tym stoi? David Vale nie jest naukowcem, Kate stanowi jeden z kluczy do rozwiązania zagadki, która ostatnio stała się niezwykle dla niego niebezpieczną, zresztą jest śmiertelnym zagrożeniem dla wielu. Wróg i sprzymierzeniec mają ostatnio dla obydwojga te same twarze, zaufanie komukolwiek jest ryzykowne, ale ta dwójka bez siebie nawzajem nie ma szans w rozgrywce, której stawki mogą się tylko domyślać. Nawet najdalej posunięte teorie okazują się w pełni nie oddawać tego co zostało przygotowane dla ludzkości. Czy David Vale z pomocą Kate Warner jest w stanie zniszczyć nieprawdopodobny plan, starannie przygotowany i właśnie oczekujący na wprowadzenie w życie? Jeżeli popełnią błąd nie będzie dane im go naprawić, na szali muszą postawić coś więcej niż jedynie siebie.

Nauka powinna być sprzymierzeńcem człowieka, ale niekiedy bywa również bronią, bezwzględną i brutalną, wykorzystywaną bez jakichkolwiek reguł, w jednym tylko celu - zwycięstwie nad innymi. Kate zawsze ufała swojemu rozsądkowi i wiedzy, David kieruje się żołnierską logiką, jednak tym razem by zwyciężyć są zmuszeni odrzucić swoje doświadczenia i na nowo spojrzeć na przeszłość by uratować przyszłość. Teraźniejszość jest pojęciem względnym, podobnie jak czas, a jutro zawsze nadejdzie, chociaż będzie całkowicie inne niż wszyscy się spodziewają.

Wiele jest przepisów na udaną książkę, "Gen atlantydzki" korzysta z co najmniej kilku, a efektem jest powieść nie tylko wciągająca, lecz przede wszystkim intrygująca. A.G. Riddle postawił z jednej strony na tajemnicę, spiski, naukowe teorie, zaś z drugiej na polityczną fikcję, mającą u podstaw historię dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku oraz tę sięgającą do naszych korzeni. Na takich fundamentach opiera się fabuła pełna sensacyjnych wątków, bardzo szybkiej akcji, zaskakujących zwrotów oraz perypetii bohaterów, skrywających niejeden sekret, czasem będący dla nich samych niespodzianką. "Gen atlantydzki" utrzymuje oszałamiające tempo wydarzeń między innymi dzięki krótkim rozdziałom, w jakich nie ma miejsca dla dłuższych opisów, zamiast nich są kolejne, spiętrzające i coraz szybciej następujące epizody, zazębiające się z sobą. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nabierają całkiem znaczenia, czas jest pojęciem relatywnym, podobnie jak dobro i zło. Wszystko co znane staje się elementem większego planu, a nowy punkt widzenia sprawia, że nasza rzeczywistość z każdą kolejną przeczytaną kartkę przybiera coraz to nowe kształty. A.G. Riddle umiejętnie połączył najnowsze odkrycia naukowe z mitami, dodając do nich tajemnicze stowarzyszenie oraz intrygi polityczno-społeczne. Czytelnik zostaje skonfrontowany ze światem, w jakim prawda okazuje się zręcznym oszustwem, a kłamstwo ma na celu ochronę nieświadomej niczego ludzkości. Biedne dzielnice Dżakarty, zimne pustkowia Antarktydy, ośnieżone tybetańskie doliny, Skała Gibraltarska, wszędzie tam toczy się prawdziwa wojna, chociaż większość jej nie dostrzega, nawet gdy pojawiają się pierwsze ofiary, nikt nie zdaje sobie sprawy co faktycznie znaczą.

Kiedy zło zostanie dostrzeżone może być za późno na obronę, a wtedy pozostaje tylko atak by przeżyć prawdziwy armagedon.
Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję wydawnictwu:
 
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar

sobota, 23 kwietnia 2016

Znaczenie słowa miłość

"Szepty i tajemnice"
Agnieszka Janiszewska


Dwie dziewczyny, różniące się pod każdym względem, jednak słowiańska uroda i paryski szyk to jedynie zewnętrzna powłoka, pod nią kryje się marzycielska panna z polskiego dworku i uzdolniona pianistka. Przyjaciółki, pomimo lub właśnie dzięki temu co je dzieli, ich ścieżki życiowe biegną w całkowicie odmiennych kierunkach. Każda z nich ma swoje marzenia i pragnienia, wydaje się, że ich spełnienie będzie to dane tylko jednej z nich, lecz przyszłość nie lubi gotowych scenariuszy.

W Zaborowie nie dzieje się nic intrygującego, życie toczy się zgodnie z porami roku, a zasady nim rządzące nie bywają skomplikowane. Marta z Barbarą zajęte są zarządzaniem majątkiem i to on pochłania większość czasu, jedna z nich chciałaby poznać coś więcej niż tylko najbliższą okolicę, ale jak na razie kończy się tęsknocie za tym co dalekie i znane jedynie z listów. Całkiem inną egzystencję wiedzie Alicja, paryska bohema to jej środowisko naturalne i poza nim czuje się całkowicie nie na miejscu. Pierwsza dekada dwudziestego wieku z góry narzuca im role tak w społeczeństwu jak i rodzinie, Ala nie zamierza żyć w zgodzie z nimi, ale z sobą samą. Basia zbytnio nie zastanawiała się nad tym co będzie, zresztą do swej przyszłości przygotowana była dobrze, w końcu przede wszystkim liczy się Zaborów. Korespondencja listowa są dla obu odskocznią od codzienności, pozwala poznać całkiem inny świat od tego, w którym egzystują na co dzień. Dziewczyny nawet nie przypuszczają jak potoczą się ich losy, a bliscy nie przypuszczają, że będą przed nimi mieć tajemnice. Szczególnie jedno lato stanie się dla obu punktem zwrotnym na życiowej ścieżce, poznają smak miłości i doświadczą całej gamy emocji. Letnie dni pozostawią w nich wspomnienia, które już zawsze będą im towarzyszyć. Jednocześnie tak różne i tak podobne, chociaż to co je łączy jest niezauważalne dla postronnych, może nawet dla nich samych, sekrety połączą je z sobą mocniej niż jakiekolwiek inne więzy.

Patrząc na wydarzenia, które już się wydarzyły człowiek dostrzega swoje błędy, lecz tych już nie da się cofnąć, można jedynie mieć je w pamięci by ustrzec się ich w przyszłości, ale czy jest to wykonalne? Życie toczy się dalej i przynosi kolejne punkty zwrotne, szczęśliwe bądź pozostawiające blizny. Basia i Ala poznały już znaczenie słowa miłość, sprzeczności z nim związane i przede wszystkim jak skomplikowanym i zarazem prostym w swej budowie jest to uczucie. Przed nimi jeszcze wiele losowych zawirowań, nie dających się przewidzieć.

Nastrojowa, pełna emocji, skrywanych namiętności oraz dramatycznych wyborów opowieść o kobietach, lecz nie tylko dla nich. "Szepty i tajemnice" to niebanalna historia o różnych obliczach miłości, jej skutkach i roli w życiu człowieka, ale nie jest ona jedynym wątkiem, uzupełnia ją motyw rodziny w różnych odsłonach oraz roli jaką odgrywa. Burzliwe początki dwudziestego wieku stały tłem dla bohaterów, którzy nie poddają się w walce o bliskich ludzi, swoje marzenia oraz przede wszystkich o szczęście. Agnieszka Janiszewska nakreśla postacie kojarzone z barwą sepii kolorami ostrymi, wręcz kontrastowymi, jakie nadają im nieoczekiwanych cech. Autorka nie unika tematów trudnych i bolesnych, aktualnych zawsze i wszędzie, przedstawia cały wachlarz uczuć - od tych najradośniejszych po raniących do szpiku kości. Główne postacie wydają się od siebie różnić jak dzień oi noc, a czytelnikowi łatwo przychodzi je zaszufladkować i przypisać im dalsze losy, lecz czeka go niespodzianka, ponieważ bohaterowie zaskakują swoimi decyzjami. "Szepty i tajemnice" to prawdziwa saga w jakiej nie brak sekretów, dramatycznych zwrotów fabuły, scen rozgrywających się w pełnym zabawy Paryżu i urokliwym dworku zaborowskim. 

Drugi tom zapowiada się intrygująco, przed bohaterami zapewne kolejne zawirowania i efekty ich wcześniejszych wyborów.
 
Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję
wyd. NOVAE RES





Więcej informacji o nowościach wydawnictwa i nie tylko tutaj

środa, 20 kwietnia 2016

Wakacje i co dalej?

"Marzenia na agrafce"
Barbara Spychalska-Granica


Życie jest pełne niespodzianek, czasem przyjemnych, a czasem wprost odwrotnie, raz przeważają jedne, raz drugie. Los również też bywa przewrotny i niekiedy trudno zrozumieć co miał na celu gdy człowiek co i rusz napotyka na swej drodze sprawy z jakimi nie miał w planach bliższego kontaktu. Po prostu roztkliwianie się nad sobą też powinno mieć swój umiar, w końcu za rogiem może czekać na nas szansa, ale by ją dostrzec trzeba smutne wspomnienia pogrzebać w najdalszym zakamarku umysłu.

Lato to czas zabawy i wypoczynku, najlepiej w miejscu, które do tego dobrze nastraja. Kurort nadmorski świetnie do tego celu nadaje się, Bogumiła wie o tym doskonale, problem w tym, że jej idealny plan urlopu legł w gruzy. Dlaczego? Powodów jest kilka, lecz największy to jeden - Rafał, jako druga połówka miał być towarzystwem i to tym wymarzonym, letnie dni są przecież tak optymistyczne, wręcz usposabiają romantyczne. No, ale stało się inaczej, zamiast wakacji w parze są w pojedynkę, a jeszcze do tego waga płata figle, jak pech to pech do kwadratu. Jak w takich okolicznościach można wypoczywać, nabierać sił, w ogóle cieszyć się? Dodatkowo w ramach postanowienia poprawy człek sobie jeszcze dietę na głowę bierze. W takich okolicznościach by przetrwać trzeba dużego samozaparcia i w ogóle silnej woli, bo pokusy czyhają wszędzie, szczególnie te kulinarne, a przecież to okropne słowo na "D" zobowiązuje. Bogumiła nie zamierza się skarżyć i wykorzystać to co los oferuje, chociaż ofert jakby coś ciut mało było, lecz nie ma co marudzić, z plażowymi zwyczajami trzeba najpierw się uporać. Ktoś na horyzoncie jednak pojawia się i to z kategorii wielce miłej dla oka i nie tylko dla niego, czyżby prośby zostały wysłuchane? Waldemar okazuje się towarzyszem dobrym, wręcz pożądanym i świetnie zastępującym nieobecnego Rafała. Gdzie tkwi haczyk? Raczej nie w uroczym, acz głośnym, brzdącu będącym synkiem zastępcy, na pewno także brak go podczas wspólnie spędzanego czasu. Może tym razem obędzie się bez niezbyt miłych niespodzianek? Bogumiła liczy na taki obrót swych prywatnych spraw, plaża wydaje się o wiele przyjaźniejsza, w ogóle wszystko wokoło zaczyna być takie jakie powinno być od samego początku wypoczynku.

Kiedy człowiek jest już prawie pewien, że szczęście tuż tuż coś niestety niszczy ten sielski obrazek. Ile człowiek da radę znieść niepowodzeń vel rozczarowań? Czyżby na to pytanie miał odpowiedzieć Karol, wielbiciel pewnych kształtów i smakosz konkretnych potraw? Jak nie on to kto? No właśnie co jeszcze czeka wczasowiczkę z tyloma perypetiami na koncie? W końcu urlop nie trwa wiecznie, ale czy zawsze to co zdarzyło się podczas niego pozostaje bez echa?

Nie ma co ukrywać, że lubię czytać historie skrzące się od humoru, szczególnie tego ciut lub bardziej podszytego ironią i z przymrużeniem oka. "Marzenia na agrafce" spełniają oba te warunki, a bonusem są bohaterowie, zwłaszcza główna bohaterka, nie ma ona sobie równych w swoich przygodach, rozterkach, chociaż niektóre nieobce są wielu z nas. Barbara Spychalska-Granica w swej książce nie przekracza cienkiej linii pomiędzy komediowymi sytuacjami a wyśmiewaniem się, co wcale nie jest tak proste jakby się wydawało, łatwo bowiem żart zmienić w szyderstwo. Pod lekkimi słowami kryją celne spostrzeżenia dotyczące kompleksów, radzenia sobie z nimi oraz nauce akceptacji siebie samego. Humor nie wyklucza poruszania ważniejszych kwestii, a czasem właśnie dzięki niemu dostrzega się sprawy istotne. Do wakacji jeszcze trochę czasu pozostało, ale "Marzenia na agrafce" nie są jedynie letnią lekturą, sprawdzają się także w innych porach roku.


Za możliwość przeczytania książki

dziękuję 

portalowi CPA 


wyd. Zysk i S-ka

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Stosik kwietniowy


 Wiosna nadal niezdecydowana co do pogody, zbytnio nie rozpieszcza nas pogodą, więc czas na kolejną porcję lektur. Trochę przygody, szczypta uczuć oraz niespodzianka 
czyli w skrócie stosik :)



"Marzenia na agrafce" Barbara Spychalska-Granica, CPA i wyd. Zysk i S-ka


 "Zbrodnie pozamałżeńskie" Daniel Koziarski i Agnieszka Lingas-Łoniewska, wyd. Novae Res
 

 "Lato nad jeziorem" Erica James, wyd. Jaguar


"Gen atlantydzki" A.G. Riddle, wyd. Jaguar


sobota, 16 kwietnia 2016

Żniwiarz przeszłości

"Żniwa zła"
Robert Galbraith


Gdzieś rodzi się zło, tuż obok toczy całkiem zwyczajne życie z jego radościami i smutkami. Tak po prostu, za ścianą, na ulicy, niewidoczne dla prawie wszystkich do momentu gdy zostaje odkryte, czasem przypadkowo, a czasem jak najbardziej w porze zaplanowanej przez sprawcę. Od tej chwili zaczyna się dochodzenie i próba odnalezienia odpowiedzi na wciąż pojawiające się pytania.

"Miał cudowny plan. Nikt o niczym nie wiedział. Nikt się niczego nie spodziewał. A w domu w lodówce czekało na niego coś bardzo wyjątkowego."*

Na pewno zupełnie nieświadoma tego co już się wydarzyło była Robin Ellacott, podobnie było z rolą jaka została jej przeznaczona. Ktoś starannie zaplanował ten poranek i wstęp do kolejnych dni oraz tygodni, brał również pod uwagę kogoś jeszcze - Cormorana Strike`a, chociaż czy docenił jego śledcze umiejętności? To pozostaje tajemnicą tego kto przygotował tę makabryczną przesyłkę, chociaż Strike ma swoje podejrzenia i nie kryje ich ani przed policją, a tym bardziej przed Robin. Detektyw nie zamierza zdać się jedynie na londyńskich stróżów prawa, podał im trop, ale sam również rozpoczyna samodzielne dochodzenie. W końcu ktoś raczej nieprzypadkowo wybrał jego adres do doręczenia oraz odbiorcę. Ta sprawa przypomina mu o przeszłości, jest więcej niż pewien, że w niej odnajdzie sprawcę. Grono podejrzanych nie jest zbyt duże, każdy z nich to osobna historia, w której motywem przewodnim jest zło w czystej postaci oraz Cormoran. Nie ma co ukrywać, iż to on właśnie jest na czyimś celowniku, ale dlaczego Robin również ma brać udział w tej sprawie?

Bycie sławnym zbytnio nie uśmiecha się Strike`owi, chociaż reklama jak najbardziej przydaje się gdy się jest właścicielem agencji detektywistycznej. Jednakże ma to również ciemne strony i właśnie dosyć mocno uderzyły w niego. Robin jako jego współpracowniczka ma niestety również udział w tej wrzawie i w tym co z sobą niesie. Jak do tej pory pozostawała w cieniu, ale śledztwo nie pozwala na to, zresztą ona nie zamierza przyglądać się z boku, szczególnie, iż sięga ono nie tylko do osobistych doświadczeń Cormorana. Tym razem oboje są zmuszenie wrócić do momentów, które naznaczyły ich, ale czy pomoże to w wyjaśnieniu kryminalnej zagadki? Morderca nie czeka z założonymi rękoma, wprost przeciwnie, daje o sobie znać w brutalny sposób, tak jakby prowadzone dochodzenie i medialna nagonka w ogóle nie robiły na nim wrażenia. Mordercza gra w "kotka i myszkę" staje się niebezpiecznie ryzykowna, a sprawca wybrał kolejną ofiarę.

Trzecia odsłona perypetii Cormorana Strike`a jak najbardziej dorównuje dwóm poprzednim częściom, "Żniwa zła" są ich kontynuacją, ale bez poznania wcześniejszych tomów również lektura nie jest utrudniona. Tym razem oprócz dochodzenia czytelnicy otrzymują wgląd w przeszłość głównych bohaterów, zresztą elementy te okazują się ściśle ze sobą związane. Fabuła nie toczy się szybko, spokojne tempo jednak jak najbardziej współgra z charakterem historii, mającej w końcu swoje źródło w wydarzeniach, jakie już dokonały się i do których postacie są zmuszone wrócić. Motyw kryminalny jest osią akcji, ale niekiedy staje się  także tłem dla wspomnień, stanowiących punkt wyjścia dla kolejnych kroków poszczególnych bohaterów. Rozbudowa intryga wymaga uwagi od czytających, rozgałęziona struktura łatwo odwraca uwagę od istotnych detali, a tych nie brak prawie na każdej stronie. Autor postarał się o to by sensacja była na pierwszym miejscu, lecz nie zapomniano o epizodach z osobistego życia postaci, jakie ich ukształtowały i jednocześnie mogą znaleźć odniesienia do teraźniejszej sytuacji w jakiej się znajdują. Robert Galbraith lub właściwie J.K. Rowling ponownie pokazała, że świat sensacyjnych historii jak najbardziej jej odpowiada, a kolejne kryminalne pomysły to strzał w dziesiątkę.
  
 
 *cytat pochodzi z książki "Żniwiarz zła" autorstwa Roberta Galbraith`a
 
 
      Dziękuję za możliwość 
       przeczytania książki   
          Księgarniom MATRAS :)
 
 

środa, 13 kwietnia 2016

Oblicza miłości

"Syrena"
Kiera Cass


Miłość ma różne oblicza, każde jest niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Pierwsza miłość, miłość rodzicielska, miłość siostrzana i braterska, ślepa miłość, miłość dzieci do rodziców, odmieniać i nazywać ją można wielokrotnie, a i tak na pewno ktoś znajdzie jeszcze kolejne słowo ją charakteryzujące. Bywała natchnieniem poetów, źródłem wielkich czynów i tych haniebnych, daje szczęście, ale i może być powodem dramatu. Po prostu była, jest i będzie, czasem cicha, a czasem hałaśliwa, kapryśna lub wprost przeciwnie niewymagająca i skromna. Niekiedy pojawia się wbrew woli, nagle, uderzając w najczulszą strunę i nie pozwalając zapomnieć o sobie.

Kahlen jest piękna, urocza, ma wielkie serce i ... jest syreną, taką najprawdziwszą. Od wieków legendy opisywały te istoty, lecz prawda jest o wiele bardziej skomplikowana niż ktokolwiek podejrzewa. Ziarno prawdy tkwi w żeglarskich opowieściach, lecz rzeczywistość to nie bajka, a coś zupełnie odmiennego. Dziewczyna wraz z siostrami wypełnia nakazy Matki Ocean, są one prawie zawszem takie same i nie można ich zignorować. Upływ czasu nie łagodzi emocji związanych z prawdziwym przeznaczeniem syren, szczególnie gdy jest się osobą tak wrażliwą jak Kahlen. Każdorazowo po wypełnieniu swego obowiązku dziewczyna odczuwa ciężar tego czego była współautorką. Odbieranie komukolwiek życia to trudny moment, nawet wtedy gdy czyni się to zgodnie z odwiecznym prawem i wyłącznie za pomocą głosu, wzbudzającego tylko jedno pragnienie jakie zawsze kończy się śmiercią. Kahlen wie kim jest i co musi zrobić, darzy szacunkiem Matkę Ocean, wspiera swe siostry, korzysta z życia na tyle ile może, chociaż za czymś wciąż tęskni. Jako syrena ma dużo większe możliwości niż zwykli ludzie, lecz zdaje sobie sprawę gdzie przebiega granica i czego musi się wystrzegać. Przez lata była posłuszna i wydawała się pogodzona ze swym losem, jednak zakazany owoc kusi by go skosztować. Czy Matka Ocean pozwoli na złamanie zasad? Dlaczego Kahlen ryzykuje tak wiele, chociaż ma u swych stóp świat z tak wieloma atrakcjami?

Akinli nawet w najśmielszym snach nie mógłby przypuszczać, kim jest ta śliczna dziewczyna spotkana nad brzegiem morza. Urocza nieznajoma urzeka go nie tylko swą powierzchownością, ale i charakterem, otacza ją tajemnica, nieprzenikniona jak morska głębia. Liczy się teraźniejszość i rysująca się obiecująco przyszłość, reszta wydaje się tak mało znacząca. Jednak sekrety nie sprzyjają miłości, zwłaszcza tej, która narodziła się przy szumie oceanu.

Czy da się zapomnieć o swym sercu, jego trzepotaniu na widok ukochanej osoby? Wierność zasadom i bliskim czasem wymaga poświęcenia jakie ranią tak jak nic wcześniej. W marzeniach było szczęście i radość z bycia we dwoje, a wspólne chwile nieskończone długie. Niestety Kahlen jest syreną, jej przeznaczenie to wabienie w morskie odmęty na rozkaz Matki Ocean, potężnej i nie pobłażającej w  wypełnianiu obowiązków, bez względu na to co się czuje. Czy można zapomnieć o swym największym pragnieniu i żyć tak jak wcześniej, gdy się nie znało jego smaku?

Po raz kolejny Kiera Cass daje swym czytelniczkom do rąk historię o miłości, która tylko na pierwszy rzut oka wydaje się bajkowa. Pod tym zewnętrznym płaszczem kryje się opowieść w jakiej emocje aż wrą, a bohaterowie okazują się prawdziwymi ludźmi, jakim nieobcy jest ból. "Syrena" to nie błaha opowiastka o miłości w iście disneyowskim stylu, autorka urealniła swe postacie, pozostawiając im cechy mityczne, lecz uwypuklając ich człowieczeństwo. Podczas lektury czytających czeka wiele emocji związanych z wyborami głównej bohaterki oraz refleksji nad wagą miłości i czym ona jest dla ludzi. Nie można zapomnieć również o podkreślonym wątku przyjaźni, jej sile i znaczeniu. Kiera Cass przedstawia także dość niezwykły związek na linii matka - córka, przenośnia nie szkodzi w odkrywaniu jego kwintesencji, tak niezwykła perspektywa pozwala dostrzec to co w nim najistotniejsze. "Syrena" jest czymś więcej niż uwspółcześnioną baśnią, to uniwersalna opowieść o miłości, rodzinie oraz przyjaźni, w jakiej nie brak aluzji i refleksji.
Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję wydawnictwu:
 
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar



poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Droga ku przeznaczeniu

"Ezotero. 
Moje przeznaczenie"
Agnieszka Tomczyszyn

Skupianie się na własnej osobie i osobistym celu bywa bardzo absorbujące. W końcu trzeba poświęcić dużo czasu by urzeczywistnić marzenia, czasem również dotyczy to również ludzi, ale liczy się przecież efekt końcowy. Niekiedy ktoś zaczyna dostrzegać coś więcej poza sobą, zauważa, że świat to wiele możliwości jakim warto przyjrzeć się z bliska.

Pola wie, iż jej przeznaczeniem są rzeczy wielkie, niczym przyziemnym nie powinno zaprzątać sobie głowę. Od lat przygotowuje się do swej przyszłej roli, od czasu do czasu buntuje się, lecz zawsze wraca na wyznaczoną ścieżką. Góra Brocken zaspokaja wszelkie jej potrzeby, ale gdzieś w zakamarkach umysłu tkwi tęsknota by poznać prawdziwe życie i przede wszystkim ludzi. Magia jak do tej pory była najważniejsza dla młodej kobiety, stanowiła sens jej istnienia, Brocken to jedyne miejsce znane Poli. Co ją czeka tam na zewnątrz? Niespodziewana wiadomość burzy spokojną, wręcz monotonną, egzystencję dziewczyny, zmusza ją by w końcu z bliska przyjrzała się temu co do tej pory dla niej nieznane. Pewna rodzinna tajemnica przy okazji zostaje również odkryta, rzuca ona całkiem inne światło na przeszłość i być może także na przyszłość. Jak przyjmie ją rzeczywisty świat i jak ona poradzi sobie w nim? Okazuje się, że "na zewnątrz" jest interesująco, a to co do niedawna tak zaprzątało uwagę jakby straciło ciut na swej atrakcyjności. Pola odkrywa ludzi, różnorodność łączących ich więzów oraz własną rodzinę, całkiem inną niż sobie do tej pory wyobrażała. Co dalej z celem, która dawno temu został jej wyznaczony do zdobycia i do jakiego tak uparcie dążyła? Czy da się pogodzić magię z "codziennością"? No i jak zareaguje świat na pomysły Poli? Pozostaje coś jeszcze - nie dającego jej spokoju sny, bardzo rzeczywiste i zmuszające ją do swoistego dochodzenia. Kim jest postać pojawiająca się w nich i czego chce od niej?

Góra Brocken kryje wiele sekretów, niektóre z nich ukryte są w czasie, a pewne można odnaleźć w zapisanych słowach. Jaki mają związek z tym miejscem i magią? Pola pragnie poznać tajemnice przeszłości, ale czy nie zaprzepaści swej przyszłości? Teraz widzi ją całkowicie inaczej, lecz by urzeczywistniła się potrzeba czegoś więcej niż tylko zaklęć. Kiedyś udało się zmienić to co wydawało się nieodwracalne, czy i tym razem będzie to możliwe?

Odrobina baśni, duża dawka magii, sporo emocji i historia w jakiej rzeczywistość splata się z czymś zupełnie odwrotnym. "Ezotero. Moje przeznaczenie" to niezwykła i zaskakująca książka, w której jest miejsce na rzeczy do bólu realne i magiczne elementy, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne jedno z drugim współgra tworząc spójną całość. Agnieszka Tomczyszyn po raz kolejny odkrywa przed czytelnikiem świat w jakim wszystko jest jakby intensywniejsze, a to co mogłoby się tylko domeną bajek doskonale komponuje się ze zwykłą codziennością. Bohaterowie zabierają czytelników w egzotyczne miejsca, pokazują, iż o marzenia warto walczyć, a przede wszystkim co powinno być ważne dla człowieka. "Ezotero. Moje przeznaczenie" to również historia o buncie, dojrzewaniu oraz braniu odpowiedzialności za swoje czyny. Autorka splatając fantastyczne wątki z realnymi stworzyła fabułę wyróżniająca się nie tylko postaciami, ale i motywem oraz zaskakującym zakończeniem.

W bajkach wszystko jest możliwe, ale w rzeczywistym świecie również można odnaleźć magię, która pozwala zdobyć rzeczy nieosiągalne, a jest nią to co uważamy tak często za oczywiste – rodzina, przyjaźń oraz wiara w drugiego człowieka.



Za możliwość przeczytania książki

dziękuję 

portalowi CPA 


wyd. MG

sobota, 9 kwietnia 2016

Symfonia uczuć

"Symfonia w bieli"
Adriana Lisboa


Tajemnice niekiedy więcej niż uwierają, ranią, nie czynią tego głośno, ale dzień za dniem otwierają świeżą bliznę, pogłębiając i poszerzając ją. Czy można przyzwyczaić się do bólu? Nie, lecz z czasem wydaje się on oswojony, aż w końcu wydostaje się na zewnątrz z siłą, niszcząc normalność zbudowaną na kruchych fundamentach prób zapomnienia o tym co kiedyś miało miejsce.

Maria Ines, Tomas i Clarice mają wiele sekretów, każde z nich wie o pozostałych zbyt wiele by zapomnieć o nich i pójść dalej. Kiedyś stanęli na swej drodze i to ich naznaczyło na zawsze. One są siostrami, on nie wszedł pomiędzy nie, lecz stał się częścią ich przeszłości i przyszłości. Kobiety połączone są więcej niż tylko więzami rodzinnymi, te z czasem mogłyby ulec rozluźnieniu, ale wspomnieniem pewnego dnia, który pozostał sekretem naznaczającym je. Od tego momentu jeszcze bardziej zaczęły się liczyć pozory i brak poruszania tematu o tym co wydarzyło się. Złudzenie normalności było nakazem, tak samo jak nie powracanie do przeszłości, chociaż od tego drugiego nikomu nie udało się uciec. Clarice wyznaczyła pierwsza swoją życiową ścieżkę, wpierw poddając się woli i oczekiwaniom innych, później Maria Ines podjęła swoje decyzje. Każda miała swoje powody by postąpić właśnie w taki sposób, a nie inny, i jeden wspólny, jaki jednocześnie je połączył i rozdzielił. Ktoś mógł, nawet powinien pomóc im właśnie w tamtej brzemiennej w skutki chwili, lecz postąpił całkowicie inaczej. Pomimo upływu lat, zdobywanych doświadczeń wciąż powraca widmo, zaburzając wypracowany rytm i wytrącając życie ze spokojnych torów iluzorycznej codzienności. Dlaczego Tomas również wszedł do tej relacji? W pewnym momencie poznał Marię Ines, dziewczynę w bieli, od niej rozpoczęła się jego część tej historii, zapoczątkowanej w brazylijskim interiorze i kontynuowanej w Rio de Janeiro. Wtedy jeszcze nie wiedział o zadanych ranach, sam nie był jeszcze zraniony, on miał marzenia, a ona? Ona nosiła w sobie już tajemnicę, skrywana pod białą sukienką.

Nie byli skazani na siebie, nie umieli lub nie chcieli wyzwolić się z wspólnej przeszłości i pamięci o tym co było oraz tego co wciąż nich tkwi. W końcu trzeba stawić czoła ranom, bliznom, rozczarowaniu, by pójść dalej, pozostawić za sobą, lecz czy będzie to możliwe?

"Symfonia w bieli" od pierwszych stron daje sygnał, że nie będzie prostą historią, a czytelnik zostanie skonfrontowany z opowieścią wielowarstwową, czasem niedopowiedzianą, z sekretami stygmatyzującymi postacie. Książkę Adriany Lisboa nie "połyka się" od razu, raczej przyswaja się jej kolejne wątki, składające się na większą całość, jaką dopiero widzi się na samym końcu. Duszna atmosfera otaczająca bohaterów uzupełnia ich myśli i czyny, odczuwalna jest zawsze, nawet słowa oddające chłód. Autorka wspaniale oddaje czym jest raniąca tajemnica oraz jej wpływ na ludzi, którzy ją poznali lub co gorsza są jej współtwórcami. Oprócz trójki pierwszoplanowych bohaterów należy dodać jeszcze czwartego - uczucia, to od nich wszystko się zaczyna i na nich kończy. "Symfonia w bieli" to lektura jaką najlepiej czyta się nieśpiesznie, nie w przelocie, lecz dając sobie czas na przemyślenie tego co właśnie było przed oczami oraz zagłębienie się w życie Marii Ines, Clarice i Tomasa. 



Za możliwość 

przeczytania ksiażki 

 dziękuję wyd. Rebis



czwartek, 7 kwietnia 2016

Na przekór innym

"Na przekór nocy"
Estelle Laure


Młodość ma swoje prawa takie jak pierwsza miłość, błędne wybory wynikające z braku doświadczenia, beztroskie poznawanie świata i przede wszystkim patrzenie w przyszłość z optymizmem. Niestety nie wszyscy mogą skorzystać z nich w równym stopniu, niektórzy przechodzą przyśpieszony kurs dojrzałości i to nie do końca z własnej woli. Zamiast ewolucji jest rewolucja, zmieniająca prawie z dnia na dzień nastolatka w dorosłego.

Jak dotąd życie Lucille przebiegało podobnie jak jej szkolnych znajomych w rytmie wyznaczanym przez szkołę, czas spędzany z rodziną i chwile z przyjaciółmi. Dorosłość była gdzieś tam, ale jeszcze na razie dość daleko, za rok pewnie trzeba pewnie będzie się z nią zmierzyć, lecz obecnie to jeszcze odległy moment. Jednak po raz pierwszy na poważnie nastolatka była zmuszona spojrzeć jej w oczy nie tak dawno, to co zobaczyła okazało niepokojące. Tamta noc dobrze zapisała się w jej pamięci, a kolejne tygodnie przyniosły kolejną porcję zmartwień jakich siedemnastolatka nie powinna mieć. Lucille została z dziesięcioletnią siostrą sama, dosłownie, chociaż w rzeczywistości gdzieś są ich rodzice. Teraz jednak opieka, prowadzenie domu i przede wszystkim zachowanie pozorów jest na głowie niepełnoletniej dziewczyny, a to jeszcze nie koniec. W końcu świat nie stanął w miejscu, wciąż gna do przodu, przyszłość staje się teraźniejszością, ta zaś przeszłością, kiedy ma się naście lat i tak nie jest człowiekowi łatwo, więc co zrobić gdy ma się takie kłopoty? Dać się pokonać realiom czy próbować ogarnąć bałagan pozostawiony przez dorosłych? Przyjaciele są tuż obok by pomóc, ale oni przecież mają swoje życie, zmartwienia i marzenia do spełnienia. Ile można wymagać od innych jeżeli najbliżsi nie zdali egzaminu z odpowiedzialności lub po prostu uciekli w obliczu kłopotów?

Siedemnaście lat ma się raz w życiu, przez ponad trzysta dni człowiek ma czas by przygotować się do osiemnastych urodzin, jedni nie myślą zbyt wiele o upływającym czasie, drudzy odliczają go bardzo skrupulatnie. Lucille ma jeden powód i to bardzo poważny by oczekiwać z niecierpliwością na ten jeden, szczególny, dzień. Pośród wielu codziennych spraw, ważnych i nie cierpiących zwłoki, jest ta, która powoduje szybsze bicie serca, motyle w brzuchu oraz tysiąc i jeden wątpliwości. Czy to właściwa chwila o myśleniu wyłącznie o sobie? Gdy wydaje się, iż jakoś dziewczyna zaczyna ogarniać rodzinny chaos kolejny piorun przeznaczenia uderza blisko niej. Co jeszcze może wydarzyć się i czy warto jeszcze wierzyć, że los da komuś jeszcze jedną szansę?

Wzruszająca i piękna historia o dojrzałości i dojrzewaniu, trudno inaczej określić książkę Estelle Laure. Autorka opisuje trudne tematy w sposób przystępny, bez wielkich słów, lecz wyrazami trafiającymi wprost do serca. Codzienne rozterki nastolatków splecione są z problemami o wiele bardziej złożonej naturze, trudnymi do udźwignięcia nawet dla o starszych ludzi. "Na przekór nocy" opowiada z dużym wyczuciem o rodzinie, niedojrzałości, odpowiedzialności i jej przejęciu przez kogoś, kto dopiero poznaje świat. Estelle Laure nie ocenia wprost postaw swoich bohaterów, to mogą zrobić czytający, zamiast tego odsłania rozterki młodej kobiety postawionej przed niezwykle trudnym wyzwaniem, która podejmuje się go, chociaż tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z wagi problemów.  Miłość, przyjaźń, bezinteresowna pomoc oraz dojrzewanie są podstawami "Na przekór nocy", a postacie nadają tym słowom konkretnej formy, czasem poważnej, a czasem żartobliwej, jednak zawsze mocno osadzonej w rzeczywistości bliskiej czytelników.

Młodość ma swoje prawa, niekiedy jednak trzeba je pogodzić z wyzwaniem rzuconym przez los i nie dać się pokonać lękowi o przyszłość. Szczęście ma różny smak, czasem słodko-gorzki.

Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję wydawnictwu:
 
 
 
Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Pradawne zło

"Pora chudych myszy"
Wojciech Bauer


Zło jest wszędzie, człowiek przed nim nie ucieknie, chociaż może próbować zejść mu z drogi lub zwrócić jego uwagę na kogoś innego zamiast na siebie. Czasem sami rzucamy mu wyzwanie, a czasem stajemy się niczego nie spodziewającymi się ofiarami. Czy da się spojrzeć mu w twarz i nie stracić tego co najważniejsze?

Nakonieczny nie myśli zbytnio o przyszłości i przeszłości, wystarczająco absorbuje go teraźniejszość, tego co było nie zmieni już, a co będzie to się zobaczy. Trochę tęskni za spokojem, ale ten jakoś omija go łukiem, nawet bardzo szerokim. Ostatnie zlecenie zbytnio nie wyróżniało się spośród wcześniejszych, ale niestety skutki miała dość bolesne. Nowa propozycja zawodowa przychodzi w momencie jak najbardziej odpowiednim, chociaż wiążę się ze ścieżką, z której Nakonieczny zszedł dawno temu. Czy będzie w stanie podołać nowemu zadaniu?

Kopalnia kojarzy się z wieloma sprawami, lecz morderstwo w ogóle nie przychodzi nikomu na myśl w jej kontekście. Jednak śmierć Franciszki Kulok właśnie miała miejsce w pod ziemią, w górniczym wyrobisku, po prostu na dole. Sprawca pozostaje nieznany i co więcej atakuje znowu, policja nie ma prawie żadnych tropów, dochodzenie nie posuwa się do przodu, a górnicza brać nie zamierza być cicho gdy ktoś morduje ludzi z ich otoczenia. Nakonieczny zna kopalnianą rzeczywistość, chociaż nie jest jej częścią wie jak poruszać się w niej, a to może pomóc w dochodzeniu. Dzień po dniu zaczyna zagłębiać się w labirynt słabo oświetlonych chodników, którymi poruszał się morderca. Dawno pogrzebana przeszłość daje o sobie znać, podobnie jak zmęczenie, ale nie czas by poddać się jednemu lub drugiemu. Czy nieużywane od lat umiejętności wystarczą by rozwiązać kryminalną zagadkę? Dół rządzi się swoimi prawami, za błędy w końcu trzeba zapłacić i nie da się od tego uciec.

Niepokojący i mroczny, zło nie jest w nim dodatkiem, lecz pierwszoplanowym bohaterem obecnym zawsze i wszędzie, niewidoczne, ale odczuwalne. Wojciech Bauer połączył w "Porze chudych myszy" pierwszorzędny kryminał noir z powieścią grozy, wręcz o gotyckich cechach. Zamiast tajemniczych murów jakiegoś dworu lub rezydencji jest kopalnia, równie niedostępna dla obcych i niechętnie zdradzająca im swe sekrety. Przyszłość postaci jest wyznaczana przez przeszłość naznaczoną błędami i teraźniejszość, również nie wolną od nich, kryminalna zagadka stanowi tło dla rozliczenia się z dokonanymi wyborami oraz stawianiem czoła temu co przyniosły. Główny bohater wydaje się początkowo raczej antybohaterem, jednakże to właśnie on - przegrywający kolejną rozgrywkę z przeznaczeniem jest jedynym, który może podołać zagadce kryminalnej jaka wymaga od niego powrotu do początków. Gdzieś tam pod ziemią jest do odnalezienia odpowiedź na mordercze pytanie - kto zabija, chociaż być może będzie ona całkiem inna niż ktokolwiek spodziewałby się. Stare górnicze chodniki skrywają nie tylko niepotrzebne nikomu narzędzia, ale także coś co żyło w nich od zawsze i zawsze będzie ich częścią składową, czasem pokazujące intruzom co grozi gdy narusza się odwieczny mrok. Zresztą powierzchnia również nie jest bezpieczna, tutaj także trzeba mieć się na baczności, światło dnia jest zwodnicze i wystarczy jeden krok by z myśliwego stać się ofiarą. "Pora chudych myszy" odkrywa mroczny obraz podzielony na górę i dół, oba niezbyt przyjazne dla człowieka, lecz w tym drugim panuje przynajmniej pierwotna sprawiedliwość, chociaż ślepa i bezlitosna.

Zło nie zawsze musi pokazać swoją twarz, wystarczy by człowiek poczuł jego obecność, a strach zawładnie ludzkim umysłem bezpowrotnie.






Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję  wyd. Videograf

sobota, 2 kwietnia 2016

Stosik wiosenny


Wiosna wreszcie przypomniała sobie, 
że nastała jej kolej w kalendarzu. 
Dobrym pomysłem na jej przywitanie są ciekawie książki:





  "Syrena" Kiera Cass wyd. Jaguar
 
  
Estelle Laure "Na przekór nocy" wyd. Jaguar
 

 Wojciech Bauer "Pora chudych myszy" wyd. Videograf
 

 Adriana Lisboa "Symonia w bieli" wyd. Rebis


 Ryszard Wolański "Eugeniusz Bodo" wyd. Rebis