piątek, 11 września 2020

To, co najważniejsze

„A curse so dark and lonely”

Brigid Kemmerer

 

Wystarczy niewiele albo raczej bardzo dużo, bo odwaga wcale nie jest czymś błahym, by znaleźć się tam, gdzie człowiek nie spodziewa. Potem nie można zrobić już kroku w tył, a jeśli nawet taka możliwość pojawia się to czy warto go zrobić? Niekiedy niespodziewany zwrot w życiu, wydający się ogromnym nieporozumieniem, może stać się niepowtarzalną okazją, taką jedną jedyną, by zdobyć wszystko to o czym nawet nie marzyło się.

 

W jednej chwili Harper znajdowała się ciemnym zaułku gdzie w Waszyngtonie, a potem znalazła się gdzieś gdzie nie było nic znajomego, a nawet więcej i to ostatnie właśnie było najbardziej niesamowite. Być z daleka od tego, co znane to jedno, ale dowiedzieć się, że    może jest się częścią klątwy, w pobliżu czai się potwór, a przystojny książę jest przeklęty to bajka zupełnie nie w stylu dziewczyny. Czy to w ogóle jest możliwe? Wszystko wskazuje, iż tak i co gorsza drogi powrotu do domu jakoś nie da się odnaleźć. Harper nastroju do żartów nie ma, lecz jeśli już wylądowała, przypadkiem czy też nie, właśnie w tym miejscu nie zamierza leżeć i pachnieć. Książę Rhen przekonuje co jest w stanie zrobić jedna zdeterminowana osoba, do której takie słowa jak „nie można”, „nie wolno” lub „to niebezpieczne” w ogóle nie dociera. Tym razem nic nie jest takie jak w przypadku poprzedniczek, one przegrały, czy i Harper to czeka? Klęska oznacza, że dramat dalej będzie trwać, ile człowiek jest w stanie znieść i nie poddać się? Czasem kiedy jest się gotowym na koniec pojawia się szansa na coś odwrotnego, na co się nie liczyło …

 

Nie za siedmioma górami, tyleż morzami czy też niedostępnymi lasami, ale w książce Brigid Kemmerer możemy odnaleźć świat, do którego wchodząc na pierwszej stronie zatracamy się na kolejne prawie pięćset. Co urzeka aż tak w tej historii? Trudno powiedzieć, bo najłatwiej stwierdzić, że wszystko i to wcale nie załatwia sprawy odpowiedzi, lecz wręcz staje się dopiero jej początkiem. Dlaczego? Autorka nie tyle opowiedziała na nowo, co, na kanwie popularnej baśni, napisała własną, intrygującą na każdym kroku, niebanalną i przede wszystkim niesamowicie klimatyczną. Piękna i Bestia? Ależ oczywiście, tyle, że jedna i druga postać to o wiele więcej niż ktokolwiek by się spodziewał, tak samo jak i ich perypetie, tło oraz drugi plan. Proste schematy nie mają zastosowania w „A curse so dark and lonely”, zło, dobro, piękno i brzydota są jedynie punktami wyjścia do pokazania co kryje się pod nimi albo raczej czego stanowią maską. Mrok spowija całość powieści, lecz on też ma wiele oblicz, jest niejednoznaczny, czasem okrutny, ale i ma w zanadrzu tajemnicę. Książka Brigid Kemmerer jest napisana niezwykle obrazowo, nie brak w niej wyrazistości, ostrości, lecz także romantycznych odcieni, również nieoczywistych i mających w sobie odcień gotyckości w najlepszym wydaniu. Realność, baśniowość, wyraziści bohaterowie i przede wszystkim wirtuozersko poprowadzone wątki, buzujące emocjami, sprawiają, że czytając „A curse so dark and lonely” nie jesteśmy jedynie odległymi obserwatorami, lecz naocznymi świadkami tego, co ma miejsce. Fantastyczny cień dodatkowo podkreśla wątki fabuły, tworzące wirtuozerską opowieść o winie, karze, dojrzewaniu i odkrywaniu czym jest dziedzictwo, ile znaczy przyjaźń oraz czym jest prawdziwa miłość. Niebanalny, zaskakujący, mający w sobie to „coś” pomysł został przełożony na słowa, zdania, rozdziały, który staje się niesamowitą czytelniczą przygodą.




 Za możliwość 


przeczytania książki


dziękuję: