„Jej
wisienki”
Penelope
Bloom
Poczucie
humoru bywa bardzo przydatne w życiu i sprawia, że człowiek patrzy na nie z
ciekawej perspektywy. Niektórzy uczynili z tego prawdziwą sztukę, a jeśli dodać
do tupet oraz chadzanie własnymi ścieżkami, często pod prąd, to tworzy się
mieszanka czasem wprost wybuchowa. Cienka linia dzieli brawurę od głupoty,
jednym udaje się balansować na niej i zdobywać to, czego chcą, nawet jeśli
wszystko wygląda jak przypadkowy zbieg okoliczności.
Ich
znajomość rozpoczęła się cokolwiek niecodziennie czyli od kradzieży. Fatalny
początek? Nic bardziej mylnego jeśli chodzi o Williama i Hailey, nic nie jest
zwyczajne, nawet jeśli na takie wygląda. On jest dość niekonwencjonalny w swoim
zachowaniu, a ona, do tej pory, wybierała, zazwyczaj, bezpieczne drogi. Jednak
tym razem wszystko idzie wbrew dotychczasowym scenariuszom, William uważa słowo
„nie” za tak i w ogóle nie przyjmuje odmowy, no, a Hailey postanawia tym razem pójść
za głosem rozsądku, no i powierzchowność nowego znajomego nie jest bez
znaczenia. Układ, który zaczyna ich łączyć wcale nie jest aż prosty jak mogłoby
się wydawać i przynosi z sobą wiele zawirowań, jakie nie były brane pod uwagę.
Jednak od czego brat bliźniak, jego urocza żona oraz babcia hazardzistka z
intrygującymi poglądami? W takim gronie nuda nie grozi, trzeba tylko umieć
podejmować decyzje, nawet jeśli oznaczają one zboczenie z dotychczasowej
ścieżki.
Lekkie
lektury spod znaku komedii i romansu nie są traktowane zbyt poważnie, chociaż
niosą z sobą dobry humor i bardzo często są miłą odskocznią od codzienności.
Gdzieś pomiędzy kolejnymi uśmiechami i żartobliwymi scenami mija szybko czas,
pozostawiając po sobie miłe wspomnienia. Jednak spychane są gdzieś na szary
koniec, pomimo tego, co z sobą niosą czyli rozrywkę, a wcale nie tak prosto
napisać historię, będącą lekką i na dodatek zabawną. Penelope Bloom połączyła w
swoich książkach dowcipność z lżejszymi tonami dodając do nich pikantniejsze nuty,
druga część serii ma w sobie to, czego szuka się w książkach kiedy mamy ochotę
na chwilę odgrodzić się od świata. „Jej wisienki” wpisują się w ten wzór bardzo
dobrze dzięki bohaterom i ich perypetiom. Tym razem na pierwszym planie jest
drugi z braci bliźniaków – ten niesforny, niepokorny, który wszystko obraca w
żart i wydaje się, że po prostu płynie przez życie beztrosko. Tłem dla jego
przygód jest nigdy nie zasypiający Nowy Jork, a wspólniczką Hailey, po części
stanowiąca jego kontrast, lecz i umiejąca dorównać mu w szaleńczych, czasem,
pomysłach. Penelope Bloom łączy emocje i humor w opisywanych postaciach,
wyposażając je w interesujące cechy, niekiedy mogące w pierwszym momencie
sprawiać mylne wrażenia, ale w końcu pokazujące swoją prawdziwa twarz. „Jej
wisienki” pojawiają się w momencie kiedy wielu czytelników szuka odpowiedniej
lektury na wakacje, stanowiąc soczystą w smaku propozycję.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros