wtorek, 31 grudnia 2024

To, co ważne


Nowość:

„Stasiek, jeszcze chwilkę”

Małgorzata Zielaskiewicz

 

W niektóre rzeczy trzeba po prostu uwierzyć. Nie doszukiwać się ich logiki, nie zadawać pytania dlaczego? Po prostu przyjąć do wiadomości i starać się postępować właściwie. To wcale nie jest za mało, czasem należy brać sprawy takimi, jakimi są i działać tak jak podpowiada nam intuicja…

 

Śmierć jest nieunikniona. Z tym faktem nie ma co dyskutować, bo szkoda czasu i tyle. Jednak Henia chce odejść na własnych warunkach i jej mąż Stasiek musi przyjąć do wiadomości, że jeszcze przyjdzie trochę czasu mu spędzić samemu po drugiej stronie. Pewne rzeczy po prostu powinny być załatwione zanim człowiek odejdzie z tego świata. No właśnie Henia zamierza dokończyć swoją misję, oczywiście na swoich warunkach. W sumie chce tylko przekazać w odpowiednie ręce maszynkę do robienia pieniędzy. No właśnie ją. Nie może to być nikt przypadkowy, sprawa ważna i nie ma co działać na łapu capu. Wiadomo, iż nie tak łatwo znaleźć odpowiednią osobę. Na drodze Heni pojawiają się ciekawi ludzi, barwni z własnymi historiami, wciągający ją w niecodzienne perypetie, chociaż po prawdzie niektóre z nich są pod jej przewodnictwem. A co z najważniejszym, czyli oddaniem w dobre ręce niezwykłej maszynki? Kto okaże się najlepszym opiekunem dla tego niecodziennego sprzętu i czy w ogóle znajdzie się ktoś taki?

 

Ciepła, ale nie naiwna. Zabawna w niepowtarzalny sposób. Pełna chwil, kiedy czytelnika nachodzą refleksje. Niby lekka opowieść, a raz za razem odczuwa się jej drugie dno. „Stasiek, jeszcze chwilkę” to lektura z gatunku tych ofiarowujących dużo więcej niż ktokolwiek spodziewa się. Lżejsze, a może łatwiejsze momenty przeplatane są trudniejszymi z celnymi obserwacjami. Małgorzata Zielaskiewicz prowadzi bohaterów nie do końca konwencjonalnymi drogami, lecz nie są one w żadnym razie przypadkowe. Głównego motywu ani razu nie tracimy z oczu, a ciekawy zabieg, związany z wątkami, pojawiający się nieoczekiwanie, rzuca trochę inne światło na całość. Gdy poznajemy główną bohaterkę szybko obraz starszej i sympatycznej starszej pani zostaje zastąpiony przez barwną postać, której daleko do stereotypowego obrazu. To ona wiedzie prym i za jej sprawą fabuła wciąga i przede wszystkim rzuca na czytających czar. Niezwykła maszynka nie przyćmiewa jej, to po prostu droga do kolejnych celów. „Stasiek, jeszcze chwilkę” to nie książka jednorazowa, do przeczytania na raz i do odłożenia na bok.


Za możliwość przeczytania książki
 dziękuję: