czwartek, 17 października 2019

Prawda


„W niemieckim domu”

Annette Hess

Zło nie rodzi się samo z siebie, nie przychodzi z niewiadomego kierunku, nie dotyczy jedynie nieznajomych. Ono ma często twarz bliskiego człowieka, kogoś kto uważa się za przyzwoitego i dobrego człowieka, a jedynie znalazł się w niewłaściwym miejscu
i nieodpowiednim czasie. Wymówek dlaczego porwało ludzi za sobą jest tyle ile tych, którzy mu uległo, niekiedy wystarczy odwrócić głowę, nie stanąć w obronie lub prostu wykonać rozkaz albo zachować milczenie, schylając głowę i wbijając wzrok w ziemię.

Jeszcze chwila i Ewa będzie mogła się nazwać narzeczoną, ten moment jest dla niej ważny, może najważniejszy w dotychczasowym życiu. Przyszłość jawi się młodej kobiecie nadzwyczaj korzystnie, a wszelkie rozterki spychane są w jak najgłębsze zakamarki serca i umysłu. Nowe zlecenie w pracy nie wydaje się wyróżniać niczym nadzwyczajnym, po prostu kolejne tłumaczenie, ale tak jest tylko do momentu gdy dochodzi do pierwszej translacji. Jak to możliwe, że dziewczyna nic nie wie o tym, co działo się zaledwie kilkanaście lat temu? Sama była małym dzieckiem, lecz jej rodzice i siostra powinni pamiętać, nie mogli zapomnieć. Jednak otaczają się murem milczenia kiedy pada słowo wojna, obozy, przecież to niemożliwe. Zresztą w podobny sposób reaguje więcej osób, a słowa tłumaczone na sali sądowej zaczynają podkopywać pewność Ewy. Dlaczego w jej domu nikt o tym nie mówił, a teraz zbywa się ją hasłami, iż to przeszłość i każą dziewczynie skupić się na przyszłości czyli narzeczonym? On powinien być w centrum zainteresowania oraz rodzina, nie jakiś proces i ludzie wspominający jakieś dawne zdarzenia, może je sobie wymyślili lub wyolbrzymiają swoje krzywdy, jeśli oczywiście w ogóle zostały wyrządzone. Determinacja tłumaczki wydaje się czymś co drażni bliskich, lecz czy można zapomnieć o usłyszanych słowach? Jaka będzie cena za pragnienie poznania prawdy? Czy warto do niej dążyć? W końcu czym jest zło?

Temat Drugiej Wojny Światowej dla wielu wydaje się rozdziałem zamkniętym, niepotrzebnie wciąż przypominanym, przecież to już historia, która dodatkowo kojarzy z szkolnymi zajęciami. Tyle już w tym temacie napisano, powiedziano, nakręcono filmów, seriali, zrealizowano programów dokumentalnych, każdy punkt widzenia został poruszony, więc czy kolejna powieść może przynieść coś nowego? Annette Hess odpowiada na to pytanie na każdej stronie, raz wprost, a raz sugestywnymi obrazami ubranymi w słowa. „W niemieckim domu” dramat wojenny zostaje „odkryty” po latach, dokładnie po osiemnastu, tyle bowiem minęło od jego zakończenia, dla nas w dwudziestym pierwszym wieku to „jedynie”, dla bohaterów to „już” osiemnaście lat. W ciągu tego okresu zbudowali swoją egzystencję, a nawet siebie, na nowo, jedni na kłamstwie i tragedii innych, drudzy pomimo okrucieństwa jakiego doświadczyli. Wśród obu grup są ludzie walczący o to, by nie zapomniano i sprawiedliwość doszła do głosu. Zbrodnie sprzed lat wydają się oczywiste, lecz gdy przychodzi się z nimi zmierzyć, stanąć twarzą w twarz z ofiarami i prawdą, jaka była do tej pory przemilczana, zapomniana, po raz kolejny zło pokazuje swoje oblicza i wcale nie są to te jakich się spodziewamy. Annette Hess w każdej postaci oddała jeden z odcieni tego, co było i dróg prowadzących do bestialstwa, pokazała także, że wcale nie jest to rozdział gdzie wybrzmiało ostatnie zdanie. Odarcie ze złudzeń, stawienie czoła prawdzie ukrytej pod milczeniem, próby poradzenia sobie z rzeczywistością, w jakiej większość lub wszystko zostało zbudowane na kłamstwie autorka przedstawiła brutalnie szczerze. „W niemieckim domu” kaci mają postać nie ubraną w mundur SS z runami, ale w zwykły garnitur, spodnie i sweter, kuchenny fartuch, a ich fizjonomie zaskakują znajomymi rysami. Od tego widoku można uciec przez odwrócenie głowy, pogrążenie się w własnych sprawach, powiedzenie sobie, że przecież to zrobili oni, nie my, lecz niektórzy podążają odmienną ścieżką, chociaż za to płaci wysoką cenę, taką, jaką kiedyś odważyli się ponieść nieliczni.






Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję