czwartek, 29 listopada 2012

Angielski detektyw w warszawskich zaułkach

"Pan Whicher w Warszawie"
Agnieszka Chodkowska-Gyurics,
Tomasz Bochiński


Warszawa początku lat sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku mało kojarzy się z sensacją, raczej bardziej z historią i polityką. W końcu rok tysiąc osiemset sześćdziesiąty trzeci jest pamiętany jako data powstania styczniowego, ale w cieniu wielkich wydarzeń toczyło się życie, z mniej lub bardziej codziennymi sprawami. Wizyta Anglika w Warszawie nie jest niczym niezwykłym, nawet jeżeli jest detektywem  i to pracującym dla Scotland Yardu, może to niecodzienne, ale jak najbardziej możliwe. Trochę inaczej sytuacja zaczyna się przedstawiać gdy jego osoba pojawia się w kontekście pomocy udzielanej carskiej policji. Jakie zadanie stoi przed londyńską gwiazdą? Dotąd angielski detektyw słynął z rozwiązywania zagadek kryminalnych, ale czy i teraz w tym kierunku będzie podążał? A może jego umiejętności mają pomóc w tropieniu nie przestępców, a całkiem innych kręgów "podejrzanych"?

Warszawa to nie Londyn, a carskiej policji daleko do Scotland Yardu, chociaż co do tego drugiego naczelnik Teodor Fiodorowicz Tuchołka ma całkowicie odmienne zdanie. W końcu po co ktoś obcy ma się pętać po jego terenie i wściubać nos tam gdzie nie powinien? Odmiennie widzi to Mikołaj Czernyszewski, od kogo najlepiej uczyć się najlepszych metod pracy jak nie od najlepszego fachowca w tym zawodzie? Szczególnie, że ostatnio coś niepokojącego dzieje się w warszawskich zaułkach, a trudno kolejne znalezione ciała uznać za "dzieło" przypadkowych zbrodniarzy. Jednak te wydarzenia mało interesują carskich zwierzchników policji, inna nagląca sprawa jest priorytetem - zaginięcie arystokratki rosyjskiej i krewnej cara jednocześnie. Od "zniknięcia" minęło już trochę czasu, lecz efektów dochodzenia brak, za to krąży wiele domysłów i plotek. Większość opinii jest jednoznaczna - stoi za tym historia prawda prawie tak stara jak świat, ale Jonathan Whicher ma w tym temacie inne zdanie. Jak jednak prowadzić śledztwo w środowisku gdzie liczy się przede wszystkim reputacja, a osoby mogące cokolwiek powiedzieć zachowują daleko idącą dyskrecję? Po pierwsze zwracać uwagę na szczegóły, po drugie dopuszczać do siebie nawet to co wydaje się niemożliwe, a po trzecie korzystać z każdej nadarzającej się okazji pomocy. Familia Dołgorukich skrywa jeszcze jeden sekret, nader wstydliwy można by rzec, lecz i tutaj punkt widzenia angielskiego detektywa jest inny od reszty. Szacowna socjeta okazuje się równie zagadkowa jak i pozostali mieszkańcy grodu Warsa i Sawy, oba kręgi niezbyt ufają carskiej policji i brytyjskiemu jej odpowiednikowi. Na bok schodzą wątki polityczne, w końcu kryminalni specjaliści nie są od tropienia spisków, a wyjaśniania zbrodni! Może zapiski pewnej szlachetnie urodzonej panny kryją odpowiedzi? Ale co mogłaby mieć wspólnego z ofiarami znajdowanymi w zaułkach Powiśla? Wspólne grono towarzyskie raczej odpada, więc co innego łączy arystokratyczną aferę z zabójstwami Polaków? Klimat w Warszawie robi się coraz bardziej gorący i to nie jedynie z powodu śledztwa angielsko-rosyjskiego. Większość już wie, że coś się szykuje i do wybuchu może dojść w każdym momencie, pytanie tylko czy wszyscy są na to gotowi?

Autorzy dali czytelnikom retro kryminał, który mnie trochę kojarzył się z Arthurem C. Doyle`m, Warszawa i Londyn wbrew pozorom mają wiele wspólnego. Okazuje się, że wyspy brytyjskie to nie tylko S. Holmes, ale także równie błyskotliwy Jonathan Whicher, co ciekawe autentyczna postać historyczna. Splecenie rzeczywistych bohaterów z fikcyjnymi daje interesujący wynik, szczególnie, że moment historyczny jest przełomowy. Tło polityczne jako jeden z wątków intrygi jest zaskakującym pomysłem, co dodaje smaku całej opowieści, ale nie przesłania głównego motywu jakim jest śledztwo duetu funkcjonariuszy Scotland Yardu i carskiej policji. Dbałość o szczegóły oddaje klimat i specyfikę miejsc ukazywanych w książce oraz świetnie współgra z opowieścią sensacyjną. "Pan Whicher w Warszawie" to nie tylko kryminał dla wielbicieli klasyki, lecz również dla wszystkich, którzy cenią niebanalność i niespodziewane zwroty akcji.





         Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
       portalowi Duże Ka i Instytut Wydawniczy Erica





środa, 28 listopada 2012

Smak zakazanego owocu

"Skandalista"
Nicole Cornick


Skandal towarzyszy ludziom od zawsze, sprzedawał się, sprzedaje się i na pewno będzie sprzedawał się doskonale. Oczywiście towarzyszy mu otoczka oburzenia, wstydu i wytykania palcami, ale i ogromnego zainteresowania. Jeżeli ma miejsce w wyższych sferach od razu trafia na usta wszystkich, łamanie przyjętych konwenansów oczywiście jest wszem i wobec potępiane, ale jednocześnie ekscytuje wszystkich. Niektórym daje sławę, innych wyklucza, ryzyko, nawet te najbardziej skalkulowane, może nie obejmować jakiegoś elementu. Gra prowadzona z pełnym wyrachowaniem i nastawiona na określony efekt czasem zmienia kierunek i z założeń nie pozostaje nic ...

Bycie damą nie jest ani łatwe, ani nie daje zbyt dużej swobody, lista dozwolonych rzeczy jest dość ograniczona, a tych, których za żadne skarby nie powinno się robić nieskończona. Każdy krok musi być przemyślany, a jakiekolwiek odejście od przyjętych zasad równa się skandalowi. W świecie gdzie zachowanie pozorów jest o wiele ważniejsze od przyjaźni, uczuć, a nawet rodziny, trudno być sobą i żyć zgodnie z tym co dyktuje własny rozum. Catherine Fenton wie o tym doskonale, zdaje sobie sprawę również sprawę ze swej pozycji i tego czego ona od niej wymaga, dając w zamian nie aż tak dużo jak można by się spodziewać. Ben Hawskmoore także pochodzi z tej samej sfery - bogatej i uprzywilejowanej, jednocześnie jest jej czarną owcą jak i gwiazdą, kto jak nie on odważy się na każdy szalony czyn by po raz kolejny zabłysnąć w towarzystwie? On może robić co chce, w końcu jest dżentelmenem, najwyżej kolejny skandal z jego udziałem zwiększy jego popularność w gazetach, dla niej nawet cień podejrzenia grozi kompromitacją na całe życie. Jako panna z dobrego domu powinna postępować tak jak przystało, ale czy wnuczka Szalonego Jacka McNaida może zgodzić się na kierowanie własną osobą przez innych, bo tak chce jej ojciec i narzeczony? Życie londyńskiej śmietanki towarzyskiej pełne jest tajemnic, zakazów, nakazów, szantaż też nie jest w nim niczym nadzwyczajnym, w takim labiryncie łatwo zgubić się, ceną za pomyłkę może być nawet życie. Catherine ryzykuje dużo by pomóc najbliższym osobom, wie doskonale dlaczego jest akceptowana, Ben również ma swoje rachunki do wyrównania, dzieli ich wiele, a łączą pieniądze, duże pieniądze, będące dla większości wyznacznikiem statusu ... Nieliczni mogą pozwolić sobie na odrzucenie konwenansów i życie zgodnie ze swoimi zasadami. Festyn Mrozu to nie tylko okazja do zabawy, ale i moment, gdy rozstrzygnie się przyszłość kilku osób, którzy wiedzą doskonale czym jest skandal i co on ze sobą może przynieść ...

Anglia początku dziewiętnastego wieku stanowi idealne tło dla intryg w arystokratycznych kręgach, które jedynie z daleka wyglądają nobliwie. Pełne przepychu rezydencje, oszałamiające bale, wytworne damy i honorowi dżentelmeni, a wśród nich rodowe sekrety, pojedynki i bezwzględna walka o majątek. Nicole Cornick z dużą dbałością o szczegóły historyczno-obyczajowe przedstawiła opowieść w jakiej jest i motyw uczuć i intryga rodzinna oraz wątek kryminalny. Romans historyczny to nie tylko miłość, ale również sensacja i kulisy życia, a w "Skandaliście" są wszystkie te elementy oraz bohaterowie, których postępowanie wcale nie jest stereotypowe. Autorka wokół zaczątku historii, jaka mogła być jedną z wielu, zbudowała opowiadanie zaskakujące i pozwalające poznać smak świata, jaki już odszedł, ale nie został zapomniany.

Skandal nigdy nie traci na swej atrakcyjności, interesuje wszystkich, chociaż niewielu do tego się przyznaje. Jeżeli dotyczy osób znanych ma dodatkowy smak "zakazanego owocu", po który sięgają nieliczni, ale mówią o nim wszyscy. Skandalistą może być każdy, czasem wystarczy tylko chcieć żyć w zgodzie z sobą samym ...



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wyd. Mira

wtorek, 27 listopada 2012

Świat zza lustra spowity mgielnym dymem

"Dym i lustra"
Neil Gaiman


Czasem to co bierze się za realny obraz wcale nim jest, gra świateł może uwiarygodnić każdą iluzję. Wzrok nie jest najdoskonalszym zmysłem, a jeżeli do tego dodać sugestie i odpowiednią atmosferę niemożliwe staje się możliwe. W końcu co jest prawdą, a co tylko ją udaje? Jak rozpoznać sprytne oszustwo od tego co faktycznie miało miejsce? A może wszystko co uważane jest za fakt wcale nim nie jest, przecież można się pomylić w ocenie. Złudzenie wcale nie musi być kłamstwem, a jedynie spojrzeniem z innej perspektywy i dostrzeżeniem detali jakie są dla pozostałych niedostrzegalne. Każdy ma swój świat, będący jednocześnie odrębną całością i częścią większego ogółu, pomiędzy jednym a drugim dzieją się rzeczy, o jakich może nie tylko śniło się filozofom.

Jawa i sen, dzień i noc, ile pamięta się z z tego co przeżywa się każdej doby? Niektóre detale tkwią w pamięci długo, lecz są i takie zapominane w momencie gdy nie są już potrzebne. Trzydzieści pięć opowiadań, wierszy i poematów, a nawet scen ze scenariusza to wydaje się sporo jak na jedną antologię by można było je wszystkie zachować w pamięci, a jednak gdy zaczyna się lekturę "Dymu i luster" szybko przestaje się myśleć o ich liczbie. Każdy utwór coraz bardziej wprowadza czytelnika w świat podobny do tego znanego, a równocześnie całkowicie od niego odmiennego. Stopniowo zaczyna się spoglądać na to co nas otacza z trochę innego punktu widzenia. Autor z jednej strony wybrał bardzo różnorodny "repertuar", są i opowieści rodem z bajek, jak i horroru, a wśród nich te wydające się obyczajowymi, z drugiej - wszystkie łączy motyw odpowiadający tytułowi. Raz nad wyraz realistyczne odwzorowanie rzeczywistości, a zaraz potem baśniowa atmosfera, jednak nie na długo, bo następny utwór raczej z przeciwnego gatunku. Mrok i światło przeplatają się, podobnie jak czarny humor z grozą oraz groteską. W jednym tomie znajdują się historie podobne do opowiadań Poe`go i braci Grimm, lecz ich nie odwzorowujące, a jedynie nawiązujące atmosferą i stylistyką. Surrealizm i niezwyczajna zwyczajność, opatrzone komentarzem jak doszło do powstania poszczególnych tekstów, co pozwala na bieżąco skonfrontować zamysł twórcy z "wykonaniem".

Neil Gaiman dał czytelnikom do rąk zbiór zaskakujący i nie pozwalający na nudę. Różnorodność poruszanych tematów pozwala na czytanie opowiadań po kolei lub wybiórczo, ale gdy już się wejdzie w świat spowity mglistą poświatą, gdzie obrazy wydają się być zwielokrotnione tak jakby zostały odbite w kolejnych lustrach, trudno odłożyć książkę nim nie dotrze się do jej ostatniej kartki. Na pożegnanie czeka niespodzianka, jakiej trudno się spodziewać. Okładka stanowi świetny wstęp do tego co przygotował autor swoim odbiorcom, utwory nawiązujące do tego co znamy, lecz podążające w dość nieoczekiwanych kierunkach. Odpowiedź na pytanie co opowie postać znajduje się w jednym z opowiadań i jak można się spodziewać pochodzi ona ze świata dymu i luster, gdzie nic nie jest tym kim lub na co wygląda ...


    Za możliwość przeczytania książki dziękuję     
                       portalowi Sztukater 
                i wyd. MAG oraz Nowa Proza








poniedziałek, 26 listopada 2012

Światło w ciemności

"Zanim nadejdzie ciemność"
Susan Wiggs


Życie jest tylko jedno, najpierw wydaje się, że nie ma końca i chce się poznać je z każdej strony,potem zaczyna się spoglądać wstecz i w końcu nadchodzi refleksja, że i tak jest za krótkie ...


Mieć świat u swych stóp, wyzwania traktować jak oczywistość, a przygody uważać za zwyczajną codzienność, dla Jessie Ryder tak wygląda każdy dzień. Trochę się ich nazbierało w jej życiu, lecz przed nią jeszcze tyle do przeżycia, odczucia i zobaczenia. Dzięki swej pracy zdobyła uznanie, świat widziany przez obiektyw aparatu Jessie jest niezwykły, każde zdjęcie to suma tego co ujrzała i co czuła w danej chwili. Dawno temu podporządkowała siebie swojemu zawodowi, tylko on liczył się, jak miało być inaczej skoro był spełnieniem marzeń? Wiedziała też jaką cenę będzie musiała zapłacić - wysoką, taką na jaką są w stanie pozwolić sobie nieliczni, a może jeszcze większą niż sądzą inni. Gdzieś na dnie serca zostały ukryte uczucia, które mogły zaprzepaścić szansę, chociaż czy aż tak głęboko jak się wydawało? Jedna wiadomość zmienia wszystko w życiu sławnej fotografki, wiele planów może nie dojść do skutków, ale jeden musi - zanim nadejdzie ciemność w jej życiu pragnie zobaczyć najbliższą sobie osobę. Kiedyś pożegnała rodzinę by wykorzystać niepowtarzalną okazję daną jej przez los, dla niej zrezygnowała z innej szansy - równie unikatowej, teraz chce wrócić, nie do przeszłości, lecz do teraźniejszości tych, których kiedyś opuściła.

Pozostała część recenzji do przeczytania tutaj


 Za możliwość przeczytania książki dziękuję
                   portalowi dlaLejdis.pl

                                                                                                                  oraz 


                  portalowi     kobieta20.pl

niedziela, 25 listopada 2012

Co kryje sejf ...

"Sejf"
Tomasz Sekielski


Pada słowo sejf i od razu na myśl przychodzi pancerny  schowek, mniejszy lub większy, który ma chronić to cenne przed utratą, kradzieżą lub też osobami niepowołanymi. Potem nasuwają się kolejne skojarzenia - potężny, ze skomplikowanym zamkiem, schowany przed wszystkimi, no i zawierający najczęściej coś, czego inni pragną. Biżuteria, klejnoty, tajne dokumenty, kompromitująca korespondencja i wszystko to co ważne dla właściciela sejfu ma swoje miejsce w nim. Tyle skojarzenia i wiedza wyniesiona z filmów i książek o tematyce sensacyjnej, co jeszcze może kryć się pod niewielkim wyrazem składającym się z czterech liter, który budzi tyle dość jednoznacznych konotacji?

Przypadek czasem sprawia, że to co było przez lata ukrywane nagle wychodzi na światło dzienne, jedna nieodpowiednia osoba w niewłaściwym miejscu i momencie staje się elementem, który powoduje, że cała misterna budowla złożona z kłamstw, niedopowiedzeń i oszustw zaczyna tracić swoją stabilność. A może chwila była jak najbardziej trafiona i człowiek również znajdował się na swoim miejscu? Los nie jest ślepy, nawet gdy pcha kogoś, wydawałoby się po omacku, w całkowicie błędnym kierunku ...
Schlebiać telewidzom i serwować informacje sensacyjne jedynie z nazwy, przy jakich nie trzeba się zastanawiać, bo ocena wydarzenia i tak jest z góry wydana czy pokazywać kulisy życia, niewygodne dla wielu i odsłaniające prawdziwe realia, jakich nie chce się zauważać? Tania "sensacja" z gatunku tabloidowej czy prawdziwe dziennikarskie śledztwo? Artur Solski wie, która z opcji jest w zgodzie z jego sumieniem i własną definicją zawodu dziennikarza. Jednak wizją trudno zapłacić ratę kredytu, a to co interesuje większość daje przecież zadowolenie, tyle że innym. Kiedy więc nadarza się temat na interesujący reportaż, zamiast taniego i chwytliwego, wybór wydaje się prosty. Ciało wyłowione z jeziora gdzieś na podlaskiej prowincji nie powinien budzić aż takiego zdziwienia, ale w spokojnej okolicy to incydent niespotykany. Jeżeli w tym miejscu przypadkowo zjawia się znany dziennikarz, a zaraz za nim nadciąga nie kawaleria, lecz służby specjalne, to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek. Takie podsumowanie nasuwa się i inspektorowi Darskiemu i Solskiemu, szczególnie gdy obaj bardzo szybko odczuwają skutki niespodziewanego późnowieczornego spotkania. Nagła kontrola na komendzie i kradzież wszystkich nagranych materiałów wraz ze sprzętem wyraźnie wskazuje, że zetknęli się z tym, co w opinii kogoś, nie powinni.
Dla rodziny Kaliskich jeden poranek zmienił wszystko, w ciągu kilku sekund przyszłość zmieniła się całkowicie. Dramat jaki rozegrał się w dalekim Bagdadzie ma swój finał w Polsce, tym razem nie było szczęśliwego zakończenia, ale czy to naprawdę tragiczny splot okoliczności czy zgoła inny scenariusz miał zastosowanie? To co zawiera niewielkie pudełko ma dużą siłę rażenia, a może to jedynie rozpaczliwa próba szukania wytłumaczenia tragedii, jakiej autorem był los?

Artur Solski zbyt dużo czasu spędził na odkrywaniu tego co wpływowi ludzie starali się zamieść pod dywan by uwierzyć, że kradzież to przypadek. Jednak intuicja to jedno, a fakty, poparte dowodami to drugie i jedynie one liczą się. Jak jednak w gąszczu domysłów, tajemnic i nacisków z góry odnaleźć ścieżkę prowadzącą do prawdy? Inspektor Darski wie, że podejmując prywatne śledztwo kładzie na szali prawie czterdzieści lat służby, ale może to ostatni moment by móc sobie spojrzeć w oczy? Wspólne dochodzenie przynosi efekty, powoli odsłaniają się kulisy niedawnych wydarzeń, obraz jaki się ukazuje zaskakuje. Czy to możliwe, żeby był on złożony z prawdziwych elementów? Jeżeli tak, to odkrycie go dla opinii publicznej będzie prawdziwą "bombą"  i to nie jedynie dziennikarską ...

Kiedy zaczyna się czytać książkę Tomasza Sekielskiego ma się wrażenie, iż w bardzo krótkim czasie dostaje się do ręki kilka elementów, nie wiadomo jednak czy z jednej układanki. Nie ma jednego wątku, chociaż motyw sensacyjny jest pewny, z każdym kolejnym rozdziałem przybywa detali i powoli zarysowuje się ogólny szkic tego co autor przygotował dla czytelników. Ale by popadli oni w rutynę podsuwa im kolejne urywki, jakie zakłócają już wydawałoby się ustalone reguły gry. Zbrodnia obecna jest prawie od pierwszych stron i jej cień nie znika, wprost przeciwnie ciągle jest obecny, jeżeli nie na pierwszym to, na drugim planie. Jest pajęczyną łapiącą nieostrożnych podchodzących zbyt blisko sedna sprawy, chociaż mogłoby się wydawać, że czasem pęka i puszcza złapanych, lecz może to jedynie iluzja? Przecież nim ktoś się orientuje, iż wpadł w nią jest przekonany, że wcale nie jest pułapką ...
"Sejf" to nie jedynie kryminał, bo zawiera w sobie wiele z gatunku political fiction, chociaż "fiction" wydaje się jakoś tak bardzo znajoma ... Tytuł jak najbardziej adekwatny do tego co czeka czytających, bo kolejne fragmenty jakie pojawiają się na stronach są tajemnicami, dostępnymi jedynie dla nielicznych. Na uwagę zasługuje również zakończenie, nie nieoczekiwane, a raczej z gatunku tych, które w ogóle nie są brane pod uwagę. Napięcie jest stopniowane, obecne od początku, lecz swoje apogeum osiąga na ostatnich stronach, gdzie spotykają się przeszłość z teraźniejszością ... Nikt i nic nie jest takie jakie się wydaje, każdy ma swój cień, jaki podąża za nim krok w krok ...
 
Baza recenzji Syndykatu ZwB







        Za możliwość przeczytania ksiażki         
               Dziękuję wyd. Rebis




sobota, 24 listopada 2012

Za tym stoją ...

"One za tym stoją"
Aleksandra Boćkowska


Kobieto puchu marny? Patrząc na wcześniejsze pokolenia i obecne, słowa te zdają się mało przystawać do płci żeńskiej, postrzeganie jako słabszej wydaje się mocno na wyrost. Szczególnie ostatnie dekady przyniosły zmiany w tradycyjnym pojmowaniu ról, dla jednych rewolucyjne, dla innych ewolucyjne, kobietom dające szansę wyjścia poza schematy. Pomiędzy dwoma biegunami opinii i poglądów jest miejsce na działanie, bez wielkich słów i głośnych okrzyków, poparte za to ciężką pracą. Patrząc na czyjś sukces widzi się najczęściej blaski, cienie dostrzega się przy porażce, lecz zwycięstwo bywa nie nagradzane, a powodem szukania okazji do wbicia ostrej szpili. Blask fleszy, wywiady i rozgłos przychodzą w momencie kiedy jest się już na szczycie, jednak to mogłoby wydawać się nagrodą za włożony wysiłek czasem przypomina zupełnie coś wręcz odwrotnego. Gdzieś w tym wszystkim ginie człowiek i to co faktycznie dokonał ...

Osiem bohaterek, osiem opowieści o sukcesie i osiem historii o kobietach, które przecierały szlaki, walczyły o spełnienie swoich marzeń i budowały to co wcześniej wydawało się niemożliwe. Spiżowe pomniki nie dla nich, sława dla niektórych, poczucie, że osiągnęło się to czego się pragnęło za to odczuwają wszystkie i nie oznacza ono, że osiągnęły już wszystko. Kulinaria i restauratorstwo, śpiew i firma producencka, prezesowanie i działalność wydawnicza, telekomunikacja i konsumenci, dziennikarstwo i radio, moda i kultura oraz polityka ... mieszanka bardzo różnorodna, wręcz wybuchowa, w każdej z tych dziedzin można podać dużo przykładów sukcesów, lecz spośród nich warto przyjrzeć się z bliska kilku. Slow food, a wcześniej restauracje popularyzujące kuchnie z różnych stron świata, dzisiaj to nic nowego, lecz ponad dwie dekady temu sprawa całkiem inaczej się miała. Jedną z osób, które stoją za spopularyzowaniem tych dziedzin jest Agnieszka Kręglicka, znana z programów kulinarnych. Wraz z bratem Marcinem stanowią duet prekursorów chociaż opierają się na tradycyjnych składnikach. Gdzie w tym wszystkim jest interesująca historia? Może w opowieści o pasji, przeradzającej się w interes i odwrotnie? A może w  wątkach osobistych, w jakich był czas na łzy, ale i radość? Henning Mankell, jeden z najbardziej uznanych twórców skandynawskiego kryminału, znany jest powszechnie, nic w tym niezwykłego przecież. Jednak ktoś za tym stoi, tym "ktosiem" jest Beata Stasińska, w porównaniu do szwedzkiego pisarza osoba prawie anonimowa, bo kojarzą ją raczej ludzie z branży wydawniczej. Jej zasługą są nie tylko polskie wydania książek Mankella czy Doris Lessing i innych zagranicznych autorów, lecz także inicjatywy Obywatele Kultury. Prawdziwa kobieta sukcesu, mająca jednak w swym życiorysie cienie, które pozostają w pamięci. Polski Tydzień Mody, impreza znana nie tylko w branży mody, która pomimo krótkiej historii już wpisała się w coroczny kalendarz wydarzeń jakie warto odwiedzić. Wydawać by się mogło, że to nic istotnego, ale za nazwą i kilkudniową galą kryje się całe zaplecze oraz setki ludzi, którym dano szansę. Irmina Kubiak nie tylko za tym stoi, lecz jest i głową całego przedsięwzięcia, ona i Jacek Kłak stworzyli event dzięki, któremu polscy twórcy stają się znani na całym świecie. Każda z ośmiu bohaterek odniosła sukces, u którego podstaw była pasja, chęć pokazania, że można pójść dalej, a to co jest trzeba zmienić. Wszystkie mają własną historię, ciekawą i nieprzeciętną,  w jakiej splatają się te dobre i złe momenty oraz wsparcie bliskich.

One ... czyli kto? Za czym stoją? Sukcesem, aferą, spiskiem, a może co innego autorka miała na myśli? Różowa okładka ze zdjęciami ośmiu kobiet i sam tytuł sugeruje kim będą bohaterowie książki, ale co kryje się za obwolutą? Kayah, Beata Stelmach, Ewa Wanat, Anna Streżyńska, Agnieszka Kręglicka, Beata Stasińska, Irmina Kubiak i Agnieszka Odorowicz, nazwiska znane i mniej znane, lecz w książce "One za tym stoją" odsłaniające kulisy swojego życia. Zbiorowa biografia kobiet sukcesu? Nie, raczej portret osób, jakie wiele zmieniły w polskiej rzeczywistości i to na różnych polach, a ich obraz to wynik nie tylko jednego pióra, lecz wielu ludzi. Rodzina, znajomi, współpracownicy, autorka i oczywiście same przedstawione panie dokładają elementy do tej wielobarwnej panoramy kobiecych postaci. Prawdziwy patchwork losów i osiągnięć, gdzie są i ciemno-gorzkie fragmenty i słodko-jasne części. Nie ku pokrzepieniu serc i nie by wzbudzić zazdrość powstała opowieść Aleksandry Boćkowskiej, zamiast dat i wyliczania osiągnięć rozmowy z interesującymi osobami, które z pasją żyją i umieją osiągać to co chcą, ale wiedzą, że jest też druga strona medalu ...

Za możliwość przeczytania książki dziękuję     
       portalowi Sztukater i wyd. MG 


piątek, 23 listopada 2012

Ziemia nie obiecana, a wybrana

"Czy było warto?
Odyseja dżinsowych Kolumbów"
Liliana Arkuszewska

Emigracja ma wiele znaczeń i barw, wzbudza również zróżnicowane emocje, dla jednych to życiowa okazja, innym wydaje się ostatnią szansę, są i tacy, którzy traktują ją jak początek wielkiej przygody. Większość pamięta dziewiętnastowieczną Wielka Emigrację z lekcji historii i jeszcze nie tak dawno to ona kształtowała postrzeganie tego zjawiska. Jednak powojenny okres i  ostatnie lata przyniosły inne perspektywy z jakich patrzy się na emigrację, ale uogólnienie mają to do siebie, że nie oddają w pełni tego co faktycznie miało i ma miejsce. Teraz, gdy świat stoi otworem i wydaje się on tak jakby mniejszy, podróże dalsze i bliższe nie są niczym nadzwyczajnym, inne jest także podejście do wyjazdów.

Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych to czas kiedy Liliana wychodzi za mąż i zakłada rodzinę. Szczęście i radość rozpiera młodą kobietę, wszystko przed nią i jej bliskimi, codzienność może i trochę doskwiera, ale przecież nie ma przeszkód nie do pokonania. Stojąc u progu życia planuje się dalsze lata, lecz najważniejsi są bliscy. Kiedyś Lila miała możliwość wyjechania z rodzicami na placówkę zagraniczną, jednak nastoletnia miłość była zbyt silna by ją poświecić nawet dla takiej życiowej szansy. Dopiero po latach, już jako dorosła osoba, poznaje to z czego w przeszłości zrezygnowała. Peru oszałamia swoją atmosferą, kolorami i całkowitą innością, daje też możliwość porównania realiów życia. Powrót do polskiej codzienności nie jest łatwy, a to co wydawało się jeszcze nie tak dawno spełnieniem marzeń nie wydaje się już tak atrakcyjne. Może gdyby nie wyjazd wszystko byłoby w porządku, ale mając przed oczyma niedawne obejrzane widoki trudno jest zaakceptować realia, w jakich kartki i kolejki stanowią centrum egzystencji. To co jeszcze kilka miesięcy wcześniej było kwitowane "biednie, ale u siebie" brzmi jakoś inaczej, sztuczniej. Podstawowe pytanie brzmi już nie czy, ale kiedy nastąpi chwila całkowitej zmiany, a kiedy już następuje ten moment trzeba zmierzyć się ze słowami: emigracja i emigrant. Nie wszystko jest różowe, lecz entuzjazm, łut szczęścia i otoczenie zdają się sprzyjać ludziom, którzy zaczynają po raz drugi wspólne życie w całkowicie innych warunkach. Po pierwsze chcieć to móc i tym hasłem trzeba żyć i też pocieszać się gdy nie wszystko wygląda tak jak w marzeniach lub opowieściach innych. Paryż oszałamia, ale to dopiero przystanek w drodze do Kanady i przede wszystkim Ottawy, czy ta ostatnia będzie tym czym miała być dla Liliany i jej rodziny - nie rajem, a miejscem dającym normalnego życia? Pierwsze wrażenia czasem mogą mylić, a ziemia obiecana nie zawsze ma słodki smak ...


Lat siedemdziesiątych nie pamiętam, bardziej utkwiła mi już w pamięci kolejna dekada, a raczej jej druga część. Temat emigracji z ówczesnych lat pamiętam przez pryzmat rozstań z kuzynostwem i z przyjaciółmi z podwórka, jacy wraz z rodzicami wyjeżdżali zagranicę. Najczęściej miał to być krótki wyjazd  wakacyjny, który nie wiadomo kiedy zmieniał się w pobyt na stałe. Druga fala emigracji przyszła kilka lat temu, kiedy moi rówieśnicy również wybierali wyjazd z Polski jako opcję swej drogi życiowej. Podobno punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ci, którym się powiodło inaczej patrzą na siebie i to z czym przyszło się im zmierzyć, rozczarowani emigracyjną rzeczywistością również mają swoje racje. Książka Liliany Arkuszewskiej to nie poemat wychwalający decyzje podjęte przez autorkę, ale również nie wskazywanie wad jej wyborów, a osobiste wspomnienia układające się w życiową panoramę grupy ludzi, związanej więzami rodzinnymi i przyjacielskimi. "Czy było warto. Odyseja dżinsowych Kolumbów" to opowieść odsłaniająca blaski i cienie decyzji podjętej przez młodych ludzi ponad trzydzieści lat temu, chociaż mogłoby wydawać się, że to co miało wtedy miejsce odbywało się w całkiem innych realiach, lecz ludzkie emocje i odczucia wcale aż tak się nie zmieniły. Dylematy przed jakimi obecnie stają osoby decydujące się na emigracją są podobne - jak odnajdziemy się "tam", czy tęsknota za bliskimi i krajem nie będzie zbyt duża oraz czy "przeprowadzka" to właściwy krok. Liliana Arkuszewska  z dużą dozą otwartości wraca do chwil kiedy sama odkrywała smak życia w innym kraju i jak na się patrzy po latach. Tytułowi "dżinsowi Kolumbowie" to pokolenie młodych ludzi, którzy wyjechali z Polski wcale nie tak dawno, ale nim się obejrzeli wrośli w ziemię nie obiecaną, lecz wybraną przez samych siebie ...



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd.  NOVAE RES

czwartek, 22 listopada 2012