"Witamy w białej Afryce"
Wojciech Rogala
Afryka większości z nas kojarzy się z bardzo jednoznacznymi obrazami - pustynne lub pełne zieleni krajobrazy, rdzenni mieszkańcy w otoczeniu chat, lwy, słonie, nosorożce i safari. Może to bardzo uproszczony portret, ale rzadko kiedy zastanawiamy się co kryje się za takimi skojarzeniami, w końcu przecież ten kontynent jest daleko i na co dzień, zwłaszcza ostatnio, słyszymy o nim newsy w kontekście z niekończących się konfliktów zbrojnych, głodu i przemocy lub z turystycznej perspektywy. Rzadko kiedy pokazuje się afrykańską codzienność z miejsc gdzie prowadzi się zwykłe życie, podobne do naszego i jednocześnie całkowicie odmienne.
Czarny kontynent, panoramy utrwalone filmami przyrodniczymi, fabularnymi i książkami oraz ... rzeczywistość nie zawsze przystająca do tego co w nich oglądamy lub czytamy. Oczywiście środki masowego przekazu, z nagłówkami i wiadomościami u dołu ekranu ,informują nas bezustannie o tym co dzieje się na świecie - od strony najczęściej tej dramatycznej. Namibia nie do końca przystaje do obrazu jaki mamy przed oczami kiedy myślimy o Afryce, z jednej strony pozostałości po kolonializmie, z drugiej jego spuścizna, będąca podstawą współczesnego państwa. Kontrasty dostrzegane są bardzo szybko - budynki jakby żywcem przeniesione z europejskich miasteczek, a tuż za nimi pustynia, ludzie, dla których język angielski czy też niemiecki nie jest tylko urzędowym, lecz ojczystym, chociaż uważający ziemię, obecnie w granicach Namibii, za swoją ojczyznę. Może to wydawać się sprzecznością, lecz dla potomków kolonistów są to realia życiowe jak najbardziej oczywiste. Podróż po tym kraju jest interesującą lekcją nie tylko pod względem krajoznawczym, lecz i historycznym, ta część także pokazana jest z kilku perspektyw, niekiedy szokujących dla kogoś kto opiera się na powszechnych opiniach i nie poznał miejscowych realiów.
Okładka i tytuł, te dwa elementy najszybciej zwracają uwagę, a w przypadku "Witamy w białej Afryce" to połączenie od razu intryguje. Wojciech Rogala pokazał portret nie całego kontynentu, ale jego wycinka, o którym rzadko kiedy czytamy bądź słyszymy w książkach, gazetach, internecie i to w sposób nie tak często spotykany, w centrum tej podróżniczej opowieści najważniejsi są ludzi i ich historie. Te ostatnie są równie intrygujące jak krajobrazy Namibii jakie opisuje autor, bo kto spodziewa się architektury znanej na przykład z Dolnego Śląska bądź strojów ludowych rodem z Niemiec? Kraj kontrastów? Nawet więcej, szczególnie z perspektywy Europejczyka, postrzegającego Afrykę poprzez doniesienia prasowe, historię i utrwalone stereotypy. Wszystko to okazuje się mieć mało wspólnego z realiami egzystencji bohaterów, zresztą oni sami także zaskakują tym co mają do powiedzenia. Spojrzenie białego Afrykanina na dzieje kontynentu, te starsze i najnowsze, nie są takie jakich można by się spodziewać, zresztą dają osobie znać podczas lektury uproszczenia jakie większość z nas bierze za pewnik. "Witamy w białej Afryce" to nie typowa książka podróżnicza, na pierwszym miejscu jest w niej człowiek i jego mała ojczyzna daleka od tego co uważamy za typowo afrykańskie. Wojciech Rogala pokazuje czytelnikom Namibię z dwóch punktów widzenia - swojego i jej mieszkańców, nie brak w nich osobistych poglądów, niekiedy dość kontrowersyjnych, lecz nie można odmówić im prawdziwości i silnego przekonania o słuszności osób je wypowiadających. Pod koniec czytania okładka i tytuł nabierają innego znaczenia niż to, które nasuwało się na początku.Spojrzenie na Afrykę albo raczej na Namibię i sąsiednie państwa również ulega przynajmniej małej zmianie. Wszystko co wydawało się oczywiste okazuje się mieć całkiem inne oblicze, prawda zależy niekiedy od osoby, która w nią wierzy.
Wojciech Rogala
Afryka większości z nas kojarzy się z bardzo jednoznacznymi obrazami - pustynne lub pełne zieleni krajobrazy, rdzenni mieszkańcy w otoczeniu chat, lwy, słonie, nosorożce i safari. Może to bardzo uproszczony portret, ale rzadko kiedy zastanawiamy się co kryje się za takimi skojarzeniami, w końcu przecież ten kontynent jest daleko i na co dzień, zwłaszcza ostatnio, słyszymy o nim newsy w kontekście z niekończących się konfliktów zbrojnych, głodu i przemocy lub z turystycznej perspektywy. Rzadko kiedy pokazuje się afrykańską codzienność z miejsc gdzie prowadzi się zwykłe życie, podobne do naszego i jednocześnie całkowicie odmienne.
Czarny kontynent, panoramy utrwalone filmami przyrodniczymi, fabularnymi i książkami oraz ... rzeczywistość nie zawsze przystająca do tego co w nich oglądamy lub czytamy. Oczywiście środki masowego przekazu, z nagłówkami i wiadomościami u dołu ekranu ,informują nas bezustannie o tym co dzieje się na świecie - od strony najczęściej tej dramatycznej. Namibia nie do końca przystaje do obrazu jaki mamy przed oczami kiedy myślimy o Afryce, z jednej strony pozostałości po kolonializmie, z drugiej jego spuścizna, będąca podstawą współczesnego państwa. Kontrasty dostrzegane są bardzo szybko - budynki jakby żywcem przeniesione z europejskich miasteczek, a tuż za nimi pustynia, ludzie, dla których język angielski czy też niemiecki nie jest tylko urzędowym, lecz ojczystym, chociaż uważający ziemię, obecnie w granicach Namibii, za swoją ojczyznę. Może to wydawać się sprzecznością, lecz dla potomków kolonistów są to realia życiowe jak najbardziej oczywiste. Podróż po tym kraju jest interesującą lekcją nie tylko pod względem krajoznawczym, lecz i historycznym, ta część także pokazana jest z kilku perspektyw, niekiedy szokujących dla kogoś kto opiera się na powszechnych opiniach i nie poznał miejscowych realiów.
Okładka i tytuł, te dwa elementy najszybciej zwracają uwagę, a w przypadku "Witamy w białej Afryce" to połączenie od razu intryguje. Wojciech Rogala pokazał portret nie całego kontynentu, ale jego wycinka, o którym rzadko kiedy czytamy bądź słyszymy w książkach, gazetach, internecie i to w sposób nie tak często spotykany, w centrum tej podróżniczej opowieści najważniejsi są ludzi i ich historie. Te ostatnie są równie intrygujące jak krajobrazy Namibii jakie opisuje autor, bo kto spodziewa się architektury znanej na przykład z Dolnego Śląska bądź strojów ludowych rodem z Niemiec? Kraj kontrastów? Nawet więcej, szczególnie z perspektywy Europejczyka, postrzegającego Afrykę poprzez doniesienia prasowe, historię i utrwalone stereotypy. Wszystko to okazuje się mieć mało wspólnego z realiami egzystencji bohaterów, zresztą oni sami także zaskakują tym co mają do powiedzenia. Spojrzenie białego Afrykanina na dzieje kontynentu, te starsze i najnowsze, nie są takie jakich można by się spodziewać, zresztą dają osobie znać podczas lektury uproszczenia jakie większość z nas bierze za pewnik. "Witamy w białej Afryce" to nie typowa książka podróżnicza, na pierwszym miejscu jest w niej człowiek i jego mała ojczyzna daleka od tego co uważamy za typowo afrykańskie. Wojciech Rogala pokazuje czytelnikom Namibię z dwóch punktów widzenia - swojego i jej mieszkańców, nie brak w nich osobistych poglądów, niekiedy dość kontrowersyjnych, lecz nie można odmówić im prawdziwości i silnego przekonania o słuszności osób je wypowiadających. Pod koniec czytania okładka i tytuł nabierają innego znaczenia niż to, które nasuwało się na początku.Spojrzenie na Afrykę albo raczej na Namibię i sąsiednie państwa również ulega przynajmniej małej zmianie. Wszystko co wydawało się oczywiste okazuje się mieć całkiem inne oblicze, prawda zależy niekiedy od osoby, która w nią wierzy.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA
Wydawnictwu MUZA