piątek, 31 grudnia 2021

Dziedzictwo

„Dziedzictwo dobra”

Nora Roberts

 

Przyszłość to suma wszystkiego co było, większych, mniejszych zdarzeń oraz tego, czego nie zauważamy i uważamy za oczywiste. Na wszystko co nas kształtuje nie mamy wpływu, ale część da się zmienić jeśli tego chcemy. Życia nie da się zaplanować w każdym szczególe, czasem musimy zmierzyć z echami przeszłości by zrobić krok do przodu i urzeczywistnić swoje marzenia.

 

Sukces rzadko kiedy przychodzi sam, częściej jest wynikiem pracy, konsekwencji i wizji. Adriana wiedziała o tym drugim od zawsze, można powiedzieć, że wyssała z mlekiem matki. Jej kariera zawodowa jest zasługą ogromnego zaangażowania i jasno określonych celów, lecz nie tylko to liczy się dla niej. Doskonale wie ile znaczy rodzina, może dawać niesamowitą siłę, o czym przekonały się z matką, ale być najgorszym koszmarem, tego też niestety nauczyły się podczas gorzkiej życiowej lekcji. Wydawałoby się, iż dziewczyna ma wszystko o czym większość jedynie marzy, poza spokojem, od lat dostaje listy z pogróżkami. Można powiedzieć, że jest to cena jaką płaci się za powodzenie, którą najlepiej zignorować i po prostu cieszyć się osiągnięciami. Adriany coś takiego na pewno nie zatrzyma, ma wsparcie w bliskich i oddanych przyjaciołach, nie tylko bierze, lecz i dużo daje. Rozwija się i zaczyna dostrzegać czego jeszcze pragnie. Miłość, nieoczywista, pojawiająca się nie nagle, chociaż zaskakująca. W końcu szczęście jest na wyciągnięcie ręki, a ona nie waha się by po nie sięgnąć, ma w pamięci jak łatwo traci się kochanych ludzi. Kolejne wiadomości z groźbami zakłócają radość z rozwijającej się bliskości, lecz przecież do tej pory nic więcej nie wydarzyło się. Czy na pewno? Ten kto je wysyła robi to z premedytacją i posuwa się coraz dalej, do czego jest zdolny? Niekiedy zagrożenie jest bliżej i większe niż ktokolwiek przypuszcza, wystarczy moment i zbiera dramatyczne żniwo.

 

Nie pierwszy i na pewno nie ostatni wieczór, a potem noc, spędzony pod tytułem „Jeszcze tylko jeden rozdziało, no dwa … trzy, a co mi tam sen jest przereklamowany!” z dobrą książką. Sięgając po „Dziedzictwo dobra” Nory Roberts wiedziałam, że ten scenariusz wydarzy się na pewno i nie był on pobożnym życzeniem, lecz wynikiem wielu spotkań z tą autorką. Po raz kolejny poznałam bohaterów, jacy opowiedzieli nie jedynie ciekawą historię, pełną emocji, lecz także wielowarstwową, w której jasne dni przeplatają się z ciemniejszą stroną życia. Pisarka od lat tworzy opowieści wydawałoby się według jednego schematu, jednak za każdym razem pokazuje w niej nowe postacie, różnorodne zawirowania oraz przede wszystkim jak złożona jest ludzka natura. Do tego dodany jest wątek kryminalnej zagadki, współgrający z całością, z początku tylko zasygnalizowany, rozwijający się powoli, coraz silniej dający o sobie znać, aż do kulminacji. Nora Roberts po mistrzowsku oddaje również relacje rodzinno – przyjacielskie i w „Dziedzictwie dobra” odsłania jak rodzi się to drugie oraz moc tego pierwszego, tak dobrą jak i tą niszczącą człowieka. Gdzieś pomiędzy nimi znajdują się postacie, jakie poznajemy jako dzieci, obserwując podczas lektury ich dorastanie, dojrzewanie, sukcesy, porażki oraz gdy zauważają właściwą osobę, rozumiejącą ich i mogącą pomóc im stworzyć kolejny rozdział przyszłości, tym razem wspólny.