Premiera:
„Dziennik Youtubera 4”
Marcus Emerson
Sława to niełatwy kawałek chleba, wie o tym każda gwiazda, gwiazdor i celebryci. Co dopiero gdy walczy się o to by zostać rozpoznawanym, popularnym i w ogóle osiągnąć sukces. Człowiek musi się nie lada napracować by zabłysnąć, niektórym udaje się to bez wysiłku, ale nie każdy ma takiego farta! Czego więc nie zrobi się dla bycia sławnym?
Davy Spencer ma kolejny pomysł, genialny dodajmy, na podbicie Internetu. Tym razem na pewno wszystko wypali, potrzeba jedynie odrobiny szczęścia i chłopak zyska ogromne grono fanów na youtube! Wystarczy jeden filmik, wcale nie długi, i polubienia wprost posypią się, po prostu setki, tysiące, miliony … Problem w tym, że ostatnie plany w tym temacie tak jakby nie wypaliły, jak będzie tym razem? Nic skomplikowanego nie ma przecież w nagraniu króciutkiego video. Wszystko szło doskonale tylko jak pech to pech, bo kto by się spodziewał, że coś pójdzie nie tak? Jednak okazało się, że porażka może być wstępem do czegoś całkowicie odwrotnego! No i kolejna nadzwyczajna myśl olśniła Davy`iego, teraz to już z pewnością zostanie internetową gwiazdą, Oczywiście nie da się zapomnieć o pewnych poszukiwaniach, które muszą zakończyć się sukcesem, a spoczywają na jego barkach. Nie tak łatwo sprostać tak wielu zadaniom, lecz gdy ma się pomoc oddanych przyjaciół wiele się jeszcze wydarzy. Z pewnością nie będzie nudno w szkole Wood Intermediate, a dowodem niech będą zdjęcia do szkolnej kroniki. Co z byciem sławnym? Davy Spencer jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, gdyż nie ma rzeczy niemożliwych!
Pełen humoru, dla czytelników w każdym wieku, „Dziennik Youtubera” po raz czwarty bawi perypetiami głównego bohatera i to w liczbie mnogiej. Pełna humoru opowieść nic nie straciła na swojej świeżości w kolejnej części, nadal bawi podczas czytania, a ilustracje jak zawsze dodają jej oryginalności. Marcus Emerson łączy dwa gatunki doskonale, tak samo jak i kierując książkę nie tylko do młodszych, lecz również i do starszych czytelników. Przygody głównego bohatera czasem przypominają slapstickowe komedie sprzed lat, ale wcale nie są niemożliwe. Pokazują ile znaczy przyjaźń, nawet jeśli jest wystawiana na próby oraz kim tak naprawdę są przyjaciele. Autor w lekki sposób przedstawia rzeczywistość, jednak za każdym razem „przemyca” co najmniej kilka inspiracji oraz jakie są konsekwencje działań postaci. Nie ma moralizatorstwa i rad udzielanych poważnym głosem, wystarczy odpowiednio skonstruowana historia, rozpisana na kolejne wydarzenia odzwierciedlające jak dużo znaczy wiara w siebie, pomoc innym, umiejętność przyznania się do błędu i przede wszystkim dążenie do spełnienia marzeń.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: