czwartek, 29 grudnia 2011

Gdy gra staje się tańcem

"Taniec ze smokami"
George R. R. Martin


"Taniec ze smokami" to pierwsza część piątego tomu cyklu "Pieśni Lodu i Ognia" i chociaż to kontynuacja to nie ma większego problemu by wejść w świat opowiadanej historii. Już od pierwszych zdań czytelnik, szczególnie ten debiutujący, zaczyna zdawać sobie sprawę, że przed nim ciekawa lektura, lecz z wieloma detalami, mającymi wpływ na przebieg akcji. Tematyka z obszaru fantastyki jest w ostatnich latach często eksploatowana, czasem zapuszcza się ona w całkiem nowe regiony, a czasem czerpie ze znanych motywów, jednakże w obu przypadkach niełatwo jest stworzyć historię, której fabuła zainteresowałaby odbiorców, a gdy opowieść ma swoje kontynuacje zadanie dodatkowo komplikuje się. Jednakże w przypadku tego pomysłu wydaje się, że wyobraźnia autora nie ma granic, a każda następna książka jest przynajmniej równie ciekawa jak poprzednia. Utrzymanie poziomu nie jest proste i nie zawsze udaje się, a w przypadku gdy opowiadanie toczy się równolegle do wcześniejszej części tym trudniej rozwijać wątki tak by uzupełniały to co już miało miejsce i jednocześnie nie zdradzały tego co dopiero ma się wydarzyć, no i przedstawiały nowe kierunki opowiadania.

Świat wykreowany w "Tańcu ze smokami" jest ogromną panoramą, doskonale służącą za tło fabuły, przed oczyma czytelnika przewija się korowód obrazów, które w sumie dają barwny krajobraz. Każda sceneria jest wielowymiarowa, przemawiająca kolorami i cechami pór roku na tyle sugestywnie, że odczuwa się dokładnie jej klimat i atmosferę, gorące promienie słońca, mroźną wichurę czy też bliskość płynącej rzeki, dającej o sobie znać wilgotnym powietrzem. Co równie ważne opisy przyrody i miejsc współgrają z postaciami, które na takiej kanwie swoimi przygodami kreślą sugestywną gawędę, wciągającą w wir swoich perypetii. Bohaterowie znani z wcześniejszych części po raz kolejny zaskakują nie tylko swoimi wyborami, ale i tym, że ich osobowości nie ulegają gwałtownym zmianom, a rozwijają się w tempie odpowiednim dla każdego z nich odrębnie. W ten sposób autor "dawkuje" zaspakajanie ciekawości co do tego w jakim kierunku będzie podążać dana postać, chociaż ostateczny jej kształt nadal spowity jest mgłą domniemań odbiorców.
Czytający wchodzi w historię wielowątkową, w której łatwo byłoby o zagubienie gdyby nie narracja z kilku perspektyw, nie pozwalająca znudzeniu zakiełkować. Inaczej odbiera się opowiadane wydarzenia gdy ich przebieg nie jest relacjonowany przez trzecią osobę czy też zewnętrznego obserwatora, a kogoś kto jest ich uczestnikiem. Dzięki takiemu punktowi widzenia obraz jest nie tyle bardziej wyrazisty co raczej jest składanką subiektywnych wycinków, a więc każdy z nich ma w sobie dawkę niepewności i może być źródłem niespodzianki. W końcu to co my widzimy wcale nie musi być tak samo postrzegane przez innych. Zwroty akcji są jedną z cech tej serii, także więc i w tym przypadku często występują i to w momentach raczej mniej spodziewanych co jest dużym plusem.

George R. R. Martin nie przedstawia "opowiastki" w złagodzonej postaci, gdzie zło ma tylko jedną twarz dostrzegalną od razu, a dobro jest zawsze zwycięzcą. W jego wizji fantastyki - przemoc, intrygi, przelew krwi, walka i śmierć stanowią podstawę dramaturgii, świat przez niego wykreowany nie jest dobrotliwą baśnią, to raczej thriller gdzie wszystko jest możliwe, a ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane. "Taniec ze smokami" stanowi z jednej strony pogłębienie motywów już znanych, a z drugiej strony tworzy alternatywy do rozwoju w przyszłości. Czytelnicy, dla których tajemnic do odkrycia nigdy nie za mało, jedna z nich została ukryta w okładce ...



Za możliwość przeczytania książki dziękuję
wyd. Zysk i S-ka