Przedpremierowo
„Ławrusznik”
Paulina Jurga
Zasady są wszędzie, nawet tam gdzie wydaje się, że ich nie ma i tak istnieją. Nieformalne, spisane, powtarzane szeptem lub wprost przeciwnie wykrzyczane, otaczają nas zewsząd. A jeśli je zignorujemy, nie zastosujemy się do nich i po prostu uczynimy to, co podpowiada nam serce? Rozsądek bywa okrutny, lecz nie zaklina rzeczywistości tak jak uczucia, ale jego zignorowanie rzadko kiedy jest tego warte. Kara za to jest dotkliwa i ma być życiową lekcja, taką, którą nie zapomina się nigdy albo będzie to ostatnia rzecz jaką człowiek zrobi!
Bezwzględne posłuszeństwo jest obowiązkiem Igora, nie do niego należy negowanie tego, co dzieje się jego otoczeniu. Coś takiego byłoby słabością, a ta oznaczałaby dla niego koniec. W jego życiu liczy się tylko jedno i tylko temu jest wierny. Sofia jest jego zupełnym przeciwieństwem, chociaż czy tak jest w stu procentach. Dziewczyna wie, że musi liczyć tylko na siebie, nikt inny nie poda jej pomocnej dłoni, zresztą to wymaga zaufania, a na ten luksus nie może sobie pozwolić. Ich spotkanie nie było zaplanowane, lecz nie przeszło bez echa, jak dalekie i do kogo dotarło nie zdają sobie sprawy. Obydwoje żyją z sekretami, jakie pozostawiły po sobie dotkliwe niezapomniane blizny, do tej pory zrobili wszystko by przekuć je w siłę, innego wyjścia nie mieli. Ich światy wcale nie są tak różne, rządzą nimi twarde prawa, wystarczy chwila nieuwagi by je złamać, czy są gotowi zapłacić cenę za to? Może czas rozrachunku nigdy nie nadejdzie? Jak długo się żyć odsuwając od siebie uczucia i egzystować jedynie by wypełniać powinności?
Pierwsza książka Pauliny Jurgi wysoko podniosła pisarską poprzeczką do następnych, co mogłoby być pułapką przysłowiowego jednego hitu. Jednak kolejne powieści pokazały, że możną ją jeszcze spokojnie dźwignąć i wcale nie będzie to na wyrost, wprost przeciwnie. Trylogia, jaką stanowią „Matrioszka”, Marionetka” i „Matnia” dały jak się okazuje przedsmakiem tego, co jeszcze może zaoferować pisarka. „Ławrusznik” już od pierwszych stron nie ukrywa, że przed nami lektura w jakiej krew ma naprawdę czerwony kolor, czuć nawet jej zapach, emocje tylko czekają by pokazać swoją siłę, a czytelnik nie jest oddzielony od bohaterów warstwą papieru, lecz staje się naocznym świadkiem wydarzeń. Oto mamy przed oczami historię nieprzewidywalną, z zaskakującymi zwrotami akcji i przede wszystkim niepokorną pod każdym względem. Wydaje się, że zasady jakimi się ona rządzą są znane, lecz w tym przypadku wcale nie jest to takie pewne, co zwiększa zaintrygowanie i tak już duże. Oczywiście na pierwszym planie są bohaterowie, z kategorii tych, którzy zapadają w pamięć, niejednoznaczni, poranieni, z wieloma bliznami, jacy przyciągają uwagę swoją bezkompromisowością i tym, co skrywają w swoich sercach oraz umysłach. „Ławrusznik” ma w sobie wszystko to, co sprawia, że książka staje się bestsellerem czyli zaskakującą fabułę, rozwijającą się w nieoczywistym kierunku, wyraziste postacie podążające ścieżkami, na jakich nie brak pułapek i przeszkód oraz w końcu drugi plan, jaki daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Paulina Jurga pokazała co to, znaczy łamać zasady, te rzeczywiste, twardsze niż stal i co spotyka buntowników, bo kara prędzej niż później z pewnością zostanie wymierzona. Co potem? Tego jeszcze autorka nie zdradza, lecz niewątpliwie przygotuje wytrawny ciąg dalszy, gdzie niejedno będzie miało miejsce, a my znowu będziemy trzymać kciuki za tych, którzy umieją postawić wszystko na jedną kartę i nigdy nie robią kroku do tyłu!
PREMIERA:
23 marca
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję