czwartek, 14 maja 2020

Zbrodnia, której nie było?


 Przedpremierowo:

„Bliżej niż myślisz”

Ewa Przydryga

Prawda wcale nie zawsze jest oczywista, bywa dobrze zakamuflowana, zagmatwana i bardzo subiektywna. Dla postronnych często bywa niezauważalna lub po prostu nie istnieje, tak samo jak i rzeczywistość, w której zaistniała. To, co jest widoczne dla wszystkich zawiera drugie dno, czasem to ono właśnie stanowi istotę wszystkiego, bez tego, wszystko co najważniejsze pozostaje niezauważalne.

Czy to, co Nika widziała faktycznie miało miejsce? Umysł czasem podsuwa obrazy, będące jedynie urojeniem, a te jak najbardziej można wziąć go za realne zdarzeniem, chociaż takimi nie są. Jednak tu chodzi o zbrodnię i kobieta wbrew pozorom nie zamierza tej sprawy pozostawić w kategorii przewidzenia tak jak inni. Rozpoczyna dochodzenie, chociaż nie ma jakichkolwiek dowodów, a punkt zaczepienia jest bardzo słaby, i nie poddaje się kiedy nie budzi zaufania swoją opowieścią. Nikt jej nie wierzy, jej przeszłość sprawia, że otoczenie bierze co najmniej podejrzliwie jej słowa, lecz krok po kroku ze skrawków informacji i poszlak oraz dzięki własnemu uporowi Nika zyskuje pewność, iż to nie przewidzenia. Ale osoba mordercy wciąż pozostaje anonimowa, na dodatek im więcej wie tym bardziej skomplikowane pytania nasuwają się. Kim była ofiara? Dlaczego została zamordowana? Zgromadzone ślady rysują dość nieoczekiwany portret tej pierwszej oraz motyw zabójstwa. Jednak czy to prawda czy też wszystko jest projekcją chorej psychiki, która konstruuje dziwaczne konstrukcje, bo nie umie poradzić sobie z bólem po niedawnych wydarzeniach?

Niektóre książki już pierwszymi stronami, ba nawet zdaniami utwierdzają nas w przekonaniu, że czeka nas niezapomniana lektura. „Bliżej niż myślisz” należy właśnie do tego rodzaju powieści, zainicjowanie czytania skutkuje tym, że trudno je przerwać, bo nigdy nie ma na to dobrego momentu. Ewa Przydryga, zgodnie z hitchcockowską zasadą, rozpoczęła od przysłowiowego trzęsienia ziemi, a później „tylko” atmosferę zabójczego niepokoju genialnie podkręcała. Niby wydaje się to oczywiste, zwłaszcza w kryminale, ale o końcowym sukcesie decydują detale, które stawiają znaki zapytania w kluczowych momentach i nie pozwalają by poczucie pewności, co do dalszego ciągu, zagościło na dłuższą chwilę w umyśle czytelnika. Intryga kryminalna jest tak skonstruowana by w żadnym razie nie zwalniać, nawet jeśli ma się takie wrażenie to przez bardzo krótką chwilę, po jakiej następuje przyśpieszenie. Fabuła ma wyczuwalny w sobie mrok, a osoby bohaterów jeszcze go uwypuklają, jeśli dodać do tego jeszcze poczucie wyobcowania oraz samotną walkę o prawdę to otrzymujemy rasowy thriller, w jakim do samego końca zakończenie pozostaje otwarte. Jednak nim ono nastąpi czytający zagłębiają się w rzeczywistość w jakiej pod pozorami kryje się prawda dostrzegalna przez nielicznych i ignorowana przez większość. Coś jeszcze wyróżnia najnowszą książkę Ewy Przydrygi od wielu innych kryminałów – konsekwentnie utrzymany klimat noir tak w postaciach jak i drugim planie. „Bliżej niż myślisz” skojarzyło mi się już na samym początku, między innymi, z klasykiem kinowym „Okno na podwórze”, tak w jednym jak i w drugim nie ma nic oczywistego jest za to wiele pytań i dochodzenie prowadzone z uporem wbrew wątpliwościom. Jeszcze jeden wątek jest warty podkreślenia – przeszłość głównej bohaterki, która połączona z teraźniejszością sprawia, że wszystko co ma miejsce nabiera o wiele głębszego znaczenia. Dzięki niemu książka ta zyskuje jeszcze jeden wymiar - dramatu psychologicznego.



Premiera:
20 maja




Książkę przeczytałam dzięki 

uprzejmości
Wydawnictwu MUZA