wtorek, 17 lipca 2018

Alternatywne życie bajki


„Pogięte bajki”
Marcin Pełka

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami albo o wiele bliżej, jak kto woli, mieszkały krasnale, królewny oczekiwały na królewiczów lub też odwrotnie, a syreny pluskały się w morskich toniach. Taka jest oficjalna wersja, ta mniej popularna odkrywa przed czytelnikami, tymi bardziej dociekliwymi, opcję mniej wygładzoną i bardziej … pogiętą!

Kto nie zna bajki o stoliczku, który się sam nakrywa? Pewnie nie jednemu marzyło się by mieć taki mebel na własność, a gdyby tak stolik ten wraz ze swym nieodłącznym hasłem oznaczał zupełnie co innego? Królewny Snieżki i jej dzielnych, małych, przyjaciół nie trzeba przedstawiać, ich historia jest nie tylko znana, lecz i stała się pop-ikoną. Niepowtarzalna dziewczyna, chociaż czy jej losy były takie jak opisano? Może ta historia ma całkiem inny przebieg? Krasnoludki również wiodą „ciut” inną egzystencję, oczywiście w lesie, ale cała reszta już taka jednoznaczna nie jest … Pamiętacie Pinokia? Drewniany chłopczyk i jego przygody od kilku pokoleń bawią i uczą, ale i on ma alternatywną egzystencję, w której jego nos jak najbardziej dalej jest zauważalny. Bajki zwykle kończą się „i żyli długo i szczęśliwie”, lecz inny finał czyż nie był bardziej interesujący?

Bajki są nie tylko dla dzieci, nie jeden autor sparafrazował popularne opowieści tak by trafiały w gusta dorosłych czytelników. Jednakże Marcin Pełka poszedł o krok dalej lub nawet więcej, zerwał z konwenansami i pokazał znane historie w hardcorowym stylu. Nawet to co wydawałoby się niemożliwe do oddzielenia od bajkowej idylli przedstawił z całkiem nowej perspektywy. „Pogięte bajki” nie są obrazoburcze, one po prostu zrywają z wygładzeniem oraz prostym podziałem na dobrych oraz złych i dają w zamian pełnokrwistych bohaterów z pełnymi humoru, najczęściej w barwie czarnej, perypetiami. Autor odbrązawia postacie, nadaje im unikalne cechy, uwypukla te, które wcześniej były mnie zauważalne, pomija te, wydające się do tej pory znakami rozpoznawczymi. Jednak nie ma się co bać, że ulubione postacie będą nie do poznania, co to to nie, chociaż ich nowy image zaskakuje na każdym kroku. Czerwony Kapturek, Ołowiany Żołnierzyk czy też syrenka Arielka okazują się mieć w zanadrzu wiele niedocenianych talentów, podobnie zresztą jak Pinokio i Dziewczynka z zapałkami. „Pogięte bajki” gwarantują wybuchy śmiechu i niecodzienną lekturę gdzie słowo „bajka” nabiera całkiem innego znaczenia, a na wiele postaci z dzieciństwa nie spojrzy się już z tej samej perspektywy. Marcin Pełka zaczerpnął hojnie ze świata bajek, lecz jeszcze więcej dał ze swej niesamowitej wyobraźni i inwencji twórczej.




Za możliwość przeczytania książki 


dziękuję