wtorek, 16 grudnia 2025

Zbrodnia spod samiuśkich Tater

Nowość:

„Szaleństwo i śmierć spłyną 

z gór”

Maryla Szymiczkowa

 

Wiadomość o zbrodni bywa informacją, która może wywołać radość, tudzież nawet coś więcej. Z pewnością przerywa szarą codzienność i niektórzy rzucają się w zabójczy wir z ogromną ochotą. Oczywiście chodzi o osoby obdarzone talentem śledczym i mające zapał do rozwiązywania zabójczych szarad. Na baczności powinni mieć ci, co poważyli się pomóc komuś zejść z tego padołu! Ich dni na wolności są policzone.

 

Postęp techniczny bywa motorem działań, zwłaszcza jeśli dzięki niemu można robić to, do czego ma się naturalny dar. Telegraf i kolej. Te dwie rzeczy właśnie pozwoliły profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej na podjęcie kroków w celu wzięcia w swoje dłonie losów pewnego śledztwa. Podróż do Zakopanego toż przecież cała wyprawa, lecz dzięki parowozowi da się ją odbyć w godnych warunkach, oszczędzając czas, a i dowiedzieć się, iż tam potrzebują jej fachowej pomocy takoż bez telegramu byłoby trudno. To, co czeka na nią na miejscu okazuje się zaskakujące, a jak wiadomo Zofię nie tak łatwo zadziwić, ale dzięki swej zapobiegliwości długo to nie trwa. Pozostaje więc li tylko zająć się zbrodnią, a to okazuje wcale nie tak proste jak miało być, lecz tak nie pogrywa się z szacowną profesorową, o co to to nie! Czas więc zakasać rękawy i sprawdzić co faktycznie w Zakopanem piszczy i jak to może być użyteczne dla najbardziej zainteresowanej. Śledztwo bowiem okazuje się bardziej skomplikowane, a okoliczności sprawiają, że profesorowa zostaje nimi zmuszona zasięgnąć języka tu i ówdzie czyli u górali, pensjonariuszy zakładów zdrowotnych oraz u prominentów, lokalnych i tych z krajowym zasięgiem. Nie tak łatwo przejrzeć zbrodniczą intrygę pośród gromady turystów oraz bardziej lub mniej stałych mieszkańców zakopiańskich okolic. Kto jednak jak nie Zofia Szczupaczyńska jest w stanie rozwikłać tę zabójczą plątaninę wątków, niedopowiedzeń i przede wszystkich morderczych zamiarów uskutecznionych w cieniu majestatycznego Giewontu?

 

Kryminalna intryga spod samiuśkich Tater, gdzie trup nie musi ścielić się gęsto by dochodzenie wciągnęło tak jakby prowadził je sam Sherlock Holmes, chociaż on mógłby się niejednego nauczyć od głównej bohaterki. „Zbrodnia Stop Proszę przyjechać niezwłocznie Stop”. Jeśli taki telegram jest na początku to dalej trzeba spodziewać się wszystkiego  przede wszystkim potraktować nadzwyczaj poważnie kolejne wydarzenia. Jeśli lubicie kryminały gdzie retro jest retro i to w tym znaczeniu, iż praca śledcza opiera się na logice, zręcznie ukrytych niuansach, detalach tworzących klimat oraz postaciach tak wykreowanych, że od razu zapisują się w pamięci to „Szaleństwo i śmierć spłyną z gór” zaspokoi niejeden apetyt. Mordercza zagadka okazuje się dużo bardziej skomplikowana niż zdaje się na początku i z rozdziału na rozdział pokazuje nieco inne swoje oblicze. Za sprawą pierwszoplanowej bohaterki oraz grona drugoplanowych postaci czytelnik nie tyle czyta kolejne słowa, zdania, akapity, co ma przed oczyma barwne obrazy układające się w intrygującą kryminalną historię, której finał jest zaskakujący i ukazujący detektywistyczny kunszt. Do tego dorzućmy emploi epoki, rzeczywiste osoby i nieustępujące im barwnością fikcyjne sylwetki, a otrzymamy książkę z gatunku „jeszcze jeden rozdział” i tak do samego jego końca.

 

                                               Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: