sobota, 10 października 2020

Zbrodnicza dwunastka

Przedpremierowo:

 

„Awers”

Adrian Bednarek, Ryszard Ćwirlej, Hanna Greń, Marta Guzowska, Izabela Janiszewska, Robert Małecki, Marta Matyszczak, Małgorzata Rogala, Magda Stachula, Bartosz Szczygielski, Mariusz Zielke, Przemysław Żarski.

Zło jest wszędzie, czai się i wykorzystuje moment by zaistnieć. Nie musi czekać na chwilę słabości, wyrachowany i zimny plan nie zawsze jest konieczny. Czasem wystarczy kilka sekund gniewu albo strachu lub coś, co wyzwala siłę do odebrania drugiemu człowiekowi życia. Nie ma zbrodni doskonałej, niekiedy jedynie ogół nie dowiaduje się kim jest jej sprawca, lecz zawsze ktoś wie, kto za nią stoi.

Słowa mają moc, raz powiedziane pozostają, wcale nie są aż tak ulotne jak mogłoby się wydawać. Do czego mogą prowadzić? To już zależy do kogo były skierowane i co ważniejsze jak były zrozumiane. Niekiedy stają się impulsem by spróbować wymierzyć to, co wydaje się sprawiedliwością, ale czy na pewno tak jest? Nie ma zbrodni bez motywu, on zawsze gdzieś jest, to on kieruje ręką, która zadaje cios. Nie zawsze musi być on wykonany z zamiarem zabicia, bywa, że jest gestem obronnym, lecz ma swój zabójczy koniec. Kłamstwo ma podobno krótkie nogi, jednak czy naprawdę tak jest? Uważny obserwator może zauważyć detale, poddające w wątpliwość to, co większość bierze za prawdę, ale jaka jest rzeczywistość? Ona rzadko ma barwy czarno-białe, za to wiele w niej odcieni szarości i czerwieni. Ofiara czy kat? To pytanie wcale nie ma zero-jedynkowej odpowiedzi, świat jest skomplikowanym mechanizmem, a człowiek co i rusz wyłamuje się z prostego schematu. Jego pragnienia, tajemnice, sekrety bywają pobudką do zabójczych czynów, wystarczy sekunda by wszystko spowiła krwawa mgła.

 

Jak w ciągu kilku godzin przeczytać dwanaście doskonałych kryminałów? Recepta jest bardzo prosta, wystarczy sięgnąć po antologię „Awers”, w niej znajduje się dokładnie tyle opowiadań, które od pierwszych zdań nie pozostawiają złudzeń, że czytelnik otrzyma suspens z najwyższej półki. Wydawałoby się, że krótsza forma wymusi spłycenie treści, ograniczy morderczą inwencję twórców i będzie jedynie bladą kopią ich książek. Nic bardziej mylnego, jak już się nieraz przekonałam mniejsza forma wcale nie oznacza skrótów i gorszej jakości. Wprost przeciwnie, czytający otrzymują prawdziwą esencję tego, co ich zachwyca w powieściach. W „Awersie” ani razu nie pomyślałam, że którakolwiek historia jest zbyt krótka, za każdym razem otrzymałam kryminał, nie pomijający niczego, nie pozostawiający niedokończonych wątków, za to będący równie intrygujący jak pełno objętościowa książka. Pewnych twórców znałam, z innymi dopiero miałam morderczą przyjemność zawrzeć znajomość i jak się okazało był tylko jeden minus – zbyt szybki koniec, lecz wynagradzany tym, iż na kolejnych stronach mogłam zanurzyć się w kolejną zagadkę kryminalną. Dwanaście intrygujących opowiadań, odsłaniających to, co chciano ukryć, o czym starano się zapomnieć, zatrzeć ślady lub po prostu wymagało wymierzenia sprawiedliwości. Wina i kara wcale nie są swoim naturalnym następstwem, tak samo jak i triumf dobra nad złem, niektóre sekrety pozostają nimi, a dwunastu autorów obnażyło mechanizmy nimi rządzące. Każda opowieść ma w sobie to „coś”, sprawiające, iż zaskoczenie towarzyszy nieustannie, a koniec zaskakuje nie jedynie swoim nadejściem, ale tym, co z sobą przynosi. Prostych zakończeń nie ma w żadnym z utworów „Awersu”, za to jest odkrywanie mrocznej strony człowieka, jego słabości, skomplikowanych ścieżek ludzkiej egzystencji oraz tego jak czasem łatwo odebrać życie …

 

 

 

 

 

 

Premiera

14 października 

 

 

Za możliwość 

przeczytania książki

dziękuję: