poniedziałek, 19 listopada 2012

Gdy pamięć jest wrogiem

"Mam na imię Księżniczka"
Sara Blædel


Internet to rozrywka, biznes, najświeższe informacje i plotki, dla niektórych wcale nie stanowi rzeczywistości wirtualnej, lecz jest jak najbardziej tą realną. To co jeszcze paręnaście lat temu było nowinką, teraz jest ogólnie dostępne, stało się codziennością, narzędziem takim samym jak kartka papieru i długopis. Wszedł w życie człowieka głęboko, zastąpił wiele, nawet to co wydawało się niemożliwym - kontakty międzyludzkie, dla niektórych nie jest już tylko namiastką drugiej osoby, ale czymś ważniejszym. Dzięki niemu odległości straciły na znaczeniu, chociaż paradoksalnie ci, którzy znajdują się najbliżej nagle oddalili się. Internet to już instytucja, bez jakiej trudno wyobrazić sobie egzystencję - e-sklepy, e-urzędy, e-znajomości i dużo innych e-możliwości, oprócz zalet są także ciemne strony, a raczej bardzo mroczne. Nikt nie ukrywa wad i zagrożeń, ale kto bierze na poważne? Przecież anonimowość daje bezpieczeństwo, nikt bowiem nie pozna nas jeżeli tego nie będziemy chcieli ...

Susanne nie jest kobietą szukającą przelotnych znajomości, szybko się zaczynających oraz jeszcze prędzej kończące się i pozostające bez zobowiązań. Jest podobna do setek tysięcy ludzi, jacy tęsknią za uczuciem, ale głośno o tym nie mówiących. Kiedy brak śmiałości by w realnym życiu nawiązać znajomość z pomocą przychodzi niezawodny internet, w nim znajdzie się odpowiedź na każdy dylemat. Sieciowe znajomości to jest właśnie lek na nieśmiałość, brak czasu, kompleksy, można stać się w jednej chwili tym kim się chce albo po prostu pokazać swoją prawdziwą twarz komuś, mającemu te same problemy. Kto nie chciałby przenieść internetowej przyjaźni na grunt bardziej rzeczywisty? A gdy okazuje się, że realne spotkanie jest tym, a nawet więcej, o czym marzyło się wszelkie wątpliwości znikają ... Jednak czasem szczęście okazuje się być jedynie chwilą, to co po niej następuje jest niekończącym się koszmarem ... Louise Rick jest doświadczoną policjantką, to co widziała uodporniło ją na dużo, ale sprawa do której zostaje wezwana pewnego popołudnia nie jest taka jak wiele innych, bo gwałtu policjantka nigdy by tak nie określiła. Wie również, że została do niej wyznaczona, bo ofiarą jest kobieta, lecz najistotniejsza jest teraz ofiara. Susanne jest jedynym świadkiem i osobą, która może wskazać sprawcę, lecz przede wszystkim skrzywdzonym człowiekiem, muszącym poradzić sobie z tragedią, jaka go spotkała. Dochodzenie nie jest łatwe, brak dokładnego rysopisu, długie procedury, wewnętrzne tarcia i zainteresowanie prasy nie sprzyja szybkiemu tempu pracy,a przełożeni żądają wyników. Kiedy w podobnych okolicznościach dochodzi do śmierci trzydziestoparoletniej kobiety dla wszystkich staje się jasne, że gwałciciel już szuka następnej ofiary. Jak znaleźć zbrodniarza, zacierającego za sobą idealnie ślady, nawet te w internecie? Nikt nie pamięta jego twarzy, nawet tam gdzie jest monitoring kamery jedynie zarejestrowały sylwetkę bez twarzy. Louise zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ale inni nie, nawet najbliższa przyjaciółka lekceważy jej obawy. Przecież wszyscy doskonale wiedzą, że takie "zdarzenia" mają miejsce, lecz "przytrafiają" się innym, tym naiwnym, łatwowiernym albo lubiącym ryzyko, my to całkiem inna bajka ...
Jeżeli zawodzą inne metody pozostaje jedna - prowokacja, a kto może stanąć przeciwko mężczyźnie, doskonale wyszukujący wśród tysięcy podobnych ogłoszeń to jedne jedyne, dające mu największą "szansę na sukces"? Asystent policyjna Rick, podejmując wyzwanie stara się zwrócić na siebie uwagę zwyrodnialca, ale czy uda się jej wyróżnić na tyle w wirtualnym świecie ludzi spragnionych uczuć, wśród których jest gwałciciel?

Internet jest ogólnoświatową siecią i pod względem komunikacji jak i w sensie dosłownym - dzięki niej zostaje "złowionych" wiele osób iluzją urzeczywistnienia swoich marzeń. Anonimowość w internetowym świecie uwalnia od tego co ciąży, nie pozwala na bycie sobą, ogranicza, ale również otwiera drzwi do nadużyć i przestępstw. Oczywiście większość użytkowników wie o nich, słyszało, a nawet ostrzegało innych, lecz tyle samo jest stuprocentowo przekonanych, że im nic nie zagraża i pewnie tak jest, aż do momentu gdy sami stają się ofiarami. Sara Blædel nie napisała poradnika jak unikać niebezpieczeństw internecie, za to jest autorką kryminału, mogącego swoją akcję mieć w każdym miejscu gdzie jest dostęp do sieci. Jednak nie internet jest najważniejszy w książce "Mam na imię Księżniczka",a bohaterowie,w szczególności ci, będący ofiarami,tak obecnymi, jak i w przeszłości. Ile razy słyszy się lub czyta opinie w rodzaju "sama/sam sobie jest winna/ y, prowokowała/ prowokował, była/ był naiwna/ y", a sam sprawca nagle staje się "pionkiem w grze rozpoczętej przez skrzywdzoną/ skrzywdzonego". Jak to możliwe, iż zło zostaje użyte do usprawiedliwiania winnego, a pokrzywdzony jest napiętnowany jako odpowiedzialny za nie? Autorka przedstawiła konkretną zbrodnię i jej ofiary, ich uczucia oraz to, że dramat nie kończy się w chwili gdy pojawia się policja, on nadal trwa i często bywa wykorzystywany do oskarżenia pokrzywdzonych zamiast sprawcy. Użytkownikiem internetu może być każdy, szkoda, że pamięć o tym zawodzi, bo ofiarą wcale nie jest trudno się stać.

Baza recenzji Syndykatu ZwB


              Za możliwość przeczytania książki
       dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece 
                 oraz wyd.Prószyński i S-ka