Tom
3
Katarzyna
Berenika Miszczuk
Cuda
da się załatwić od ręki, a rzeczy niemożliwe, no cóż też da się wcielić w życie
tylko jeszcze bardziej można sobie tym skomplikować własną egzystencję.
Niestety czasem zbyt dużego wyboru nie ma, a decyzję trzeba podjąć natychmiast,
natomiast skutków można się tylko domyślać. Co więc robić? Na pewno nie wierzyć
bogom!
Wszystko
miało się skończyć w Kupalnockę, ale jak to bywa przy szczęściu Gosławy, sprawy
przybrały dość nieoczekiwany kierunek. Jeszcze efekty jednych obietnic są
odczuwalne, a tu kolejną trzeba było złożyć, a jakby tego było mało osoba Ote
wciąż wydaje się stać pomiędzy uczennicą szeptuchy a Mieszkiem. Kłopoty miały
się skończyć, lecz wciąż ich przybywa, natomiast codzienność zaczyna
przypominać telewizyjny tasiemiec gdzie role główne odgrywają słowiańscy
bogowie, boginki, demony oraz pewien przystojny niedoszły żerca. Niekiedy ma on
charakter uczuciowy, ale ostatnio zbyt mocno przypomina kryminalne tango. Czy
to nie za dużo? Może i tak, ale kto jak nie Gosia poradzi sobie z różnorodnymi
boskimi kaprysami, męskim niezdecydowaniem i nadmiarem atencji z tejże strony
również, że o szeptuchowej praktyce nie wspomnę. Od nadmiaru głowa boli, lecz nie
ma co filozofować, bo na szali jest także przyjaźń, trochę niż więcej
nadszarpnięta, lecz nikt obcy nie będzie w niej mieszał. Co wyniknie z tego
galimatiasu? Nawet bogowie tego nie wiedzą, ale jedno jest pewne na pewno w
samym centrum będzie panna Brzózka, chociaż czy do niej będzie należało
ostatnie słowo?
Za
mną trzeci tom serii Kwiat paproci i
przyznaję, że kolejne perypetie bielińskich szeptuch coraz bardziej podbijają
moje czytelnicze serce. Dynamika z wcześniejszych części została utrzymana, a
nowa porcja przygód, nie tylko z boskim podtekstem, nie pozwala na nudę.
Pisarka zadbała by postacie „Żercy” oraz oczywiście czytelnicy nie narzekali, bo
co jak co, ale Gosława umie zadbać o mniejszy lub większy chaos w okolicach
Łysej Góry w dobrej wierze i niedowierzaniu w wolę boską. Polubiłam cykl
autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk gdyż wpisuje się w moje zainteresowania,
nawet jeśli jest to wizja alternatywna, ważny jest także humor, który w tym
konkretnym przypadku dodaje kolorytu dialogom i fabule. No i pozostają jeszcze
bohaterowie oraz bohaterki, a zwłaszcza jedna z nich – niezmiennie wpadająca w
różnorodne tarapaty i wychodząca z nich, czasem postępująca wbrew logice lub
raczej zgodnie z dość jej pokrętną wersją. Dzięki nim oraz oczywiście i samej
akcji śmiech jest stałym motywem, ale nie oznacza to wcale, że seria jest
komedią, „Żerca” podobnie jak i pozostałe tomy jak najbardziej wpisują się w
gatunek fantastyki o folkowym zabarwieniu.