poniedziałek, 18 grudnia 2017

Jedna dobra rzecz



„Historia Adeli”
Magdalena Knedler

Czy da się zamknąć jeden rozdział życia w dwóch walizkach i rozpocząć nowy z daleka od miejsca, które było domem przez lata? Nie tak po prostu, ale z dnia na dzień i z przekonaniem, że nie ma innej drogi? W takiej sytuacji niczego nie można być pewnym, każdy kolejny krok wcale nie bywa łatwiejszy, ale nie ma już odwrotu, chociaż co i rusz patrzy się za siebie. Gdzieś z oddali falami nadchodzą wspomnienia, przypominające to co było, ale niestety już stało się przeszłością …

Za sobą miała słoneczną, nadmorską Sperlongę, przed sobą zakorkowany, zimowy, Wrocław. Dlaczego Adela opuściła gościnne południowe miasteczko i wybrała właśnie tę porę na zmianę w swoim życiu? Tego nie wie nikt poza nią samą, czy komuś uda się poznać co stoi za tą decyzją? Nie wiadomo, jedno jest pewne kobieta na śliskim, wrocławskim, bruku rozpoczyna nowy etap w życiu, chociaż może właśnie kończy poprzedni? Jakaś tajemnica towarzyszy jej niczym cień, dodając wszystkiemu co robi dodatkowego znaczenia. Wrocław ma w sobie wiele uroku, a kiedy zaczyna się dostrzegać lub przypominać jego niepowtarzalny urok niektóre sprawy stają się prostsze, również w ludziach zaczyna się zauważać to czego sami nie widzą lub nie chcą dostrzec. Adela chciała zrobić coś dobrego dla innych, bezinteresownie, co było tego powodem? Gdy nie wie się jak pomóc sobie samemu otwarcie się na problemy otoczenia wydaje się wspaniałym pomysłem, lecz czy jest to lek na wszystkie rany?

Zaszufladkować książkę nie jest trudno, ta jest romansem, tamta kryminałem, a kolejna to obyczajowa ze szczyptą tajemnic. Jednak czasem trafia się lektura, która niesie z sobą ogromna dawką emocji, skłania do refleksji co i rusz, zaraz potem wywołując uśmiech, by za moment jej słowa zwilżyły oczy. Przypisać „Historię Adeli” do jednej kategorii byłoby jak włożeniem pięknego zdjęcia tak by pasowało w grube ramy, podkreślające jedynie, że coś ważnego zostało pominięte. Magdalena Knedler oddała w ręce swoich czytelników niesamowitą powieść szybko kruszącą obojętność, wciągającą w losy bohaterów, a wraz z kolejnymi stronami coraz bardziej kuszącą tajemnicami oraz możliwymi scenariuszami ich rozwiązania. Książce tej towarzyszy wprost mistrzowsko oddana zaduma, smutek, radość, każde z nich przeplata się z pozostałymi tworząc niezwykłą uczuciową mozaikę, w której bohaterowie próbują się odnaleźć oraz stworzyć na nowo swoją przyszłość. Nim czytelnicy poznają wszystkie jej elementy przyjdzie im spotkać zwyczajnie niezwyczajnych ludzi oraz niezwykłe historie, kryjące się za ich sylwetkami dostrzeganymi przez nielicznych. Słoneczna Sperlonga i mroźny Wrocław, oba miejsca dzieli setki kilometrów i łączy postać tytułowej Adeli, kobiety noszącej w sobie pewien sekret i pragnącej zrobić jedna dobrą rzecz. Czy jej się uda? Na to pytanie odpowiedź jest  gdzieś w książce, ale wraz z zagłębianiem się w lekturę niejeden znak zapytania się pojawi i nim wyjaśni się co się za nim kryje, zaintrygowanie będzie rosło. Czytelnicy dostają rzadko spotykaną szansę by towarzyszyć ludziom, próbującymi z okruchów przeszłości stworzyć przyszłość lepszą nie dla siebie, ale dla innych i jednocześnie znaleźć miejsce dla swojej osoby. „Historia Adeli” nie ma szybkiej akcji, spektakularnych zwrotów w fabule, istotą tej powieści są ludzie, decyzje oraz ich skutki, czasem odbijające się echem przez dekady. Magdalena Knedler mistrzowsko poprowadziła swoich bohaterów przez najtrudniejsze życiowe meandry, oddając całą gamę emocji z zachowaniem głębi i wagi. Wiele symboli kryje się za poszczególnymi postaciami, a zapowiedzią jest minimalistyczna, lecz i jednocześnie skłaniająca już na wstępie do zastanowienia się okładka, znaczenie jakiej w pełni przemawia gdy „Historia Adeli” zostanie poznana.



Za możliwość przeczytania książki 


dziękuję