niedziela, 25 listopada 2018

Muzyka za kolczastym drutem


„Uwięzieni w raju”
Xavier Güell

Życie, takie zwykłe lub niezwykłe, bywa brane za oczywistość, lecz czasem zostaje brutalnie odebrane. Pozostaje po nim żal, niepewność co do tego co czeka jeszcze człowieka. Nagle przyszłość ogranicza się do następnej godziny, dnia, tygodnia. Niepewność podkopuje wiarę we wszystko co jeszcze nie tak dawno było oczywistością, a człowieczeństwo zaczyna  toczyć nierówną walkę z pierwotnym pragnieniem przeżycia.

Kłamstwo stało u podstawy, a przede wszystkim chora idea powstała z nienawiści do ludzi. Za ogrodzeniem z drutu kolczastego uwięziono w wielu miejscach ofiary, którym odebrano wszystko lub starano się by tak to odczuli. Obóz koncentracyjny w Theresienstadt miał ten sam cel co inne takie miejsca – unicestwić ludzkie istnienia. Hans Krasa przed uwięzieniem miał to, co uważa się za sukces – karierę, sławę i co najważniejsze żył swoją pasją, jaką była muzyka. Nie tylko on trafił tutaj, także inni znany kompozytorzy oraz muzycy podzielili jego los. Obozowe warunki niszczą skutecznie ludzi, to co do tej pory było dla nich istotą egzystencji pozostało jedynie w umysłach i sercach. Czy można wydrzeć chociaż trochę normalności w takich warunkach? Gdzie śmierć jest powszedniejsza niż chleb? Sztuka wydaje się jedynie odległym echem tego co zostało utracone i nie ma prawa bytu w tym brutalnym świecie. Jednak Krasa wraz z innymi twórcami rzucają wyzwanie oprawcom, dzięki muzyce chcą wyrwać chociaż odrobinę normalności, lecz czy jest to możliwe? W tym miejscu dobre uczynki podszyte są zgoła czym innym, zwłaszcza kiedy dostrzega się pomiędzy nimi zakazane uczucia.

Niezwykle poruszająca i pozostawiająca po sobie refleksje, które nie pozwalają ot tak odłożyć „Uwięzionych w raju” na półkę. Wydawałoby się, że tak wiele powiedziano o dramacie Drugiej Wojny Światowej, iż zdajemy sobie sprawę co przyniesie fabuła. Jednakże ta konkretna łączy w sobie tragizm, sztukę oraz nieoczywiste uczucia. Te trzy elementy łączą się w powieści, gdzie fakty oraz inwencja Xaviera Güella tworzą niezwykle sugestywny obraz tego co jeden człowiek jest w stanie zrobić drugiemu. Zresztą to dopiero początek historii złożonej z wielu warstw, każda z nich łączy się z innymi, są w nich wyraźne symbole oraz detale jedynie zaakcentowane słowami ilustrującymi emocje nie zawsze uzewnętrznione do końca. „Uwięzieni w raju” oparci są na rzeczywistych osobach i wydarzeniach oraz postaciach fikcyjnych, lecz to o czym czytamy faktycznie miało miejsce, chociaż wydaje się niewiarygodne. Brutalna przemoc, obezwładniająca bezsilność, wyrzuty sumienia i pragnienie przeżycia, które wysuwa się na plan pierwszy oraz człowieczeństwo, czasem spychane do odległego kąta serca i umysłu by można było uchwycić się okruchów nadziei, to wszystko zamknięte za ogrodzeniem z drutu kolczastego. Theresienstadt. Obóz koncentracyjny. Więźniowie. Kaci. Czy w takim miejscu może wydarzyć się co da wiarę w lepsze dzisiaj i jutro? Sztuka w starciu nazizmem rzadko kiedy miała szansę podjąć bezpośrednią walkę, taki czyn był aktem odwagi, lecz przede wszystkim desperacką walką o przeżycie kolejnych dni, miesięcy. W” Uwięzionych w raju” muzyka jest jednym z głównych bohaterów, od niej wiele się zaczyna i to ona łączy oraz staje się promykiem nadziei w mroku obozowej katorgi. Autor oddał świadomość bohaterów jak ulotne jest ich życie oraz to, że kolejnego dnia mogą nie doczekać, a to co mają to tu i teraz, nic więcej i nic mniej.




                                                                                    Za możliwość przeczytania  

                                                              dziękuję: