Przedpremierowo:
„Jak zatrzymać przy sobie księcia”
Lenora Bell
Wolność ma bardzo ciekawy smak, wprost upajający, zwłaszcza dla tych, którzy nigdy wcześniej jej nie znali i sami ją zdobyli. Z miłością jest podobnie, również smakuje niepowtarzalnie, szczególnie gdy jest pierwsza i niespodziewana. Czasem obie pojawiają się jednocześnie i trudno zdecydować jaki jest lepszy, chociaż kto powiedział, że trzeba będzie wybierać? Jeśli ma się odwagę można delektować się jednym i drugim.
Wszystko układało się zgodnie z obmyśloną strategią czyli olśniewające wejście na salony, zawojowanie londyńskiej socjety, duża liczba małżeńskich propozycji i wspaniały ślub w finale. Problem w tym, że Dorothea Beaumont właśnie w tym ostatnim punkcie dała plamę, to znaczy powiedziała nie i to stanowczo oraz po raz pierwszy w życiu. Reszta potoczyła się już jak lawina i tak świetnie zapowiadająca się debiutantka stała się zakała arystokratycznej śmietanki towarzyskiej. Tyle, że jej to właściwie nie przeszkadza, w końcu może być sobą. Wystarczył jednak taniec z księciem Osborne by znowu uznano, iż warta jest by znowu się jej oświadczyć. Co to to nie, Dorothea nie jest już tamtą naiwną dziewczyną i wie czego chce – wolności, a oprócz tego ma jeszcze jeden cel. Książę Osborne powinien jej pomóc odzyskać to pierwsze i osiągnąć to drugie, przecież to on spowodował, że znowu się zainteresowano! On ma całkowicie inne plany, ale trudno zapomnieć i przede wszystkim pozbyć się z pola widzenia panny Beaumont, uparta z niej osoba. Ma konkretne żądania, czy książę będzie umiał im sprostać i co z tego wyniknie? Na pewno nic z tego, co planowali, bo tych dwoje odkrywa, iż własne towarzystwo odpowiada im, chociaż nieustanie sprzeczają się i mają zgoła inne zdanie prawie na każdy temat. Dokąd ich to doprowadzi? No cóż przekonają się o tym szybciej niż myślą, a potem pozostanie jedynie … zawalczyć o to, czego się pragnie!
Sekrety, zmotywowana hrabianka, nieprzystępny książę oraz zasady towarzyskie, jakim rzadko kto ma odwagę się sprzeciwić, nie mówiąc o otwartym sprzeciwie. Niezły zestaw startowy dla historycznego romansu czyż nie? Lenora Bell już w pierwszej książce serii Skandaliczni Książęta, iż nieprzypadkowo dobiera taką paletą elementów by od samego początku czytelnik był zaintrygowany tym jak potoczy się ciąg dalszy powieści. Oczywiście to wciąż nie gwarantuje sukcesu, jeszcze potrzebnych jest kilka elementów. Jakich? Takich, które między innymi odnajdujemy w „Jak zatrzymać przy sobie księcia” czyli splot okoliczności, nieprzewidywalny z efektownymi zwrotami akcji, a tych w tym tytule nie brakuje. Ukrycie w wątkach tajemnic i w odpowiednich momentach ich odsłanianie kawałek po kawałku również ma miejsce. Same tło historyczne także oferuje dużo i jest punktem wyjścia dla głównych wątków, doskonale wykorzystanym oraz zwracającym uwagę na pewne tematy społeczne, jakich nie spodziewalibyśmy się spotkać tutaj. No i pozostają bohaterowie – pełni uroku, z poczuciem humoru, wyłamujący się z prostych wzorów, z wdziękiem pakujący się w kłopoty i równie urokliwie wychodzący naprzeciw przygodom, wcale ich nie unikając. Nie da się ukryć, że lekki awanturniczy klimat da się odczuć, tak samo jak i chemię pomiędzy postaciami, coraz bardziej widoczną z każdym kolejnym rozdziałem. „Jak zatrzymać przy sobie księcia” jest lekturą, przy której nuda nie grozi, za to ogromna poprawa nastroju oraz wspaniała rozrywka jest gwarantowana.
Premiera:
13.04.2022