„Post
Scriptum”
Milena
Wójtowicz
Jeżeli
wydaje ci się, że otaczająca Cię rzeczywistość jest zwyczajna to poobserwuj ją
trochę, może okazać się, że zauważysz pewne niuanse niezbyt pasującego do twojej
wcześniejszej oceny … A jeśli już wcześniej coś zwróciło Twoją uwagę to zamiast
swoją wiedzę „wzbogacać” w sieci lepiej
zwróć się do fachowców, oni pomogą i w razie kłopotów służą nawet odpowiednią
terapią.
Praca
na własny rachunek ma wiele zalet, pewne wady również, jedne i drugie Piotr
Strzelecki zna doskonale, tak samo zresztą dobrze jak i swoją wspólniczkę Sabinę
Piechotę. Firma PS Professional Consulting okazała się ich prawie doskonałą
spółką, w dzisiejszych czasach popyt na dobrych BHP-owców oraz coachów i
psychologów jest ogromny, zwłaszcza na rynku gdzie klientami są istoty
nienormatywne. Tak, nie są oni legendą, mitem czy też postaciami z horrorów,
oczywiście nikt się nie chwali, iż nie jest taki sam jak sąsiad czy sąsiadka,
lecz przecież nie takie rzeczy dzieją się na świecie. No więc biznesowa
inicjatywa Piotrka i Binki ma się dobrze lub raczej jeszcze lepiej, wiadomo,
ich usługi trafiają w potrzeby klienteli, przedsiębiorstwo przynosi zyski,
tylko czasem nadnaturalne cechy dają się we znaki – zwłaszcza Piechoty, akceptującej
siebie w więcej niż stu procentach. Jednakże sielska egzystencję, z domieszka
troszkę cierpkiego smaku, ktoś właśnie postanowił bezczelnie naruszyć i
rozpoczął polowanie na nie do końca ludzkich mieszkańców Brzegu (tak tego koło
Opola) oraz podobnych im przyjezdnych. Kiedyś zdarzały się jakieś nadziania na widły
i takie tam, lecz były to przypadki wcale nie tak częste jak mówią legendy, ale
to co teraz ma miejsce za bardzo zbliża się do przyjacielsko-biznesowego duetu,
chcąc – Piotrek i nie chcąc – Sabinka angażują się w dochodzenie. Niestety ich
zawodowe kompetencje nie do końca sprawdzają się jako metody śledcze, lecz od
czego znajomości! Problem w tym, że wydarzenia nabierają tempa, zagrożenie
wzrasta, strach zaczyna padać na nienormatywnych, a zbrodniarz nadal hula po
Brzegu i jego okolicach. Komu zachciało się naruszać spokój i dlaczego? Na to
pytanie na pewno znajdzie się odpowiedź, nawet po trupach, przecież one także mają
interes w tym by przestępca został przykładnie ukarany!
Gatunek
Urban fantasy najczęściej za tło ma metropolię, jak zresztą też i nazwa
wskazuje, pełną mrocznych zakamarków oraz mieszkańców z mniej lub bardziej
nadnaturalnymi cechami. Taki entourage sprawdza się także w bardziej swojskich
warunkach, zwłaszcza gdy autor, w tym przypadku autorka, ma doskonały pomysł na
książkę i co równie istotnie konsekwentnie przekłada go na słowa. „Post
Scriptum” powinno mieć na okładce ostrzeżenie – uwaga grozi niekontrolowanym
śmiechem, przydatne zwłaszcza kiedy czytamy w środkach komunikacji oraz na
przykład na przystankach gdy współpasażerowie lub przechodnie patrzą na
czytelnika ciut podejrzliwie. Milena Wójtowicz przygotowała lekturą idealną dla
spragnionych ogromnej dawki humoru – niekiedy bardzo przewrotnego, wątku
kryminalnego i … istot nienormatywnych, zresztą jeśli ci ostatni Wam się przejedli
to postacie z tej książki okazują się doskonałą odtrutką na znane schematy.
Pisarka dopracowała detale i ogólną kanwę, wplatając w nie perypetię bohaterów,
nie zawsze o nieludzkich „właściwościach”, ale za to nieustannie przyciągających
do siebie zdarzenia o dość morderczo-zbrodniczych źródłach. W „Post Scriptum”
fabuła intryguje na każdym kroku, a osoby będące jej pierwszo i drugoplanowymi
aktorami okazują się mieć wiele twarzy, jedne poznajemy od razu, inne dopiero
po czasie, oczywiście są obdarzone poczuciem humoru, niekiedy o dość
krwiożerczym odcieniu. Chętnie spotkałam bym się jeszcze z Sabinką, Piotrkiem i
Ewą oraz pozostałymi ich nienormatywnymi i normatywnymi znajomymi, gwarantującymi
świetna zabawę i bardzo dobrą lekturę.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu: