niedziela, 15 listopada 2020

Ostra sprawa

"Paprocany”

Paulina Świst

 

Niewinność bywa kwestią dość niejednoznaczną, a jej udowodnienie wcale nie należy do łatwych, prostych i bezproblemowych. Podobno do chwili udowodnienia winy człowiek jest niewinny … Podobno … Co innego za to jest pewne, zwłaszcza jeśli spotka się dwoje ludzi, różnych jak noc i dzień, mający co najmniej jeden punkt wspólny – wzajemne przyciąganie.

 

Jak wpaść w bagno po uszy, pomimo, że jest się po właściwej stronie? Krzysztof Strzelecki właśnie przekonuje się o tym, na własnej skórze. Wyrok już jest na niego przygotowany, chociaż wierzy w niego jego szef, lecz to trochę za mało. Nie ma czasu jednak na zbytnie rozmyślanie nad swoim losem, bo zwierzchnik już zagospodarował mu czas na przymusowym bezpłatnym urlopie. Odszukanie pewnej osiemnastolatki w ramach prywatnego śledztwa teraz jego priorytetem. Zaginionej raczej spokojną dziewczyną nie można określić i takie zachowanie nie jest niczym niezwykłym w jej życiorysie. Ale tym razem podobno to coś poważniejszego. Podobno, bo tak sądzi ciotka nastolatki. Nie pozostaje nic innego Strzeleckiemu jak sprawdzić co wydarzyło się i odnaleźć zgubę. Oczywiście wciąż aktualny jest wiszący na nim zarzut. Jakie zdanie ma w tym temacie Zofia Bojarska? Z góry nie przesadza o niczym, jest świetnym obrońcą, a w tym przypadku jej nowy klient jest kimś więcej niż jedynie kolejną sprawą. Kłopot w tym, że amatorskich sędziów mało to obchodzi, bo jeśli ktoś wskazał kogoś to wiadomo, że coś jest na rzeczy. Pytanie tylko co? W końcu prawda ma to do siebie, że trudniej w nią uwierzyć niż w jej przeciwieństwo. Spokój już był, teraz czas na ostrą grę i to na wszystkich frontach …

 

Podobno do trzech razy sztuka, podobno, ale w przypadku książek Pauliny Świst premierę miała właśnie siódma książka i po raz kolejny dostałam lekturę, która podarowała mi kilka godzin doskonałej rozrywki. Nie ma co ukrywać, że tego się spodziewałam, mając w pamięci poprzednie trylogie oraz opowiadania z antologii, jednak co innego przypuszczenia, nawet oparte na jak najlepszych doświadczeniach, a czasem czym innym bywa rzeczywistość. Ta ostatnia okazała się genialnie spędzonym czasem z bohaterami, mającymi w sobie to słynne „coś”, sprawiające, że śmiech rozbrzmiewał co i rusz. Tym razem nie było zdziwionych spojrzeń, bo czytanie odbyło się w warunkach domowych, nie w busie i na przystanku, a domownicy po zobaczeniu okładki wiedzieli od razu skąd tak dobry humor i nie przeszkadzali. Wracając jednak do „Paprocan”, nowe postacie lub te, które właśnie wyszły na pierwszy plan, doskonale wpisują się galerię poprzedników, nie pozostając w żadnym razie w ich cieniu i solidnie pracując na swoją sławę. Co więc sprawia, że ta historia wpada w czytelnicze oko? Szczegół i ogół, to pierwsze w liczbie mnogiej w formie dowcipnych, ostrych i często prowokacyjnych dialogów, oczywiście nie można zapomnieć, że pochodzą z odpowiadających im scen oraz rozdziałów. Pozostaje jeszcze ogół czyli fabuła, tocząca się szybko, bez zbędnych ozdobników, z zaskakującymi zwrotami akcji i przede wszystkim ostra oraz prawdziwie gorąca. No i w końcu pozostają bohaterowie, bo to oni są w centrum uwagi i jak najbardziej w tej roli czują się doskonale, a czytelnicy zyskują nowych znajomych, bezkompromisowych, intrygujących oraz świetnie odnajdujących się w  ekstremalnych sytuacjach. Spokój i łagodność to nie w tej książce, za to wysokie obroty, cięte riposty oraz postacie jakim daleko do aniołów, za to do twarzy im w bardziej diabelskiej odsłonie. Charyzma, dowcip i przede wszystkim nie byle charakterek, nawet jeśli daje on o sobie znać w chwili odpowiedniej zachęty, tego wszystkiego nie brakuje postaciom. Dodając do tego całą resztę dostajemy lekturę, na jaką zapotrzebowanie jest zawsze czyli wcale nie tak lekką jak można by zakładać, z przebojowymi osobami, intrygującymi wątkami oraz zapowiedzią, że to, co już za nami było jedynie wstępem i czeka nas prawdziwa jazda bez trzymanki.

 

 




 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję