Nowość:
„Miasto mgły”
Michał Śmielak
Zbrodnia nie zawsze od
razu jest i daje znać, że w ogóle zaistniała. Niekiedy pozostaje niezauważona
bardzo długo, jednak wystarczy splot okoliczności i wychodzi na światło
dzienne. Ten, kto jest pewien, iż upływ czasu zrobił swoje i teraz jest wciąż
doskonała myli się…
Całkowity przypadek
zdarza się, oczywiście najczęściej w najmniej spodziewanym momencie i przy
okazji przynosząc niespodziewany rozwój sytuacji. Deszczowy październik nie
jest niczym nadzwyczajnym w polskiej jesieni, jednak w Sandomierzu przyniósł z sobą
morderstwo i to wcale nie w telewizyjnym serialu z księdzem detektywem.
Policjanci muszą zmierzyć się z zabójcą, doskonale wykorzystującego znajomość
miasta, jesienną pogodę i miejscowe legendy o wampirach. Komisarz Bruno
Kowalski nie zadowala się prostymi odpowiedziami, a w poszukiwaniu prawdy
pomaga mu lokalny znawca historii Krzysztof Szorca. Pora roku wprost sprzyja
zbrodniarzowi, a Sandomierz odpoczywający po sezonie turystycznym okazuje się miejsce
do zabójczych polowań. Jeśli do tego dodać lęk mieszkańców oraz dawne dzieje,
podsycające jeszcze strach, to wynikiem jest prawdziwy wyścig z czasem. Co może
przynieść z sobą jesienna szaruga i zagłębianie się w przeszłość oraz jak się ona
przekłada na obecny maraton zbrodni?
Co powoduje, że
człowiek odbiera życie komuś innemu? Motyw jest zawsze, ale bywa niedostrzeżony.
Od niego wszystko zaczyna się i bez niego nie doszłoby do najgorszego, lecz winowajcą
jest ten, kto powoduje śmierć, cała reszta to okoliczności, czasem mogące w mniejszej
lub większej części być usprawiedliwieniem, nieumniejszającym odpowiedzialności.
Sandomierz spowity mglistym mrokiem i z jesienna słotą w tle. Dorzućmy do tego zabójstwo,
niecodzienne i budzące dawne demony. Oczywiście są i ci, którzy jak już złapią
trop to go nie puszczą do samego końca. No i wielowarstwowa zagadka kryminalna.
W skrócie to „Miasto mgieł”, jednak nie oddaje on wytrawnego smaku lektury jaka
zaserwował czytelnikom Michał Śmielak, mistrz nieoczywistych historii i
finałów. Nim to ostatnie poznamy podążamy wraz z bohaterami po morderczym bruku
miasta, jakiemu nie dane jest złapać oddech po intensywnym lecie. Stare mury i
zaułki kryją niejedną tajemnicę, ale czy to one są źródłem działania zabójcy? Autor
doskonale kluczy, podsuwa ślady, wskazuje tropy, lecz w łamigłówce nie tak
łatwo dopasować elementy, chociaż niejednokrotnie wydaje się, że rozwiązanie
jest prawie już przed nami. Nic bardziej mylnego, kolejne rozdziały pokazują nam
jak mało dostrzegamy w zbrodniczym mroku. Czy uda się zauważyć najistotniejsze
nitki, łączące wszystkie dowody i poszlaki w jeden obraz?
Za możliwość przeczytania