piątek, 16 września 2011

Gotowe na wszystko inaczej

"Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu"
Robert J. Strand


Po przeczytaniu tytułu w głowie od razu otwiera się szufladka z hasłem serial telewizyjny, nawet gdy się go nie ogląda i tak nie pozostaje całkowicie anonimowym hasłem. W końcu w dobie wszechwładnej informacji, chyba każdy zetknął się w jakiejś formie z historią pań z amerykańskiego przedmieść, ich życie to seria perypetii, gdzie zejścia śmiertelne i wypadki nie są niczym dziwnym. Więc gdy tak zatytułowana jest książka to skojarzenia nasuwają się same, jednak jak mogą się mieć do telewizyjnych bohaterek postacie ze Starego Testamentu? Dzieli je kilka tysiącleci, pochodzenie no i wszystko inne, łączy to, że są kobietami zatem jak to jest z przedstawicielkami płci pięknej w Biblii? Najczęściej postrzegane są z perspektywy religii no i oczywiście mężczyzny, u którego boku występują. Stwierdzenie, iż są bohaterkami drugoplanowymi jest krzywdzące, ale często właśnie tak są przytaczane ich dokonania - stanowią tło dla wielkich wydarzeń. A co gdyby spojrzeć na te symbole od innej strony? Takiej na miarę XXI w. czyli tak jakbyśmy czytali ich autoprezentacje?
Niemożliwe? Podobno wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć i wierzyć, a te dwa pojęcia są im dobrze znane.

Podobno najlepiej zaczyna się od początku, czyli w przypadku książki "Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu" pierwsza opowieść dotyczy Ewy, znanej dobrze, to ona doprowadziła do wygnania pierwszych ludzi z raju ... To wie każdy czytelnik, ale ta sama prawda przekazana przez samą zainteresowaną brzmi o wiele ciekawiej.W końcu Eden jej oczyma to nie tylko rajski ogród, a miejsce gdzie żyła w luksusie, chociaż dopiero odczuła tego plusy po wypędzeniu z raju. To ona byłą pierwszą gotową na wszystko by ... zakosztować zakazanego owocu. Pragnienie bycia podziwianą nie jest niczym nowym, historia Abiszag udowadnia to doskonale, to jej było dane zostać ostatnią żoną króla Dawida, tak tego od Goliata. Jej drogą od domu rodzinnego do pałacu królewskiego można porównać do konkursu piękności, może jest pierwszą miss Izraela? Jak już jesteśmy przy pięknie to oczywiście nie można zapomnieć o Dalili, czy można nazwać ją femme fatale biblijnych czasów? Pomyślmy - piękna, umiała zdobyć to co chciała, mężczyźni się jej nie opierali - tak, zasługuje na ten tytuł. Jej autobiografia jest może różna od biblijnej czy filmowej wersji, ale każdy ma prawo do własnego zdania na swój temat. Te trzy bohaterki do dopiero początek plejady niezwykłych postaci, którym opisy w Starym Testamencie poświęcają czasem tylko parę słów, ale gdy tę samą historię przytacza się w formie autobiografcznej wypowiedzi, sylwetki nabierają kolorów, nie są jednowymiarowe, a ich perypetie dorównują, a czasem nawet, wyprzedzają współczesne odpowiedniczki. W ich życiorysach są chwalebne karty, jak i takie, z których nie można być dumnym, ale każda z nich jest na swój sposób niepowtarzalna.
No i oczywiście jest też opisana kobieta idealna ... z punktu widzenia mężczyzny, jej charakterystyka jest piękna, pełna doskonałości, tylko jakoś jej perfekcja wypada blado przy poprzedniczkach, może i nie dorównują wzorowi, ale jakie są ciekawe, a nawet dla niektórych mogą stać się inspiracją!!

Książka "Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu" nie ma na celu ścisłego trzymanie się kanonu, przedstawia raczej bohaterki biblijne z lekkim przymrużeniem oka, czasem wypełniając białe plamy w ich historiach. Dzięki takiemu ujęciu czytelnik dostaje fabułę lekką, ale opartą na tradycyjnych opowieściach, w której humor i niespotykana perspektywa sprawia, że lektura jest wciągająca.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję Oficynie Wydawniczej VOCATIO