środa, 28 września 2022

Zbuntowani

Przedpremierowo:

„Zbuntowana Szlachcianka”

Urszula Gajdowska

 

Czasem trzeba zbuntować się, inaczej nikt nie weźmie pod uwagę naszego zdania. Kto jak nie my sami najlepiej wiemy co jest dla nas dobre? Niestety nie wszyscy podzielają to zdanie, w takim przypadku człowiek musi uciec się do fortelu. Jednak kiedy teoria spotyka praktykę niejednokrotnie okazuje się, że kłopoty już czekają by skomplikować proste wydawało się sprawy, ale do czego pomocna dłoń dżentelmena?

 

Dobrze urodzonej pannie kłopoty nie przystoją, żadne plotki nie powinny powstać na jej temat i  w ogóle nie powinna być na językach sąsiadów. Panna Hanna Królikiewiczówna od czasu do czasu jednak bywa źródłem pewnych rozmów, no i zdarza się jej wpadać w tarapaty. Oczywiście nikt nie wątpi w jej honor, lecz rodzicielka ma dość takich wybryków, a za ostatni dość dotkliwą karę wprowadza w życie. Tyle, że jaką przeszkodą jest zamknięcie w alkowie? Żadną, no może ciut utrudniło to Hani wprowadzenie nowego pomysłu w życie, ale nieoczekiwanie na pomoc przychodzi stary znajomy. Lord Adrian Garenwill nawet nie przypuszczał co go czeka podczas rodzinnej wizyty. Niejedno już widział oraz przeżył, a i przyjazd do familii ma drugie dno, lecz nikt nie mógł przypuszczać, że rozwydrzona towarzyszka zabaw sprzed lat wyrosła na piękną, młodą, kobietą wciąż wpadającą w opały. Zresztą te ostatnie są jedynie niewinną zapowiedzią tego, co jeszcze może go czekać. Kawaler i panna odkrywają pewną tajemnicę i wpadają przy okazje na trop innych sekretów, śmietanka towarzyska skrywa wiele, lecz  czy ta wiedza nie będzie dla niech niebezpieczna? No nie mogą zapomnieć, iż wystarczy jeden nierozważny krok by wywołać skandal, a przykrywka może poprowadzić ich w kierunku, którego nie spodziewali się.  Gdzie doprowadzi ich wspólne śledztwo i czy przypadkiem udawanie nie przerodzi się w coś więcej?

 

Romans z więcej niż wyraźną nutą przygodowo – zagadkową osadzony w początkach dziewiętnastego wieku? Do tego z drugim planem w postaci Warszawy oraz malowniczej doliny Narwi? A dlaczego by nie? Urszula Gajdowska w ostatnim tomie swojej bestsellerowej serii już nie tyle udowadnia, co potwierdza, że jak najbardziej na takich fundamentach można stworzyć naprawdę intrygujące historie, wciągające i niezapomniane. „Zbuntowana Szlachcianka” może być czytana bez znajomości wcześniejszych części, ale sięgnięcie po nie da czytelnikom poznać równie dobre powieści. Autorka i tym razem postawiła na uczucia, śledztwa, sekrety oraz humorystyczne sploty okoliczności i dialogi. Co więc czeka nas podczas lektury? Po pierwsze spotkanie z bohaterami, jacy prawie nieustannie wyłamują się z sztywnych ram i serwują nam przyjemność uczestniczenia w ich perypetiach. Po drugie zręczna i wielowątkowa intryga, której finał jest nie tylko zaskakujący, lecz i pomysłowo zwodzi nas oraz mistrzowsko podsuwa fałszywe tropy. Po trzecie tło historyczno-kulturowe doskonale uchwycone i dopełniające pierwszy plan oraz same postacie. A co po czwarte? Sama fabuła, jakiej nie da się odmówić uroku, bohaterów zaskarbiających sobie o wiele więcej niż jedynie naszą życzliwość, pasjonujące dochodzenie oraz naturalnie romansowy wątek. W końcu to ona łączy wszystkie elementy tej barwnej roszady w całość emocjonującymi ogniwami.

 

 

 Premiera:

29 września

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję 

Autorce -Urszuli Gajdowskiej
 
oraz

 

wtorek, 27 września 2022

Wyznania nieznajomych

Przedpremierowo:

„Mroczne wyznania”

Lisa Unger

 

Słowo za dużo, słowo za mało, słowa wypowiedziane nie w tym momencie albo skierowane do niewłaściwej osoby. To wystarczy by uruchomić lawinę wydarzeń, jaka zaczyna się niepostrzeżenie, a gdy się dostrzeże trudno uciec przed nią. Zwykła rozmowa z kimś, kogo już nie spotkamy nigdy więcej, rzucenie kilku zdań wydawałoby się ot tak, które nie mają jakiegoś większego znaczenia oprócz tego, iż nam ulżyło. Niby nic, lecz czy na pewno?

 

Każdy potrzebuje czasem z siebie wyrzucić coś, niekoniecznie przed kimś znajomym. Co innego niezobowiązująca rozmowa z kimś obcym, takie po prostu przysłowiowe spuszczenie pary. Niekiedy ktoś odwdzięcza się tym samym i jakoś robi się ciut lżej, bo inni mają podobnie, więc w sumie jedziemy na tym samym wózku już nie sami. Selena robiła dobrą minę do złej gry i do pewnego wieczoru udawało się jej to wprost doskonale, ale w końcu po prostu powiedziała to, czego tak długo do siebie nie dopuszczała. Dlaczego właśnie w tej chwili otworzyła się przed Marthą? Przypadek? A może nie? Ulga? Chwilowa, bo problem i tak pozostał, nie zniknie i wszystko nie wróci do stanu sprzed … Czy na pewno? Jakby nie było zdrada męża z nianią jest banalna, ale wcale nie mniej bolesna i nie da się jej ot tak wymazać z pamięci, a z wspólnego życia? Jak się okazuje to dopiero początek problemów, jakie pojawiają się po wizycie policji i informacji o zaginięciu niani. Co mogło się jej przytrafić i czy po prostu nie wyjechała gdzieś niespodziewanie? Coś jeszcze nie daje spokoju Selenie. Wieczorna rozmowa z nieznajomą w pociągu. Słowa wypowiadane przez dwie obce kobiety, ujawnione sekrety, tylko tyle nic więcej? Czy rzeczywiście to takie proste i nieskomplikowane? Co wydarzyło się tego dnia? Odpowiedź będzie całkiem inna niż ktokolwiek się spodziewa …

 

Słowa i pragnienie zrzucenia z siebie ciężaru, anonimowo, tak by nie pękła fasada idealnego życia. Czy to jest wykonalne? Jaką cenę przyjdzie za to zapłacić? Tytuł „Mroczne wyznania” śmiało można brać za motyw, od nich bowiem wszystko zaczyna się, a czy się kończy czytelnik dowie się po przeczytaniu tej książki. Lisa Unger doskonale wie jak napisać thriller tak, by nie móc się od niego oderwać i nie pozostać obojętnym na czytaną treść. Zamożne małżeństwo, stabilny związek, szczęśliwa rodzina, ludzie sukcesu, a co poza tym? No cóż dalej robi się tylko ciekawiej, mroczniej, intrygująco i przede wszystkim wcale nie mniej realnie, wprost przeciwnie. Czytelnik staje się cieniem bohaterów, poznaje ich myśli, lęki, sekrety i kłamstwa. Wprost doskonałe tło dla? No właśnie dla czego? Pisarka podsyca niepewność co się wydarzy za moment i co do tego, co miało miejsce w przeszłości, do tego nie zapomina o utrzymaniu napięcia. „Mroczne wyznania” głęboko zapuszczają korzenie  w idealną, zdawałoby się, egzystencję i takich samych bohaterów i niespodziewanie zaczynają jedno i drugich rozrywać, co ujrzą czytelnicy gdy opadną maski? Czyje przypuszczenia potwierdzą się? Nasze czy postaci? A co jeśli będzie jeszcze trzecia opcja? Taką, jakiej nikt nie dopuszczał do siebie, chociaż czy to możliwe? Tyle znaków zapytania, kilka wątków i wydawało by się, że nie zazębiające się historie nieznajomych. Na początku były słowa i obcość, a potem?

 

 

Premiera:

28 września 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję:

 

poniedziałek, 26 września 2022

Burzliwe sąsiedztwo

Przedpremierowo:

„Południowe sztormy”

Brittainy C. Cherry

 Czasem trzeba powiedzieć stop, koniec lub jest się do tego zmuszonym przez inną osobę. Nie od razu da się rozpocząć pisać nowy rozdział w życiu. Potrzeba czasu by móc zrobić krok w innym kierunku. Kiedy ma się u boku kogoś, kto jest nieoczekiwanym wsparciem otwierają całkiem nowe możliwości, jednak niełatwo dostrzec szansę z bagażem trudnych wspomnień, a może czas odkurzyć te przypominające szczęśliwsze chwile?

 

Mały, uroczy domek w niewielkiej miejscowości jest schronieniem dla Kennedy od rozstania, dramatu jaki był jej udziałem oraz tego, co nastąpiło później. Dzięki siostrze dostaje możliwość ucieczki na jakiś czas i odnalezienia siebie, a przynajmniej tych fragmentów, które gdzieś zagubiła. Havenbarrow ma wiele plusów, tych ujemnych także w postaci gburowatego sąsiada oraz dość albo raczej mocno nachalnych mieszkańców pobliskich nieruchomości. Do tych dodatnich na pewno trzeba zaliczyć tych, jacy szanują jej prywatność i wyciągają pomocną dłoń w nieoczekiwanych momentach. Gdyby jeszcze nie burze za oknem byłoby więcej niż znośnie, ale i na to jest lekarstwo. Co ukrywa za swoją nieprzyjemnością Jaxson? Każdy ma swoje sekrety i tych dwoje także, jedne mają nowsze korzenie, inne zdążyły już mocno wrosnąć, lecz jedne i drugie tak samo ranią. Nie wszyscy dostrzegają ich cień, ale Kennedy i Jax zauważają je u siebie nawzajem, coś jeszcze łączy ich. Przyjaźń jest cenną relacją, lecz dla niektórzy potrafią połączyć ją z czymś jeszcze, mogącym ją zniszczyć lub wprost przeciwnie. Jak będzie w przypadku tych dwojga?

 

Sięgacie po książkę pisarki, której książki do tej pory was nie zawiodły. Rozpoczynacie lekturę i jak się okazuje dostajecie o wiele więcej niż spodziewaliście się, chociaż oczekiwania i tak nie były małe. Historia, jaką czytacie od samego początku wciąga was i przekazuje dużą dawkę emocji, a im bardziej zagłębiacie się w nią tym bardziej w niej przepadacie. „Południowe sztormy” należą właśnie do tego rodzaju, jakie łapią nas na wstępie i nie puszczają aż do samego końcu lub raczej my je łapiemy i nie odkładamy dopóki nie przeczytamy ostatniego zdania. Opowieści o Kennedy i Jax`ie daleko do prostych schematów i szybko następujących zwrotów akcji. W zamian za to jako czytelnik dostałam lekturę, w jakiej przeplatają się tak jak w życiu trudniejsze jego fragmenty z lżejszymi, drzwi do przeszłości nie zawsze od razu zamykane są od razu, a los przygotowuje prawdziwe niespodzianki, jakich sobie nawet nie wyobrażaliśmy. Do tego dodajmy humor, pojawiający w zaskakujących momentach i niekiedy bardzo oryginalny, lecz za każdym razem naprawdę wywołujący co najmniej uśmiech, jak nie głośny śmiech. Brakuje kogoś jeszcze czyli oczywiście bohaterów, z kategorii po przejściach, usiłujących po prostu okiełznąć codzienność, zdarza im się robić dobrą minę do złych zagrywek innych, ale przede wszystkim odkrywających to, co byli pewni, że utracili bezpowrotnie. „Południowe sztormy” to książka, przy której nie liczy się spędzonego czasu i zamyka dopiero wtedy gdy już epilog za nami.

sobota, 24 września 2022

Układ

Nowość:

„Nieposkromiona. Slade”

Agnieszka Kotuńska

 

Ona sama sobie wyznacza zasady i trzyma się ich. On ma własne plany związane z nią. Nie mają ze sobą nic wspólnego, ale czy to się nie zmieni? Jaka relacja ich połączy? Pogodzą swoje oczekiwania i zasady, którymi się do tej pory kierowali?

 

Świat stworzony jest z pozorów, a Victoria musiała nauczyć się żyć nimi i przede wszystkim stwarzać. Nieraz już znalazła wyjście z sytuacji, wydającej się go nie mieć, lecz jak długo będzie w stanie stąpać po cienkiej linii zawieszonej nad przepaścią? Czy ktoś poda jej pomocną dłoń? Tyle, że nie niczego za darmo, wszystko ma swoją cenę, zazwyczaj wysoką i nienegocjowaną. Jednak Victoria nie należy do większości i tam gdzie inni poddaliby się, ona walczy nie tylko do końca, lecz jeszcze dłużej. Slade przekona się o tym osobiście, ma konkretne zamiary związane z dziewczyną i nie zamiaru ich zmieniać. Wydaje mu się, iż nic nie stanie im na przeszkodzie, ale ona może je pokrzyżować … lub wprost przeciwnie. Co wyniknie z tego niecodziennego związku dwojga tak różnych ludzi? Jedynie interesy czy coś więcej, czego nie było w planach?

 

Kłopoty to ich specjalność, zwłaszcza ona przyciąga je częściej, ale od pewnego momentu nabierają one całkiem nowego charakteru. Przy lekturze „Nieposkromionej. Slade” niejednokrotnie o tym czytający się przekonują, a tytuł jak najbardziej wprost idealnie pasuje do głównej bohaterki. Agnieszka Kotuńska stworzyła bohaterkę, jakiej trudno nie kibicować i dostarczającą emocji podczas czytania. Czego możemy spodziewać się po tej historii? Z pewnością dynamicznej akcji, pełnej zwrotów w niespodziewanych punktach oraz zaskakujących wyborów postaci. Ale to dopiero rama, jaką autorka wypełniła intrygującymi wątkami z dynamicznym kalejdoskopem zdarzeń. „Nieposkromiona. Slade” to również historia o uczuciach, nieoczywistych, wprowadzających niepokój i burzących spokój. Sensacyjna strona i ta pełna emocji wzajemnie się uzupełniają, sprawiając, że zatapiamy się w czytaniu oraz trzymamy kciuki za bohaterów, chodzących własnymi ścieżkami, a za maskami skrywających wiele tajemnic.

 


Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję Autorce:

Agnieszce Kotuńskiej