środa, 31 lipca 2019

Sierpniowa premiera

Premiera
14 sierpnia


Dwudziesty drugi wiek.
Cesarstwo rosyjskie znajduje się u szczytu potęgi.
I nic dziwnego: w tej rzeczywistości nie było powstania styczniowego ani wojen światowych. 
Za to od czasu do czasu pojawiają się jokerzy –
– charyzmatyczne jednostki zdolne zmienić bieg historii.
Sztabskapitan Czachowski, 
były buntownik i terrorysta, 
otrzymuje zadanie przeciągnięcia 
na stronę caratu jednego z nich. 
Sam od pewnego czasu uważany jest za pretorianina imperium, choć niektórzy mają wątpliwości, 
czy rzeczywiście i do końca wyrzekł się dawnych poglądów.
Jednak sprawa nie jest prosta: 
jego cel znajduje się w nadgranicznej stanicy, 
a wrogowie Rosji mają swoje plany...

wtorek, 30 lipca 2019

Do utraty nadziei

„Dopóki starczy mi sił”
Karolina Klimkiewicz

Łatwo powiedzieć, że to, co jest w nas jest najważniejsze i nie liczy się zewnętrzna otoczka. Jednak są momenty kiedy jedno pozostaje w sprzeczności do tego drugiego i na dodatek trzeba udawać kogoś kim się nie jest. Pragnienie zachowanie swojej tożsamości bywa silniejsze niż strach, rozsądek i wola przetrwania, czasem nie da się zapomnieć o tym, co było, nawet jeśli oznacza to narażenie się na śmiertelne niebezpieczeństwo.

Każdy gest, słowo, krok musi być dokładnie przemyślany, pomyłka mogłaby oznaczać, że ktoś zacznie bacznie się przyglądać Zoli i Camilli, a tego muszą uniknąć za wszelką cenę. Nie wyróżniać się, trzymać się z boku, po prostu wtapiać się w tłum i co kilka miesięcy porzucać stworzoną egzystencję i na nowo budować swoją tożsamość. Siedemnastoletnia dziewczyna i jej ciotka mają ten proces opanowany prawie do perfekcji, od lat  zmieniają swoje miejsca pobytu, wygląd i zachowanie, tak by nikt nie skojarzył kim są w rzeczywistości. Małe nadmorskie miasteczko nie wyróżnia się na mapie i jest podobne do setek innych oraz świetnie nadaje się, by przez najbliższe miesiące stało się domem dla dwóch uciekinierek. Lekcję wchodzenia w nowe otoczenie obie przyswoiły w stopniu doskonałym, zresztą nie mają innego wyjścia. Jednak tym razem nie wszystko przebiega zgodnie z utartym schematem, to, co do tej pory szło gładko teraz nastręcza trudności, Zola coraz częściej patrzy za siebie i za tym, co utraciła. Nie jest łatwo wciąż się zmieniać i porzucać ludzi, do jakich się chociaż trochę zbliżyło. W Jonesport zaczyna się sypać dotychczasowa strategia przetrwania, trudno jest odwrócić się od osób, które bardzo szybko stali się przyjaciółmi oraz od myśli o tym, że znowu trzeba będzie uciec od nich i części siebie samego. Ile razy można rozpoczynać wszystko od nowa, oszukiwać i wciąż żyć w lęku, iż w końcu zostanie się odnalezionym? Zola chciałaby być sobą, ale czy kiedykolwiek rzeczywiście dano jej taką możliwość? Dostaje szansę, o jakiej nie chciała nawet marzyć, lecz czy ma prawo po prostu na chwilę być zwyczajną nastolatką z przyjaciółmi i kimś bliskim u boku? Jaką cenę będzie musiała zapłacić za marzenia o byciu po prostu Zolą Henderson?

Z twórczością Karoliny Klimkiewicz spotkałam się po raz pierwszy i zaowocowało to ciekawą lekturą, która już na początku daje przedsmak tego, co czeka czytelników  w jej trakcie. „Dopóki starczy mi sił” jest opowieścią w jakiej nie brak emocji oraz przede wszystkim wyrazistych postaci, jakich przeszłość i teraźniejszość naznaczona jest tajemnicami. Pisarka doskonale oddała wątpliwości postaci, rozdarcie pomiędzy tym, co wydaje się jedyną słuszna drogą, chociaż jednocześnie jest ślepą uliczką i rzeczywistością, będącą iluzję normalności. Historię Zoli poznajemy z dwóch perspektyw – teraźniejszej oraz skrawków tego, co miało miejsce w przeszłości. Czytający widzą skutki podjętych wcześniej decyzji i powoli dostrzegają kolejne ogniwa łańcucha wydarzeń, które doprowadziły bohaterów do punktu, za jakim nie ma już dalszej ścieżki. Ciągła ucieczka, zmiana tożsamości i lęk przed tym, co może się zdarzyć jeśli pokaże się swoje prawdziwe „Ja” nie jest łatwo przenieść na papier, tak by oddać cały wachlarz emocji nimi rządzących oraz by pokazać ich rzeczywistą moc. Karolina Klimkiewicz jednak rozdział po rozdziale pokazuje z czym zmagają się bohaterowie, przemianę, w nich dokonującą się i cenę jaką płacą za podjęte decyzje. Pozostaje jeszcze zakończenie, zaskakujące i składające się jakby z dwóch etapów z kumulacją emocji.



Za możliwość przeczytania książki

dziękuję








niedziela, 28 lipca 2019

Lipcowa premiera

Premiera
31.07.2019



Chicago. Jedna z najsurowszych zim od wielu lat. 
Pod powierzchnią zamarzniętego jeziora 
zostaje odkryte ciało nastolatki Elli Reynolds. 
Dziewczyna zaginęła trzy tygodnie temu, 
tylko że jezioro jest zamarznięte od kilku miesięcy… 
Media uważają, że za porwaniem stoi seryjny morderca. 
Wkrótce giną kolejne ofiary. 
Instynkt detektywa Portera podpowiada mu, 
że sprawa jest początkiem czegoś bardzo złego.

sobota, 27 lipca 2019

Lęk


„Poszukiwania”
Nora Roberts

Strach ma wie wiele twarzy, nie zawsze da się go rozpoznać na pierwszy, drugi bądź kolejny rzut oka. Maskowanie prawdziwych emocji daje chwilową ulgę, a z czasem po prostu  staje się już odruchem takim samym jak oddychanie. Jednak w końcu nadchodzi moment kiedy to, przed czym uciekano, znowu daje o sobie znać i chcąc nie chcąc trzeba stawić czoła źródłu lęku.

Spokój i dom, dwa elementy, które Fiona docenia codziennie, do tego bliscy ludzie oraz psy, będące najlepszymi towarzyszami. Może dla wielu byłoby to zbyt mało, ale dla niej to dużo, samodzielność, więcej niż satysfakcjonująca praca i życie na uboczu odpowiada jej. W ten uporządkowany ład wchodzi Simon, artysta, mruk i samotnik oraz właściciel niesfornego szczeniaka. Ma konkretne zadanie dla Fiony, lecz nie przypuszcza, że ona tak mocno „zajdzie mu za skórę”. Kobieta w ogóle nie jest w jego typie, ale jakoś interesuje go tak jak od dłuższego czasu żadna inna przedstawicielka płci pięknej. Trudno nie zauważyć wzajemnego przyciągania, chociaż oboje traktują go w kategoriach tu i teraz, a nie czegoś więcej, coś więcej niż przelotna znajomość wisi w powietrzu. Spokojna atmosfera zostaje zakłócona kiedy daje o sobie znać przeszłość, a konkretnie tragedia sprzed lat, która dotkliwie dotknęła Fionę. Jako jedyna zdołała uciec seryjnemu mordercy i doprowadziła do jego schwytania, zapłaciła za to bardzo wysoką cenę. Dramat zdaje się właśnie powtarzać, z trudem wypracowana spokojna egzystencja z dala od zainteresowania mediów zostaje zakłócona, nawet więcej zburzona. W takim momencie zakochanie się jest ostatnią rzeczą wydającą się na miejscu, zwłaszcza z uwagi na Simona i zagrożenie, coraz bliższe i dotkliwie raniące. Żadne z nich nie czekało na związek i do tej pory wybierało raczej samotność, ale tym razem dostrzegają, iż sytuacja zaczyna się robić się poważna. Czy to wpływ niepokojących zdarzeń, a może szansa? Trudno także zapomnieć o tym, co dzieje się wokoło, niebezpieczeństwo zdaje się być coraz bliższe, strach zaczyna odgrywać coraz większą rolę. Fiona nauczyła się z nim żyć, lecz ktoś chce jej pomóc, a nie tak łatwo przyjąć pomocną dłoń …

Nora Roberst dopracowała wzór na wciągającą lekturę prawie do perfekcji, kolejne książki intrygują nowymi zagadkami i przede wszystkim historiami swoich bohaterów. „Poszukiwania” wpisują się w wzór i tak jak zawsze są zupełnie odrębną opowieścią, w jakiej jest miejsce na kryminał i na część obyczajową. Jedne z drugim zazębiają się, tworząc intrygującą fabułę, gdzie nieraz czeka czytelnika zaskoczenie. Pisarka wykorzystała kontrast charakterów bohaterów, łącząc je w życiową układankę, w której nie brak humoru, lecz i poważniejszych tonów. Zbrodnia, lęk, nadzieja, pozostają sobą, bez upiększania oraz koloryzowania, tak samo jak i uczucia, czasem proste, a czasem wprost przeciwnie. Pisarka realnie oddaje charaktery postaci, nie są oni kolejnymi kalkami, ale osobami z krwi i kości, z wadami i zaletami. Pozostaje jeszcze strona kryminalna, tym razem idącą w stronę thrillera psychologicznego, w jakim dramat i lęk oraz zagrożenie tworzą tło dla całkowicie odwrotnych emocji.

piątek, 26 lipca 2019

Lipcowa premiera

Premiera
31 lipca



Monachium, 2014 rok. Julia, projektantka mody, 
jest o krok od odniesienia wielkiego sukcesu. 
Pewnego dnia w jej życiu pojawia się Vincent, 
mężczyzna, który twierdzi, że jest jej dziadkiem. 
 Świat Julii wywraca się do góry nogami.
Mediolan, 1954 rok. 
Młody Vincent jedzie z Monachium 
przez przełęcz Brenner do Mediolanu, 
by tam pracować na zlecenie swojej firmy. 
Ulega urokowi Włoch i spotyka Giuliettę. 
To miłość od pierwszego wejrzenia. 
Dziewczyna jednak jest przyrzeczona innemu.


Czy tragiczna miłość sprzed lat całkowicie zmieni życie Julii?
 

czwartek, 25 lipca 2019

Martwa cisza


„Bękarty z Pizzofalcone”
Maurizio de Giovani

Miano czarnej owcy czasem jest nadane na wyrost i z całkiem innych powodów niż mogłoby wydawałoby się. Raz przypiętą łatkę trudno odkleić, sądzenie po pozorach jest łatwiejsze niż dostrzegania prawdziwego oblicza człowieka.  Czyny nie zawsze przekonują ludzi, zwłaszcza gdy fakty są dla nich niewygodne.

Przeszłość inspektora Lojacono to dziesiątki prowadzonych z sukcesem dochodzeń i jedno oskarżenie, które zniszczyło więcej niż jego karierę. Wielu załamało by się w takiej sytuacji i straciło serce do pracy, ale w przypadku tego detektywa takie założenie okazało się błędne. Tam gdzie inni nie umieli znaleźć rozwiązania właśnie on pokazał swój talent. Niestety niepochlebna opinia pozostała i teraz dzięki niej trafia do miejsca jakie ma podobną sławę. Zresztą takich jak on jest więcej, a dzielnica i komisariat zdają się pasować do „Bękartów z Pizzofalcone”, nowej załogi zniesławionego posterunku. Zbieranina mediolańskich policjantów, niezbyt mile widzianych gdzie indziej, wydaje się skazana na klęskę, zwłaszcza kiedy zostaje popełnione morderstwo na szanowanej żonie ustosunkowanego notariusza. Jednak ktoś wierzy w profesjonalizm Lojacono i ufa, że i tym razem śledztwo zostanie poprowadzone z pełnym profesjonalizmem. Nowy zespół nie miał czasu by się poznać, co nie sprzyja pracy, lecz nie ma czasu na zbędne działania, liczą się jedynie wyniki. Zabójca nie pozostawił po sobie żadnych śladów oprócz zwłok kobiety albo raczej tak mu się wydawało. Inspektor wraz z nowymi współpracownikami rozpoczyna śledztwo, presja opinii publicznej jest duża, lecz jeszcze silniejsze są oczekiwanie na klęskę przez niektórych. Ale Lojacono skupia się nad tym, co ważne czyli ofierze i jej zabójcy. Z wydawałoby się mało istotnych informacji wydobywa poszlaki, a z nich tropy, więc powoli wyłania się sylwetka sprawcy. Do rozwiązania kryminalnej zagadki pozostało już niewiele, lecz czy uda się odpowiedzieć na najważniejsze w niej pytanie?

Druga odsłona pracy mediolańskich policjantów konsekwentnie utrzymana jest w klimacie noir i to nie jedynie krajobrazowo, ale przede wszystkim w kreacji postaci. Neapol skąpany nie w słonecznym świetle, lecz strugach deszczu, pełen przenikającej wilgoci i z odgłosem rozbijających się sztormowych fal jest doskonałym tłem dla równie niespokojnych bohaterów oraz zbrodni. Ta ostatnia nie jest jedynym wątkiem kryminalnym, drugoplanowe również okazują się intrygujące, ale najważniejszy jest główny, gdyż to na nim spoczywa ciężar utrzymania napięcia i przyciągnięcia uwagi czytelnika. Maurizio de Giovanni nie stawia na oszałamiające tempo, rytm należy do spokojniejszych, ma w sobie jednak nieustający niepokój, intrygujący i podpowiadający, że to jedynie pozory. Równie istotne są wyraziste charaktery postaci, pełne sprzeczności, skrywanych tajemnic bolesno-mrocznych cech. „Bękarty z Pizzofalcone”  nie są jedynie kryminałem, mają także drugie dno w postaci poruszanych kwestii społecznych oraz elementów psychologicznych. Autor w jednej opowieści połączył historie kilku osób, w jakich nie brak ich lęków, wad oraz sekretów, wpływających na podejmowane decyzje i dokonywane wybory.







Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA