sobota, 8 lipca 2023

Herstory

Nowość:

„Cecylia”

Annie Garthwaite

 

Historię piszą zwycięzcy, ale ci prawdziwi czasem pozostają w cieniu. Wcale nie są niewidoczni, pozostają po prostu niedostrzegani. Wprawne oko wyłowi ich z tłumu, lecz nieliczni jedynie zobaczą potencjał, z jakim nie obnoszą się, lecz skutecznie używają go. Wystarczy im chwała i sława tych, którym poświęcili się …

 

Księżna, żona, matka, dyplomatka, zdrajczyni, wojowniczka. Cecylia Neville. Kobieta. Tak wiele ról i ona jedna, o jakiej najczęściej mówi się w kontekście działań jej męża i synów oraz innych mężczyzn z otoczenia. Ona miała być pionkiem w grze o władzę, dostarczającą bardziej lub mniej ważnych graczy. Ta rola nie była dla niej, chociaż i ją wypełniła. Oczekiwano, że urodzi dziedzica i będzie wspierała męża, ale zrobiła o wiele więcej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. W piętnastym wieku, nawet jeśli była arystokratką, kobieta żyła w sztywnych ramach zasad i obowiązków, jakie nie pozwalały na samodzielność. Jednak ona zdobyła się na odważne kroki, nie była jedyną, która poruszała się na terenie tradycyjnie zarezerwowanym dla uprzywilejowanych mężczyzn. Czy zdobyła to, czego pragnęła? Z pewnością osiągnęła nie jeden swój cel, ten najważniejszy również? Jako księżna Yorku i matka królów z pewnością odniosła zwycięstwo nad wrogami, nie bez strat własnych, lecz przecież zwycięzców, nawet tych pozostających w cieniu nikt o to nie pyta się … Wystarczy, że przemawiają za nich ich czyny.

 

Kobieta nietuzinkowa? Z pewnością. Umiejąca wykorzystać nadarzające się okazje? Z pewnością. Ciężko pracująca na sukces rodziny? Oczywiście. A jednak przez historię nie do końca doceniana. Cecylia Neville w książce Annie Garthwaite zostaje oddany głos. Nie na wyrost i nieprzesadzony, lecz pokazujący osiągnięcia kobiety, jakie nawet po stuleciach robią wrażenie. Nie zapomniano o niej, lecz zbyt często, jak i wiele jej podobnych poprzedniczek i następczyń, wspomina się o niej jako tle dla męża. Autorka „Cecylii” nie udowadnia na siłę, że było inaczej nie musi tego robić w żadnym razie. Wystarczy, iż przybliża czytelnikom, data po dacie, wydarzenie po wydarzeniu, rolę którą odegrała, nie według czyjegoś scenariusza, lecz napisanego przez nią samą i wraz z mężem. Fabularyzowane losy Księżnej Yorku pokazują sylwetkę wytrawnej dyplomatki, jaka przez kilkadziesiąt lat kreuje politykę w czasach wojen, spisków, zdrad i nieoczywistych sojuszy. Zwycięża, przegrywa i znów staje na szczycie. Annie Garthwaite nie musiała niczego dodawać, wystarczyło odsłonięcie postaci i pokazanie nie tyle jej zasług ile tego kim była. Pokazanie prawdziwego człowieka, nie imienia i nazwiska na drzewie genealogicznym, lecz kogoś, kto napędzał koło historii.

 



            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
                dziękuję 
 
              wyd. Albatros