"Sukienka z mgieł"
Joanna M. Chmielewska
Każdy ma lub chciałby mieć takie miejsce, gdzie smutki, przynajmniej na chwilę lub dwie, oddalają się, a marzenia wcale nie wydają tak odległe. Czasem przypadek sprawia, że je odnajdujemy, a czasem jakaś niewidzialna dłoń popycha nas w kierunku, którego sami nigdy nie obraliśmy nigdy. Tam zaczynają się małe cuda, chociaż zauważane dopiero po czasie lub brane są jako uśmiech losu. Niby nic się nie dzieje, ale tak jak jakoś z wizyty na wizytę rozjaśnia się niebo nad nami, chmur ubywa, promienie słońca częściej przebijają się przez szarzyznę. Powoli coś zaczyna się zmieniać, a może to my sami przeobrażamy się? Zauważamy to czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, magia, czary czy okazana ludzka życzliwość sprawia to?
Piwnica pod Liliowym Kapeluszem ma swoją niepowtarzalną atmosferę, którą trudno odnaleźć na co dzień, w biegu, gdy jednocześnie załatwia się kilka spraw, a kolejne już czekają w kolejce. Tam nikt nie jest jedynie kolejnym klientem, a kimś więcej, nawet gdy sam nie czuje tego. Wszystko zaczyna się niepozornie, niezauważalnie, po prostu w którymś momencie spostrzegamy TO miejsce i urok zaczyna działać, chociaż w tej chwili nikt tego nie zauważa, co innego zaprząta uwagę. Po prostu jeszcze jedna kawiarnia, moment oddechu, a jednak coś zaczyna się dziać, nie szybko, nie wolno, ale w takim tempie jakie jest odpowiednie dla każdego z osobna. Weronika widzi to co umyka innym, szczegóły, które nie powinny nic mówić, ale do niej przemawiają. Nikomu nie narzuca się, ale jej obecność i skupienie się na kimś dają wiele, przecież to nic takiego zapamiętać kto piję jaką herbatę lub kawę, ale dla kogoś pamięć o takim detalu może dać to czego brakowało do tej pory - zwykłą ludzką, bezinteresowną, życzliwość. Piwnica nie jest oazą szczęścia, jest miejscem o wiele ważniejszym, w niej można znaleźć nadzieję i odkurzyć marzenia, przykryte pajęczyną utkaną z wydawałoby się dawno podartych pragnień. Czasem zbieg okoliczności i roztargnienie również mają coś do powiedzenia w kwestii pomocy tym, którzy tego potrzebują, a może to interwencja ciotki Zofii? Jej wiara i niezwykły dar pozwoliły rozwinąć skrzydła Weronice i nie tylko jej, pomimo upływu lat pewne słowa nadal co jakiś czas pomagają przezwyciężyć pojawiające się przeszkody. Każde wyjątkowe miejsce ma swego dobrego ducha, a Piwnica pod Liliowym Kapeluszem posiada ich nawet kilka, może dlatego właśnie trafia do niej tyle osób? Tylko czy jeden z nich pomoże również Weronice? Czasem ten, który czuwa nad innymi też potrzebuje pomocnej dłoni ...
Czym są marzenia? Czasem tym co pozwala przeżyć kolejny dzień, a czasem celem, któremu podporządkowujemy całe nasze życie. Niekiedy odkładamy ich realizację na potem, czasem zamykamy w pudle i wynosimy na strych, jak stare rzeczy, które są już nieprzydatne, ale nie umiemy się z nimi rozstać, bo przypominają te dni, kiedy wierzyliśmy, że jeszcze wszystko przed nami. Niektórzy umieją urealnić swoje sny, inni potrzebują impulsu, takiego co przypomina dawne pragnienia - nic więcej i nic mniej. "Sukienka z mgieł" to magiczna opowieść, która wcale nie jest ani prosta ani łatwa, bo skupia się na ludziach i ich problemach. Bohaterowie nie dostają gotowej recepty na szczęście podanej na tacy, czytelnik towarzyszy im w podróży, podczas której starają się znaleźć sposób na ich rozwiązanie. Wszystkich łączy jedno miejsce i osoba - kawiarnia i jej właścicielka Weronika, z jednej strony stojące na uboczu, z drugiej będące w samym centrum wydarzeń. W tej historii nie ma drugoplanowych wątków, wszystkie są równie ważne, bo każdy z nich jest czyimś życiem. Czytając książkę Joanny Chmielewskiej, przynajmniej na trochę, przenosimy się do miejsca, gdzie każde marzenie ma szansę urzeczywistnić się. Jednak to nie bajka, kończąca się cukierkowym "happy endem", zanim osiągnie się to czego się pragnie najpierw trzeba stanąć w twarzą w twarz z tym co rani,a potem mieć odwagę sięgnąć po to czego.
Joanna M. Chmielewska
Każdy ma lub chciałby mieć takie miejsce, gdzie smutki, przynajmniej na chwilę lub dwie, oddalają się, a marzenia wcale nie wydają tak odległe. Czasem przypadek sprawia, że je odnajdujemy, a czasem jakaś niewidzialna dłoń popycha nas w kierunku, którego sami nigdy nie obraliśmy nigdy. Tam zaczynają się małe cuda, chociaż zauważane dopiero po czasie lub brane są jako uśmiech losu. Niby nic się nie dzieje, ale tak jak jakoś z wizyty na wizytę rozjaśnia się niebo nad nami, chmur ubywa, promienie słońca częściej przebijają się przez szarzyznę. Powoli coś zaczyna się zmieniać, a może to my sami przeobrażamy się? Zauważamy to czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, magia, czary czy okazana ludzka życzliwość sprawia to?
Piwnica pod Liliowym Kapeluszem ma swoją niepowtarzalną atmosferę, którą trudno odnaleźć na co dzień, w biegu, gdy jednocześnie załatwia się kilka spraw, a kolejne już czekają w kolejce. Tam nikt nie jest jedynie kolejnym klientem, a kimś więcej, nawet gdy sam nie czuje tego. Wszystko zaczyna się niepozornie, niezauważalnie, po prostu w którymś momencie spostrzegamy TO miejsce i urok zaczyna działać, chociaż w tej chwili nikt tego nie zauważa, co innego zaprząta uwagę. Po prostu jeszcze jedna kawiarnia, moment oddechu, a jednak coś zaczyna się dziać, nie szybko, nie wolno, ale w takim tempie jakie jest odpowiednie dla każdego z osobna. Weronika widzi to co umyka innym, szczegóły, które nie powinny nic mówić, ale do niej przemawiają. Nikomu nie narzuca się, ale jej obecność i skupienie się na kimś dają wiele, przecież to nic takiego zapamiętać kto piję jaką herbatę lub kawę, ale dla kogoś pamięć o takim detalu może dać to czego brakowało do tej pory - zwykłą ludzką, bezinteresowną, życzliwość. Piwnica nie jest oazą szczęścia, jest miejscem o wiele ważniejszym, w niej można znaleźć nadzieję i odkurzyć marzenia, przykryte pajęczyną utkaną z wydawałoby się dawno podartych pragnień. Czasem zbieg okoliczności i roztargnienie również mają coś do powiedzenia w kwestii pomocy tym, którzy tego potrzebują, a może to interwencja ciotki Zofii? Jej wiara i niezwykły dar pozwoliły rozwinąć skrzydła Weronice i nie tylko jej, pomimo upływu lat pewne słowa nadal co jakiś czas pomagają przezwyciężyć pojawiające się przeszkody. Każde wyjątkowe miejsce ma swego dobrego ducha, a Piwnica pod Liliowym Kapeluszem posiada ich nawet kilka, może dlatego właśnie trafia do niej tyle osób? Tylko czy jeden z nich pomoże również Weronice? Czasem ten, który czuwa nad innymi też potrzebuje pomocnej dłoni ...
Czym są marzenia? Czasem tym co pozwala przeżyć kolejny dzień, a czasem celem, któremu podporządkowujemy całe nasze życie. Niekiedy odkładamy ich realizację na potem, czasem zamykamy w pudle i wynosimy na strych, jak stare rzeczy, które są już nieprzydatne, ale nie umiemy się z nimi rozstać, bo przypominają te dni, kiedy wierzyliśmy, że jeszcze wszystko przed nami. Niektórzy umieją urealnić swoje sny, inni potrzebują impulsu, takiego co przypomina dawne pragnienia - nic więcej i nic mniej. "Sukienka z mgieł" to magiczna opowieść, która wcale nie jest ani prosta ani łatwa, bo skupia się na ludziach i ich problemach. Bohaterowie nie dostają gotowej recepty na szczęście podanej na tacy, czytelnik towarzyszy im w podróży, podczas której starają się znaleźć sposób na ich rozwiązanie. Wszystkich łączy jedno miejsce i osoba - kawiarnia i jej właścicielka Weronika, z jednej strony stojące na uboczu, z drugiej będące w samym centrum wydarzeń. W tej historii nie ma drugoplanowych wątków, wszystkie są równie ważne, bo każdy z nich jest czyimś życiem. Czytając książkę Joanny Chmielewskiej, przynajmniej na trochę, przenosimy się do miejsca, gdzie każde marzenie ma szansę urzeczywistnić się. Jednak to nie bajka, kończąca się cukierkowym "happy endem", zanim osiągnie się to czego się pragnie najpierw trzeba stanąć w twarzą w twarz z tym co rani,a potem mieć odwagę sięgnąć po to czego.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. MG