piątek, 28 sierpnia 2020

Czar przekupstwa


„Przekupić wiedźmę”
Barbara Mikulska

Początki bywają trudne, zwłaszcza gdy to, co je poprzedza pozostawia po sobie niesmak i zranione serce. Podobno czas jest dobrym lekarstwem, ale lepszym remedium są ludzie, umiejący przytulić, pocieszyć, ale i popchnąć do przodu, gdy wymaga tego sytuacja. Czasem tam gdzie nie szuka się tego, czego się pragnie marzenia stają się realne, lecz wpierw trzeba uwierzyć w nie.

Wyjazd na początku jesieni do małego ośrodka, gdzieś pośrodku lasu, nie jest najlepszym pomysłem, ale wcale nie takim najgorszym jak mogło się wydawać. Kostka jakoś nie ma szczęścia do mężczyzn, więcej nawet, może mówić o pechu i to seryjnym. Trudno patrzeć z optymizmem na sferę uczuć jeśli tyle razu zawiodło się, ale trzeba iść do przodu. Agroturystyka, której właścicielem jest Wiktor daje jej to, czego chciała czyli spokój i odcięcie się od pracy oraz bliskiej przeszłości. Urokliwe miejsce ma w sobie czar, ale kto by wierzył w miejscowe legendy? Raczej nie twardo stąpająca po ziemi Konstancja, chociaż znajomość z gospodarzem pozwala jej spojrzeć przychylniejszym okiem na facetów. Jednak w tym przypadku oczywistość nie ma zastosowania, bo tych dwoje ma niezbyt przyjemne wspomnienia związane z emocjonalnymi zawirowaniami. Przyjaźń to przecież niemało, niekiedy nawet więcej niż miłość, lecz czy wystarczy im? Ktoś stara się by marzenia stały się realne, niekiedy trzeba sięgnąć po dość niekonwencjonalne metody, w końcu cel uświęca środki …

Niektóre książki wciągają czytelnika od pierwszych stron, a potem on sam już nie chce wychodzić z nich aż nie przewróci ostatniej strony. Do tej kategorii należy właśnie historia, która wyszła spod pióra Barbary Mikulskiej. „Przekupić wiedźmę” ma w sobie w sobie wcale nie tak często spotykany czar prawdziwego romansu,  nie tego kojarzonego dość potocznie, lecz z gatunku gdzie uczucia podane są subtelnie, a ich natężenie wzrasta z rozwojem fabuły. Jednak nie ma w niej nudy, wprost przeciwnie, ich ewolucja wpleciona jest w całość tak, by jednocześnie być pierwszoplanowym wątkiem, ale także dać się odczuć w tle i równocześnie nie przytłaczać swoją obecnością. W żadnym razie nie jest to powieść przesłodzona, zbyt piękna by mogła być prawdziwa, więc jaka jest? Realna, chociaż szara codzienność przybiera w niej postać barw pór roku, czasem rozmytych deszczem, niekiedy pełnych lśniącej bieli śniegu i majowego słońca i zawsze pełną uroku tego fragmentu w roku. Na pewno nie brakuje jej pełnych dobrego humoru dialogów oraz co najważniejszych wyrazistych bohaterów, jacy szybko stają się dobrymi znajomymi czytających, którzy bez wątpienia trzymają za nich kciuki. Ale i to nie wszystkie zalety tej powieści, wprost przeciwnie to jedynie kanwa dla niej, w jakiej śmiech, refleksje i dojrzewające emocje  tworzą opowieść, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością, wzrastającą z każdym rozdziałem, można wprost powiedzieć, że w pewnej chwili zaczynamy się delektować tą książką. Autorka przedstawiła czytelnikom opowieść, w jakiej jest miejsce na lekkość, ale nie błahość, poważniejsze tematy, miłość, rodzinne więzy, nutę tajemnic i przede wszystkim niezwykły urok, nie lukrowany, lecz taki z pogranicza rzeczywistości i marzeń. Z „Przekupić wiedźmę” spędza się czas jak z dobrymi przyjaciółmi, takimi, jakich znamy z lepszych i gorszych dni, naszych i ich.


 Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję
wyd. Inanna