"Moja wielka miłość"
Izabela Czajka-Stachowicz
Tytuł czasem z góry wydaje się zdradzać treść książki, kiedy czyta się "Moja wielka miłość" skojarzenia nasuwają się same. Pytanie tylko czy są one właściwe? A może całkiem co innego jest motywem książki pod takim tytułem?
Przypadek czasem sprawia, że dwoje ludzi spotyka się i wbrew logice zakochuje się, ale nie w potocznym tego słowa znaczeniu. To nie zwykła miłość, a coś całkiem innego, wymykającego się utartym schematom, zresztą kiedy dotyczy takich osób jak Bella i Franciszek Fiszer trudno mówić o jakichkolwiek zasadach, chyba, że są one tworzone przez nich samych. Rok tysiąc dziewięćset trzydziesty zapisze się już na zawsze w pamięci Izabeli, ówcześnie Gelbardowej, po pierwsze z powodu powrotu do Warszawy po sześcioletnim pobycie w Paryżu, po drugie dzięki spotkaniu właśnie Franza. Kim był Fiszer? Dzisiaj można by powiedzieć, iż był postacią kultową, więcej niż symbolem, kimś kto tworzył ludzi i to dosłownie.
Izabela Czajka-Stachowicz
Tytuł czasem z góry wydaje się zdradzać treść książki, kiedy czyta się "Moja wielka miłość" skojarzenia nasuwają się same. Pytanie tylko czy są one właściwe? A może całkiem co innego jest motywem książki pod takim tytułem?
Przypadek czasem sprawia, że dwoje ludzi spotyka się i wbrew logice zakochuje się, ale nie w potocznym tego słowa znaczeniu. To nie zwykła miłość, a coś całkiem innego, wymykającego się utartym schematom, zresztą kiedy dotyczy takich osób jak Bella i Franciszek Fiszer trudno mówić o jakichkolwiek zasadach, chyba, że są one tworzone przez nich samych. Rok tysiąc dziewięćset trzydziesty zapisze się już na zawsze w pamięci Izabeli, ówcześnie Gelbardowej, po pierwsze z powodu powrotu do Warszawy po sześcioletnim pobycie w Paryżu, po drugie dzięki spotkaniu właśnie Franza. Kim był Fiszer? Dzisiaj można by powiedzieć, iż był postacią kultową, więcej niż symbolem, kimś kto tworzył ludzi i to dosłownie.
Reszta recenzji do przeczytania tutaj