„Przebudzenie
zmarłego czasu. Powrót”
Stefan
Darda
Nie
da się cofnąć tego, co już miało miejsce. Można jedynie starać się by negatywne
skutki zminimalizować i cieszyć się pozytywnych efektów. Jednak przeszłość bywa
otwartym rozdziałem, nie pozwalającym skupić się tym, co tu i teraz oraz tym,
co dopiero ma się wydarzyć. Wracanie do niej jest czymś więcej niż patrzeniem
za siebie i rozdrapywaniem starych ran, czasem staje motywem by sięgnąć po
niecodzienne środki …
Wydawałoby
się, że jeśli człowiek udowodni swoją niewinność wszystko co złe już za nim.
Niestety pamięć ludzka oraz doznane krzywdy dają o sobie znać tak samo
dotkliwie gdy większość wierzyła w winę. Jakub Domaradzki powinien być
zadowolony z odzyskanej wolności, lecz nie tak łatwo w niej się zadomowić,
zwłaszcza w sytuacji kiedy bliska osoba odbiera sobie życie, pozostawiając po
sobie tajemniczy list pożegnalny. Co kryje się za śmiercią Olgierda Langa?
Wydaje się, że nic, lecz Domaradzki nie do końca wierzy w oficjalną wersję,
chociaż nie ma żadnych dowodów, iż było inaczej. Jednak słowa zapisane tuż przed tragicznym
wydarzeniem nie dają mu spokoju, a zagłębianie się w ostatnie chwile samobójcy tylko
zdaje się potwierdzać przeczucia Jakuba.
Dlaczego jeden z eksponatów z przemyskiego muzeum zainteresował starszego pana?
Gemma na pierwszy rzut oka nie jest fascynującym zabytkiem, lecz jezeli bliżej
jej się przyjrzeć zaczyna roztaczać niebezpieczną aurę. Co jest prawdą, a co
jedynie żalem i chęcią zmiany przeszłości?
Książka,
w której jest motyw zbudowany jest z grozy, fantastyki, horroru i kryminału,
nie może być nudna. Ten kto jednak stawia na bardzo szybką akcję i krwiożercze
sceny, znajdzie raczej ich odwrotność, co wcale nie jest minusem, ale ogromny
plusem. Niepokój, strach, niepewność i narastająca, złowieszcza atmosfera,
wyłaniające się z kolejnych stron „Przebudzenia zmarłego czasu. Powrotu” intrygują
i przede wszystkim niezwykle skutecznie działają na zmysły. Gdzieś rodzi się
zagrożenie, a mroczna strona odczuwalna jest nawet wówczas gdy nie ma o niej
mowy. Stefan Darda łączy to, co dosłowne z tym, co rozgrywa się w świadomości
oraz poza jej kontrolą. Z pozoru nic nie mające ze sobą wątki łączy
niewidzialna nić, której prawdziwego charakteru można się jedynie domyślać.
Umiejscowienie fabuły w Przemyślu doskonale wpisuje się w całość powieści,
gdzieś, przy murach kamienic starówki, przemyka zło, wydające się jedynie
legendą, lecz coraz bardziej odczuwalne. Pomiędzy mitem i rzeczywistością zostaje
przerzucony most, będący coraz bardziej widoczny, pozostaje tylko pytanie co
lub kto nim przekroczy rzekę czasu. Oczywiście w tej historii aspekt kryminalny
nie jest jedynie ozdobnikiem, ale stanowi istotny element, jednocześnie mający
wpływ na pozostałe składowe motywu. Stanowi on także punkt wyjścia dla jednego
z możliwych kierunku rozwoju niesamowitej historii oraz idealnie wpisuje się w
klimat twórczości Stefana Grabińskiego, mistrza fantastycznej grozy.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję