Nowość:
„Stasiek, jeszcze chwilkę”
Małgorzata Zielaskiewicz
W niektóre rzeczy
trzeba po prostu uwierzyć. Nie doszukiwać się ich logiki, nie zadawać pytania
dlaczego? Po prostu przyjąć do wiadomości i starać się postępować właściwie. To
wcale nie jest za mało, czasem należy brać sprawy takimi, jakimi są i działać
tak jak podpowiada nam intuicja…
Śmierć jest
nieunikniona. Z tym faktem nie ma co dyskutować, bo szkoda czasu i tyle. Jednak
Henia chce odejść na własnych warunkach i jej mąż Stasiek musi przyjąć do
wiadomości, że jeszcze przyjdzie trochę czasu mu spędzić samemu po drugiej
stronie. Pewne rzeczy po prostu powinny być załatwione zanim człowiek odejdzie
z tego świata. No właśnie Henia zamierza dokończyć swoją misję, oczywiście na
swoich warunkach. W sumie chce tylko przekazać w odpowiednie ręce maszynkę do
robienia pieniędzy. No właśnie ją. Nie może to być nikt przypadkowy, sprawa
ważna i nie ma co działać na łapu capu. Wiadomo, iż nie tak łatwo znaleźć odpowiednią
osobę. Na drodze Heni pojawiają się ciekawi ludzi, barwni z własnymi
historiami, wciągający ją w niecodzienne perypetie, chociaż po prawdzie
niektóre z nich są pod jej przewodnictwem. A co z najważniejszym, czyli
oddaniem w dobre ręce niezwykłej maszynki? Kto okaże się najlepszym opiekunem
dla tego niecodziennego sprzętu i czy w ogóle znajdzie się ktoś taki?
Ciepła, ale nie naiwna. Zabawna w niepowtarzalny sposób. Pełna chwil, kiedy czytelnika nachodzą refleksje. Niby lekka opowieść, a raz za razem odczuwa się jej drugie dno. „Stasiek, jeszcze chwilkę” to lektura z gatunku tych ofiarowujących dużo więcej niż ktokolwiek spodziewa się. Lżejsze, a może łatwiejsze momenty przeplatane są trudniejszymi z celnymi obserwacjami. Małgorzata Zielaskiewicz prowadzi bohaterów nie do końca konwencjonalnymi drogami, lecz nie są one w żadnym razie przypadkowe. Głównego motywu ani razu nie tracimy z oczu, a ciekawy zabieg, związany z wątkami, pojawiający się nieoczekiwanie, rzuca trochę inne światło na całość. Gdy poznajemy główną bohaterkę szybko obraz starszej i sympatycznej starszej pani zostaje zastąpiony przez barwną postać, której daleko do stereotypowego obrazu. To ona wiedzie prym i za jej sprawą fabuła wciąga i przede wszystkim rzuca na czytających czar. Niezwykła maszynka nie przyćmiewa jej, to po prostu droga do kolejnych celów. „Stasiek, jeszcze chwilkę” to nie książka jednorazowa, do przeczytania na raz i do odłożenia na bok.