„Pogięte
bajki”
Marcin
Pełka
Za
siedmioma górami, za siedmioma rzekami albo o wiele bliżej, jak kto woli, mieszkały
krasnale, królewny oczekiwały na królewiczów lub też odwrotnie, a syreny
pluskały się w morskich toniach. Taka jest oficjalna wersja, ta mniej popularna
odkrywa przed czytelnikami, tymi bardziej dociekliwymi, opcję mniej wygładzoną
i bardziej … pogiętą!
Kto
nie zna bajki o stoliczku, który się sam nakrywa? Pewnie nie jednemu marzyło
się by mieć taki mebel na własność, a gdyby tak stolik ten wraz ze swym nieodłącznym
hasłem oznaczał zupełnie co innego? Królewny Snieżki i jej dzielnych, małych,
przyjaciół nie trzeba przedstawiać, ich historia jest nie tylko znana, lecz i
stała się pop-ikoną. Niepowtarzalna dziewczyna, chociaż czy jej losy były takie
jak opisano? Może ta historia ma całkiem inny przebieg? Krasnoludki również
wiodą „ciut” inną egzystencję, oczywiście w lesie, ale cała reszta już taka
jednoznaczna nie jest … Pamiętacie Pinokia? Drewniany chłopczyk i jego przygody
od kilku pokoleń bawią i uczą, ale i on ma alternatywną egzystencję, w której
jego nos jak najbardziej dalej jest zauważalny. Bajki zwykle kończą się „i żyli
długo i szczęśliwie”, lecz inny finał czyż nie był bardziej interesujący?
Bajki
są nie tylko dla dzieci, nie jeden autor sparafrazował popularne opowieści tak
by trafiały w gusta dorosłych czytelników. Jednakże Marcin Pełka poszedł o krok
dalej lub nawet więcej, zerwał z konwenansami i pokazał znane historie w
hardcorowym stylu. Nawet to co wydawałoby się niemożliwe do oddzielenia od
bajkowej idylli przedstawił z całkiem nowej perspektywy. „Pogięte bajki” nie są
obrazoburcze, one po prostu zrywają z wygładzeniem oraz prostym podziałem na
dobrych oraz złych i dają w zamian pełnokrwistych bohaterów z pełnymi humoru, najczęściej
w barwie czarnej, perypetiami. Autor odbrązawia postacie, nadaje im unikalne
cechy, uwypukla te, które wcześniej były mnie zauważalne, pomija te, wydające
się do tej pory znakami rozpoznawczymi. Jednak nie ma się co bać, że ulubione
postacie będą nie do poznania, co to to nie, chociaż ich nowy image zaskakuje
na każdym kroku. Czerwony Kapturek, Ołowiany Żołnierzyk czy też syrenka Arielka
okazują się mieć w zanadrzu wiele niedocenianych talentów, podobnie zresztą jak
Pinokio i Dziewczynka z zapałkami. „Pogięte bajki” gwarantują wybuchy śmiechu i
niecodzienną lekturę gdzie słowo „bajka” nabiera całkiem innego znaczenia, a na
wiele postaci z dzieciństwa nie spojrzy się już z tej samej perspektywy. Marcin
Pełka zaczerpnął hojnie ze świata bajek, lecz jeszcze więcej dał ze swej
niesamowitej wyobraźni i inwencji twórczej.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję