sobota, 31 grudnia 2011

Portret pokolenia

"Chłopcy i dziewczęta w Polsce"
Przemek Gulda

Książka o nastolatkach, z perspektywy młodzieży czy tak jak widzi młodych ludzi starsze pokolenie? Portret subiektywny czy obiektywny? Ukazujący rozterki okresu dojrzewania czy jego uroki? Pytania nasuwają się same po przeczytaniu tytułu, z zasady nie lubię sugerować się opisem z okładki, trudno ująć treść w kilku zdaniach tak by oddać jej to co ma do przekazania. Jednak okładka to tylko wstęp do tego co naprawdę ważne - historii napisanej przez autora, to właśnie słowa są istotą książki.
Dziewczyna jakich wiele spotyka się codziennie na ulicy, w autobusie czy tramwaju, ubrana zgodnie z tym co ma pokazać na zewnątrz jej bunt. Wobec kogo lub czego? Względem świata, rodziców i rówieśników, a nawet w stosunku do samego siebie. Ale najważniejsze jest wrażenie jakie wywiera się na innych - kogoś niepowtarzalnego, wyluzowanego, zabawnego, kogoś komu zazdrości się tego kim jest i kogo się podziwia, a nawet zazdrości. Bycie sobą to wstyd, prawdziwego "Ja" nie można pokazać, trzeba je schować głęboko w sobie, by nikt go nie dostrzegł. Dla świata należy trzymać fason, tak by otoczenie zapamiętało nas na lata jako tych "Naj". Dlaczego to wszystko ma miejsce? By zwrócić na siebie uwagę, rówieśników i tych dojrzalszych mężczyzn. Ci pierwsi są po to tylko by lepiej było widać blask młodości, ale i tego, że wzbudza się swoją osobą zainteresowanie. Dla tych drugich, stanowi się to kim są równolatkowie dla niej, jednak to pozostaje niedostrzeżone. Sprawiedliwość losu czy raczej jego rechot?
Kolejny obraz nastolatki, kontrastowy w stosunku do poprzedniego, nie ma buntu pokazanego ubraniem czy zachowaniem. Spokojna dziewczyna, taka jakich wiele, mniej zauważalna bo ginąca w tłumie, jest tłem dla tych na "topie". Ktoś kogo stawia się za wzór i nagle niespodzianka dla wszystkich. Nie, nie bunt, tylko rzeczywistość, na którą nikt nie był przygotowany i pytanie - "dlaczego ja?" zadane za późno ... Decyzja podjęta przez dorosłych przyśpieszy dojrzewanie i zostawi ślad, chociaż właśnie jej celem było pozbycie się go. Rana, towarzysząca przez lata, ale o tym dopiero przekona się później. Na razie jest zagubiona dziewczyna, która nie może tego okazać.
Jedno zdarzenie, czegoś było za dużo, a za mało rozsądku, otrzeźwienie przyszło za późno. Dojrzałość, która miała dopiero nadejść właśnie stanęła u drzwi. Następny portret młodej kobiety, chociaż właściwiej byłoby ją określić dziewczyną. To co jeszcze dzień wcześniej było najważniejsze, w kolejnym zeszło na dalszy plan. Nowe doświadczenie, niespodziewane, lecz realizowane z uporem by pomoc komuś, a może też sobie.
Chłopak wyróżniający się tym z czym inni nie chcą być kojarzeni, egzystujący gdzieś na krańcach życia rówieśniczego życia. Lubiący własne towarzystwo, a raczej towarzystwo gier komputerowych. Wirtualny świat był atrakcyjniejszy, rozmowy tam prowadzone realniejsze, w końcu dotyczyły tego co najważniejsze - zabijania potworów przechodzenia na kolejny poziom. Dalsze życie też już było zaplanowane tylko czegoś w nim brakowało, a gdy zawitało na krótki moment zostawiło ślad na przyszłość.
Sukces ma słodki smak, można się nim upić tak jak alkoholem, szczególnie gdy przychodzi nagle, ale podświadomie jest wyczekiwany. Te pierwsze momenty sławy, chociaż okupione ciężką pracą, dają niesamowitą siłę, pozwalającą przezwyciężyć zmęczenie. Jednak gdy minie pierwsza euforia przychodzi rzeczywistość wymagająca podjęcia decyzji i ryzyka. Zwycięża to co przewidywalne - bo bezpieczne, lecz smakujące jak porażkę i tak też traktowane.

Zbiorowy portret - podobny do klasowych zdjęć, na których rozpoznajemy, bądź nie, siebie i tych, którzy kiedyś towarzyszyli nam w grze, zwanej dojrzewaniem. Gwiazda, grzeczna uczennica, ofiara, mała dorosła, przegrany i niespełnione gwiazdy, a nawet doznający powołania - ci wszyscy to chłopcy i dziewczęta w Polsce. Ci, którzy jeszcze nimi są, byli i będą. Zmienia się otoczenie, w końcu świat w miejscu nie stoi, jednak w każdym pokoleniu odnajdziemy właśnie takich młodych ludzi. Moment wejścia w dorosłość zawsze pozostawia ślady w człowieku, jest to czas gdy ścierają się ze sobą marzenia, rzeczywistość, własne pragnienia i aspiracje innych. Nie zawsze to czego doświadczali bohaterowie jest wynikiem ich własnego postępowania, ale i tak efekty tych przeżyć pozostawiają ZNAKI, nieraz w postaci blizn, przypominających przeżyte dramaty.
"Chłopcy i dziewczęta w Polsce" to wnikliwe studium młodych ludzi w przełomowych dla nich momentach, które naznaczają ich na całe późniejsze życie. Każda bohaterka czy bohater to odrębna historia przedstawiona z zegarmistrzowską dokładnością ukazanych motywów zachowania, źródeł podejmowanych decyzji i ich konsekwencji w przyszłości. Nic nie jest pozostawione jako niedomówienie lub uogólnienie, tylko konkretne przykłady, które może i idą w tysiące, jednak jako obrazy jednostek są intensywniejsze. Autor nie uciekł od trudnych kwestii, wręcz skupił się na nich, to wszystko co najczęściej jest pomijane lub przemilczane ukazał bez retuszu, z perspektywy obserwatora, dla którego każdy drobiazg jest ważny.

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka

oraz Instytutowi Wydawniczemu Latarnik

czwartek, 29 grudnia 2011

Gdy gra staje się tańcem

"Taniec ze smokami"
George R. R. Martin


"Taniec ze smokami" to pierwsza część piątego tomu cyklu "Pieśni Lodu i Ognia" i chociaż to kontynuacja to nie ma większego problemu by wejść w świat opowiadanej historii. Już od pierwszych zdań czytelnik, szczególnie ten debiutujący, zaczyna zdawać sobie sprawę, że przed nim ciekawa lektura, lecz z wieloma detalami, mającymi wpływ na przebieg akcji. Tematyka z obszaru fantastyki jest w ostatnich latach często eksploatowana, czasem zapuszcza się ona w całkiem nowe regiony, a czasem czerpie ze znanych motywów, jednakże w obu przypadkach niełatwo jest stworzyć historię, której fabuła zainteresowałaby odbiorców, a gdy opowieść ma swoje kontynuacje zadanie dodatkowo komplikuje się. Jednakże w przypadku tego pomysłu wydaje się, że wyobraźnia autora nie ma granic, a każda następna książka jest przynajmniej równie ciekawa jak poprzednia. Utrzymanie poziomu nie jest proste i nie zawsze udaje się, a w przypadku gdy opowiadanie toczy się równolegle do wcześniejszej części tym trudniej rozwijać wątki tak by uzupełniały to co już miało miejsce i jednocześnie nie zdradzały tego co dopiero ma się wydarzyć, no i przedstawiały nowe kierunki opowiadania.

Świat wykreowany w "Tańcu ze smokami" jest ogromną panoramą, doskonale służącą za tło fabuły, przed oczyma czytelnika przewija się korowód obrazów, które w sumie dają barwny krajobraz. Każda sceneria jest wielowymiarowa, przemawiająca kolorami i cechami pór roku na tyle sugestywnie, że odczuwa się dokładnie jej klimat i atmosferę, gorące promienie słońca, mroźną wichurę czy też bliskość płynącej rzeki, dającej o sobie znać wilgotnym powietrzem. Co równie ważne opisy przyrody i miejsc współgrają z postaciami, które na takiej kanwie swoimi przygodami kreślą sugestywną gawędę, wciągającą w wir swoich perypetii. Bohaterowie znani z wcześniejszych części po raz kolejny zaskakują nie tylko swoimi wyborami, ale i tym, że ich osobowości nie ulegają gwałtownym zmianom, a rozwijają się w tempie odpowiednim dla każdego z nich odrębnie. W ten sposób autor "dawkuje" zaspakajanie ciekawości co do tego w jakim kierunku będzie podążać dana postać, chociaż ostateczny jej kształt nadal spowity jest mgłą domniemań odbiorców.
Czytający wchodzi w historię wielowątkową, w której łatwo byłoby o zagubienie gdyby nie narracja z kilku perspektyw, nie pozwalająca znudzeniu zakiełkować. Inaczej odbiera się opowiadane wydarzenia gdy ich przebieg nie jest relacjonowany przez trzecią osobę czy też zewnętrznego obserwatora, a kogoś kto jest ich uczestnikiem. Dzięki takiemu punktowi widzenia obraz jest nie tyle bardziej wyrazisty co raczej jest składanką subiektywnych wycinków, a więc każdy z nich ma w sobie dawkę niepewności i może być źródłem niespodzianki. W końcu to co my widzimy wcale nie musi być tak samo postrzegane przez innych. Zwroty akcji są jedną z cech tej serii, także więc i w tym przypadku często występują i to w momentach raczej mniej spodziewanych co jest dużym plusem.

George R. R. Martin nie przedstawia "opowiastki" w złagodzonej postaci, gdzie zło ma tylko jedną twarz dostrzegalną od razu, a dobro jest zawsze zwycięzcą. W jego wizji fantastyki - przemoc, intrygi, przelew krwi, walka i śmierć stanowią podstawę dramaturgii, świat przez niego wykreowany nie jest dobrotliwą baśnią, to raczej thriller gdzie wszystko jest możliwe, a ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane. "Taniec ze smokami" stanowi z jednej strony pogłębienie motywów już znanych, a z drugiej strony tworzy alternatywy do rozwoju w przyszłości. Czytelnicy, dla których tajemnic do odkrycia nigdy nie za mało, jedna z nich została ukryta w okładce ...



Za możliwość przeczytania książki dziękuję
wyd. Zysk i S-ka

środa, 28 grudnia 2011

Świat gry

"Epic. Kroniki awatarów"

Conor Kostick

Świat bez wojen, konfliktów zbrojnych, ofiar, przemocy ... Czy taka rzeczywistość jest realna, a może to tylko marzenie lub bajka? Na planecie Nowa Ziemia znaleziono sposób by wyeliminować przestępstwa z życia społecznego, jej mieszkańcy nie są idealni ani tym bardziej pozbawieni ludzkiej agresji, wprost przeciwnie nie różnią się od nas. Jednak odkryto rozwiązanie na odwieczny problem - przeniesiono likwidowanie sporów w inny wymiar, a dokładniej mówiąc do gry. W wirtualnym środowisku można dać upust targającym człowiekiem emocjami, zadać ból, chcieć zemścić się na kimś kto zalazł nam za skórę, mordercze uczucia znajdują ujście. Zasada jest prosta każdy ma w komputerowym wymiarze swojego awatara, który jest wirtualnym alter ego, to on sterowany przez realną osobę toczy boje, zostaje ranny, umiera, lecz dzięki temu w rzeczywistości nikt nie ginie. Wydawałoby się, że to doskonały środek na by w końcu zapanował pokój, w końcu może się spełnić marzenie pokoleń - ostateczne wyeliminowanie bezprawia ... ale, no właśnie zawsze musi istnieć jakieś "ale", odzierające ideał z pięknych iluzji. Każdy udział w grze nie kończy się w momencie jej wyłączenia, jej wynik ma swe odbicie w życiu gracza, dzięki niej można wiele zyskać, lecz co równie ważne jeszcze więcej stracić.

Kilkunastoletni Eric ma przed sobą najważniejszą rozgrywkę w swoim dotychczasowym życiu, od niej zależy jego przyszłość, wygrana może być wstępem do kariery i lepszej egzystencji, natomiast przegrana oznacza przeprowadzkę i degradację w społeczeństwie. Jego rodzice nie mają już przed sobą perspektyw, matka właśnie przegrała swoją walkę, teraz jedynie syn ma szansę na przyszłość. Jednak triumf oddala się od niego, a on sam wie, że szanse by urzeczywistnić nadzieje w nim pokładane ą prawie zerowe i znów pojawia się słowo "ale" ... Wbrew radom starszych, doświadczeniu innych i zasadom gry decyduje się na niekonwencjonalną zagrywkę, na swego awatara nie wybiera wojownika, uzbierane wcześniej punkty nie inwestuje w broń i siłę, jego wirtualnym odzwierciedleniem jest dziewczyna, na jej urodę i charakter poszedł cały uzyskany dorobek z wcześniejszych etapów, każdy inny zainwestowałby go w atrybuty użyteczne na arenie bitewnej. Taki wybór wydaje się równoznaczny z przegraną, lecz czy na pewno? Nieprzemyślany krok niedoświadczonego gracza, a może sprytna strategia, jakiej nikt się nie spodziewa? Wyzwanie zostaje rzucone i to nie jedynie rodzicom, lecz również lub przede wszystkim twórcom zasad!!! Jednak tak naprawdę to dopiero początek zmian jakie zaczynają mieć miejsce, tak w komputerowym świecie jak i tym realnym, niespodzianki zaczynają pojawiać się, a jedną z nich jest pomoc ojca, dotąd nie angażującego się w pojedynki i zostawiającego innym aktywność na tym polu. Dlaczego właśnie w tym momencie chce wyzwać przedstawicieli rządu? Rozpaczliwy gest człowieka, nie mającego już nic do stracenia poza honorem? A może prawda ukryta jest gdzieś w przeszłości? Reguły przestają obowiązywać, bo gdy władza zaczyna obawiać się utraty swojej siły zrobi wszystko by utrzymać odpowiadający jej status quo.

"Epic. Kroniki awatarów" to historia wielowątkowa, początkowo może wydawać się odpowiednia wyłącznie dla młodszych czytelników, jednak już po pierwszych kilkunastu stronach odsłania ona swoją drugą twarz. Z książki mającej opowiadać o zmaganiach w wirtualnym świecie zaczyna wyłaniać się opowieść o społeczeństwie, które może i wyrzekło się przemocy w jej fizycznej odsłonie, jednak ludzka natura nadal jest w stanie krzywdzić innych, tylko, że w bardziej wyrafinowany sposób i to w ramach obowiązującego prawa. To jeden z wątków, kolejnym są więzy rodzinne i przyjacielskie wystawione na próbę oraz walka z systemem, dającym z jednej strony złudną wizję bezpieczeństwa, a z drugiej wykluczającym tych, którzy nie mogą sprostać jego wymaganiom. Fabuła pomimo wielu motywów i zwrotów akcji nie powoduje zagubienia, autor starannie przemyślał każdy detal, nic nie pozostawił przypadkowi, wszystkie motywy wzajemnie się splatają w finale, a w trakcie trzymają czytających w napięciu. Tajemnica i przygoda stanowią pierwszą warstwę opowiadania, druga to wojna z systemem, kolejną jest strona obyczajowa, a wszystkie jest spięte osobami bohaterów - nieszablonowymi i z niejedną zagadką w zanadrzu. Conor Kostick stworzył trylogię, a "Epic. Kroniki awatarów" to pierwsza jej część, świetnie zapowiadającą następne tomy.


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka oraz wydawnictwu Telbit

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Alternatywna rzeczywistość, a może ...

"Testament Damoklesa"
Marcin Wełnicki



Moje pierwsze skojarzenia po spojrzeniu na tytuł i okładkę, a później na opis, spowodowały chaotyczną gonitwę myśli. Z jednej strony tytuł nawiązuje do starożytnych mitów, z drugiej strony ilustracja z obwoluty kojarzy się z japońskim horrorem, no i skrót akcji wskazujący na historię kryminalną z tajemnicą w tle ... Po takim wstępie pierwsze strony zaskakują, nie tego można było oczekiwać, jednakże jest to jak najbardziej pozytywna niespodzianka, bo już od początku czytelnik uświadamia sobie, że będzie ona towarzyszyć lekturze do samego końca.

Każdy ma swoje koszmary, które czasem wracają co jakiś czas w śnie by po raz kolejny dać sobie znać. Tak naprawdę nigdy nie odchodzą, tylko przyczajają się na jakiś czas i znowu pojawiają się. Stanowią składankę wyobraźni i tego co przeżywamy na jawie, czasem uzupełniają ją lęki, a czasem ... czasem pojawiają się bez przyczyny, a może powód jednak istnieje, ukryty gdzieś w przeszłości? Eve Namura ma upiorne majaki odkąd sięga pamięcią, towarzyszą jej od dziecka - zatopione miasto ze srebrnymi iglicami, tak realne, a jednocześnie nieistniejące w rzeczywistości. Dlaczego właśnie tym co śni jedna z wielu studentek interesują się agencje rządowe? Świat, który zna i ten, w jakim naprawdę funkcjonuje okazują się całkowicie różne od siebie. Także sama dziewczyna nie wie jeszcze kim tak naprawdę jest, jej życie również ma drugą twarz, taką jakiej nigdy by się domyśliła. W ciągu krótkiego czasu staje się świadkiem wydarzeń, w których giną dziesiątki ludzi, a jedyną osobą ratującą życie jest wyłącznie Eve. Ktoś udziela jej pomocy, lecz czy jest nią?

"Testament Damoklesa" to składanka wielu gatunków, od fantastyki poprzez political fiction i alternatywną historię aż po horror i sensację. Autor wykreował opowieść, w której nic i nikt nie jest tym czym wydaje się w pierwszym momencie, a zaskoczenie i zwodzenie czytelnika są stałym elementem akcji. Fabuła początkowo wydaje się być osadzona w znajomych momentach historycznych, jednakże jest to złudzenie, to co wydawało się znane jest tylko kanwą dla rozwinięcia wątków, jakich raczej nikt się nie spodziewał. Sceną dla bohaterów jest druga połowa lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego stulecia, ale w "trochę" zmienionej wersji. Żelazna kurtyna istnieje - jej stronami są Stany Zjednoczone i Rzesza ... a na jej czele stoi fuerer Margaret Thacher ... Nieoczekiwane i dosyć niestereotypowe rozwiązanie na drugi plan opowiadania, a takich niespodzianek jest o wiele więcej. Futurystyczna broń, bohaterowie z cechami jak z fantastycznych książek, lecz to jedynie punkt wyjścia dla wielu pomysłów, sięgających do przeszłości, przyszłości oraz kultury europejskiej i azjatyckiej. Niesamowita wizja oparta z jednej strony na tym co miało już miejsce, ale przedstawiona w wersji co by było gdyby, z drugiej stanowi odrębną panoramę zdarzeń możliwych do zaistnienia i mających miejsce tylko w wyobraźni, jednak czy na pewno? Podobieństwo do prawdziwych faktów jest uderzające i jak najbardziej zamierzone, co tylko wzmaga odczucie autentyczności, a fikcja nawet najbardziej nieprawdopodobna nabiera cech realizmu. Sama intryga do ostatniej strony trzyma w napięciu, nie pozwalając czytelnikowi na oderwanie się od lektury i z każdą kolejna kartką zaskakując swoim rozwojem, którego kierunku nie można przewidzieć. Totalitaryzm, odkrycia naukowe, religia i ludzkie pragnienie władzy stanowią oś akcji i jednocześnie tło, na jakim bohaterowie starają się rozwiązać zagadką z przeszłości oraz ocalić przyszłość, a także odrobinę człowieczeństwa w otoczeniu gdzie znaczenie tego słowa dawno zostało zapomniane. Marcin Wełnicki nie tyle bawi się konwencjami co poddaje próbie definicje dobra i zła, ukazując ich odczuwaniu w różnych sytuacjach i z odmiennych perspektyw, w jego książce nie ma czerni, bieli czy odcienie szarości, jest wiele barw, jednak ich prawdziwy kolor jest dla każdej istoty inny.

Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

czwartek, 22 grudnia 2011

Zbrodniczy schyłek stulecia

"Detektyw Murdoch. Biedny Tom już wystygł"
Maureen Jennings


Pierwsze spotkanie z detektywem Murdoch`iem pozostawiło chęć poznania kolejnych kryminalnych zagadek osadzonych w realiach dziewiętnastowiecznego Toronto. Czar kończącego się stulecia wraz z powiewem zmian stanowi stały element atmosfery książki, tworzą ją również bohaterzy, czasem typowi dla okresu, którego schyłek jest dane obserwować, a czasem nawiązujący swoją osobą do tego co ma dopiero rozkwitnąć, chociaż początki już są widoczne. Zderzenie różnych osobowości, nowoczesności z tradycją, no i zbrodnicza intryga, do rozwiązania której stosuje się zdobycze techniki i niezawodny zmysł detektywistyczny - to wszystko można znaleźć Maureen Jennings.

Komu Kanada kojarzyłaby się tylko krainą klonów, gdzie zbrodnia jest znana tylko z książek bądź z ekranu kinowo-telewizyjnego, tego detektyw Murdoch szybko wyprowadzi z błędu. Oczywiście jego miasto rodzinne to nie dziki zachód, gdzie kule z rewolweru śmigają, a trup ściele się gęsto, jednak mordercze skłonności i tu dają o sobie znać, chociaż są one dosyć mocno skrywane,szczególnie przed stróżami prawa. Kiedy ginie młody konstabl wiele wskazuje, że sam targnął się na własne życie, skrawek kartki z wyznaniem miłosnym dodatkowo jeszcze potwierdza taki rozwój wydarzeń ... Aczkolwiek dla tych, którzy znali młodego policjanta wydaje się taki czyn mało prawdopodobny, no ale dowodów na to nie ma ... Zeznania pewnej młodej kobiety, podającej się za narzeczoną, rzucają inne światło na śmierć mężczyzny, a gdy zgłasza się druga kandydatka na niedoszłą żonę sprawą zaczyna nawet interesować komisarz policji. Komu i czemu uwierzyć: faktom czy informacjom od osób nie znanych nawet najbliższej rodzinie? I co ma wspólnego z tym wszystkim pacjentka szpitala psychiatrycznego? Przed Wiliamem Murdoch`iem niełatwe zadanie, szczególnie, że znał ofiarę i on również znalazł ciało, do tego wszystkiego od początku nie był przekonany co do przyczyny zgonu. Ale do podważenia orzeczenia ławy przysięgłych trzeba o wiele więcej niż obecnie ma w ręku detektyw, nieformalne śledztwo zaczyna się coraz bardziej komplikować, a świadkowie okazują się być nie tym za kogo się podawali. Jaka jest prawda, co kłamstwem i jak dotrzeć do tego co wydarzyło się w opuszczonym domu?

Autorka wprowadza czytelnika w świat jednocześnie dosyć odległy od dzisiejszego i bardzo do niego podobny, jak okazuje się zbrodnia, pomimo upływu czasu, zawsze ma podobne źródła, chociaż tło bywa różne. Dziewiętnastowieczne otoczenie wprowadza barwy jak z sepiowej fotografii, ale to tylko pozory, bo pod tym staromodnym kolorem ukrywają się żywe i bardzo mordercze emocje. Główny bohater stoi dopiero u początku swojej drogi zawodowej jednakże już wyraźnie da się zauważyć, że różni się on od swoich zwierzchników - dla niego ważna jest prawda i to ją chce odkryć, nie zawsze jest mu dane od razu ją poznać, lecz cierpliwie jej poszukuje z mniejszą bądź większą aprobatą zwierzchników. Kryminalne wątki grają rolę główną, ale motywy obyczajowe idealnie uzupełniają fabułę o obyczajowość tamtych lat i nie tylko. Każda część perypetii detektywa Murdocha stanowi odrębną całość jak również jest kontynuacją losów tytułowego bohatera i jego znajomych. Oś akcji zatacza coraz szersze kręgi, obejmujące coraz więcej osób, a finał dopiero wyjaśnia całą intrygę oraz odsłania drugi plan niemniej ciekawy i zbrodniczy niż pierwszy.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Oficynka

środa, 21 grudnia 2011

Duża torba Pani Listonosz czyli stosik x 2

Jak zwykle dzielna Pani Listonosz dotarła,
pomimo sypiącego śniegu i niskiej temperatury :)

Od góry:

J. R. Ward "Bractwo Czarnego Szkieletu. Księżycowa Przysięga"
wyd. Videograf II
Massimo Carlotto "Miłość bandyty"
wyd. Videograf II
Jay Elliot, William L. Simon "Steve Jobs. Gdzie pada jabłko"
wyd. Bukowy Las i sztukater.pl
Robert Terentiew "Stąd aż do Brighton Beach"
wyd. Zysk i S-ka i sztukater.pl
Jussi Adler-Olsen "Zabójcy Bażantów"
wyd. Słowo/Obraz Terytoria I sztukater.pl
Hannibal Smoke "Emplarium"
Oficyna Wydawnicza Foka i sztukater.pl
Franz Kurowski "Pancerne Asy"
Instytut Wydawniczy Erica i sztukater.pl

Od góry:

Anne Rice "Kuszenie"
wyd. Otwarte i Duże Ka
Andrzej Czcibor - Andrzejewski "Nigdy dość Mirakle"
wyd. W.A.B i sztukater.pl
Marek Gaszyński "Teoria zbrodni uprawnionej"
wyd. Nowy Świat i sztukater.pl
Emily Diamand "Dzieci potopu"
wyd. Wilga i sztukater.pl
Thomas Merton "Życie w listach"
wyd. W drodze i sztukater.pl

Dziękuję :)








wtorek, 20 grudnia 2011

Mroczne światło latarni

"Latarnik"

Camilla Lackberg

Moja znajomość ze skandynawską literaturą sensacyjną liczy sobie już parę lat, a rozpoczęła się nie od książek, lecz od telewizyjnych seriali. Dzięki nim dowiedziałam się o wielu autorach i sięgnęłam po pierwowzory papierowe, zainteresowanie utrzymało się do dnia dzisiejszego i pewnie będzie rozwijać się w przyszłości. Kryminały jako takie mają jedno źródło - zbrodnię i pragnienie wykrycia jej sprawcy, czasem zamiast liczby pojedynczej jest mnoga. Mogłoby się wydawać, że nic nowego nie można wymyślić w tym temacie. Jednak twórcy wciąż zadziwiają swoich odbiorców pomysłowością w morderczych ideach, pośród setek, jak nie tysięcy pisarzy, wyróżniają się autorzy ze Skandynawii. Klimat ich historii jest niepowtarzalny i zostający w pamięci jeszcze długo po zakończeniu czytania. Jednak myliłby się ten, kto uważałby, iż opowieści te są podobne do siebie lub eksploatują specyfikę północy, łączy je fabuła splatająca motywy kryminalne z obyczajowymi. Właśnie w takim nurcie pisze również Camilla Lackberg, a jej książki są świetnym przykładem powieści skandynawskich i jednocześnie odznaczają się niepowtarzalnymi cechami, specyficznymi tylko dla jej twórczości.

Ręce ubrudzone krwią, pośpieszny wyjazd, wyrzuty sumienia, taka składanka kojarzy się jednoznacznie, ale czy na pewno? Może to tylko pozory, kryjące prawdę i faktyczny przebieg zdarzenia? Ucieczka z miejsca, gdzie doszło do ..., no właśnie do czego? Zabójstwa? Wypadku? Mafijnych porachunków? Do punktu gdzie będzie bezpiecznie, dlaczego właśnie tam?

Kolejna scena -końcówka dziewiętnastego wieku, młoda mężatka przybywa wraz mężem na wyspę, o której miejscowi mówią, że jest nawiedzana przez duchy, jaki związek zachodzi pomiędzy uciekającą kobietą, a postacią z przeszłości? Pierwsze strony, a dwa wątki już miały swój debiut, co wydarzy się na następnych kartkach? Początkowo może wydawać się, iż fabuła składa się z kilku odrębnych opowiadań, jednakże w miarę czytania wzajemna sieć powiązań staje się widoczna.

Po latach do rodzinnego miasteczka wraca Mats, pracuje, odwiedza rodziców, ale życie prywatne zdaje się nie istnieć dla niego. Gdy zostaje zamordowany nikt nie wie kto mógłby stać za tą zbrodnią. Jedyną wskazówka dla policjantów mogłoby być zdjęcie tajemniczej kobiety, ale jest ona nieznana jego rodzinie, a może lepszym tropem okaże się dawna praca ofiary dla pewnej fundacji, pomagającej w ucieczkach maltretowanym kobietom? Dlaczego zamordowany wolał porzucić zajęcie, które dawało mu satysfakcję, gdzie czuł się potrzebny i wrócił do domu z lat dziecięcych? Czy za zabójstwem kryją się Ci, którzy pobili go kilka miesięcy wcześniej? Każdy element książki stawia przed czytelnikiem pytania, a odpowiedzi są ukryte pomiędzy słowami je opisującymi.

Dwa horyzonty czasowe i kilka wątków składa się na książkę "Latarnik", każdy element ma swoje miejsce w sensacyjne układance, jedynie w komplecie pozwalają ujrzeć motyw sensacyjny w pełni wraz z współgrającym z nim tłem obyczajowym. Jeden bez drugiego nie może istnieć, zbrodnia jest wynikiem przeszłości, mniej lub bardziej odległej, jednak mającej wpływ na przyszłość i sprawcy i zbrodniarza, chociaż kto jest kim czasem trudno odróżnić. Motyw kryminalny i życie osobiste bohaterów mają wzajemnie na siebie wpływ, nie są od siebie oderwane, chociaż nie zawsze powiązania między nimi są dostrzegalne na pierwszy rzut oka, niektóre kryją swą prawdziwą twarz pod maską pozorów. Autorka umiejętnie żongluje atmosferą, raz podkreślając nią wydarzenia, innym razem za jej pomocą wyciszając emocje, dodatkowo sceny wykreowane są bardzo obrazowo, tak, iż układają się niemal w gotowe kadry przesuwające się przed oczyma czytającego. Kolejnym plusem jest napięcie, które nie jest wyrażone wprost, lecz pozostaje ukryte gdzieś pomiędzy słowami. Nie można także zapomnieć o pewnym szczególe, a raczej dosyć ważnym detalu - książka nie epatuje dosłowną brutalnością czy przemocą. Zamiast litrów krwi, efektownych pościgów i strzelanin, trupa ścielącego się często i gęsto oraz dochodzenia wspomaganego najnowszymi osiągnięciami technologicznymi są ludzkie emocje będące źródłem dramatu i dochodzenie oparte o ludzi, którym nieobce są uczucia i błędy życiowe. Pośród zwykłej codzienności zbrodnia robi mocniejsze wrażenie, zaskakuje swoją obecnością, nie jest oczekiwana, ale tym bardziej potęguje się jej siła oddziaływania. "Latarnik" to historia gdzie motyw sensacyjny jest punktem wyjścia do przedstawienia ludzkich dramatów i problemów społecznych, z jakimi boryka się każde społeczeństwo, tak było w przeszłości oraz jest i współcześnie. W szczególności uwypuklona jest przemoc w rodzinie, dramat obecny bez względu na poziom wykształcenia i zasobność portfela sprawców i ofiar, różne są drogi wyjścia z tej tragedii, czasem jest nią ucieczka, a czasem śmierć.


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Duże Ka oraz wydawnictwu Czarna Owca