„Miłosny blef”
D.B. Foryś
Czasem życie pisze scenariusze jakich nie powstydziliby się najbardziej zwariowani scenarzyści. Niespodzianki oraz zaskoczenie są wpisane w ludzką egzystencję, czasem mniej lub bardziej, wprowadzając do niego zamieszanie i niedowierzanie co, do tego, co właśnie ma miejsce. Niekiedy trzeba uważać o czym się marzy, bo można sen może stać jawą, a jawa snem …
Rzucenie komuś wyzwania może okazać się dobrym wstępem do ciekawej znajomości. Czy Hela faktycznie miała je na myśli? W przypadku Kuby i tego jak się zachowuje dużo nie potrzeba by człowiek zrobił coś co nie do końca miał na myśli. Mężczyzna wprowadza trochę zamieszania do szpitalnej nudy, którą oboje muszą jakoś przetrwać. Jednak to, co miało mieć krótki żywot okazuje się bardziej długotrwałe. Wyjście ze szpitala okazuje się dopiero wstępem do poznawania się. Pierwsze wrażenia mogą być mylące, to, co wydaje się pewnym wcale takim nie musi być. Dziewczyna przekonuje się o tym, poznając bliżej Kubę. Czy marzenia mogą się urzeczywistnić? Ona nie miałaby nic przeciwko temu, on zresztą również, co wyniknie z tego? Nie to, czego mogli się spodziewać, iluzje bywają mylące, lecz również nad wyraz rzeczywiste, chociaż czy na pewno nimi są?
Więcej niż przewrotna historia o miłości, tak można by w skrócie podsumować najnowszą książkę D.B. Foryś, ale nie dałoby to nawet w małym ułamku pojęcia o tej lekturze. Pomiędzy tym, co realne, a tym, co jest wytworem wyobraźni niekiedy granica jest bardzo cienka i bywa, że zanika. W „Miłosnym blefie” nie nastawiajcie się na nieskomplikowaną opowieść, w jakiej wszystko jest od razu wiadome, pod tym, co przewidywalne kryje się coś zgoła odmiennego. Jeśli znacie pisarkę z powieści fantasy urban to teraz macie doskonała okazję poznać ją od innej strony, a jeżeli będzie pierwsze spotkanie to od razu otrzymacie powód by sięgnąć po drugą część. Jednak powoli do celu czyli do tego, co sprawia, że warto sięgnąć ten właśnie tytuł. Każdy kto przeczyta go pewnie będzie miał swoje racje, na pewno zaciekawia opis, lecz tak naprawdę to, co za nim się kryje dopiero jest interesujące. Na pewno podczas lektury nie raz uśmiechniecie się i wielokrotnie wzrośnie temperatura, gdyż autorka połączyła humor z pikanterią, no i oczywiście uczuciami. Te ostatnie są osią akcji, lecz wciąż ma się wrażenie, że nie jedynie one stanowią motyw „Miłosnego blefu”, coś jeszcze czeka na czytelników. Co to jest? D.B. Foryś w dość niespodziewanym momencie robi ostry zakręt w fabule i … no właśnie potem już nic nie jest takie jak można by przypuszczać. Ale na tym też jeszcze nie koniec, to dopiero zapowiedź tego, co będzie miało miejsce w kontynuacji, lecz zanim ona nastąpi emocje sięgną zenitu. Pole do popisu dla wyobraźni i przypuszczeń co jeszcze się wydarzy jest ogromne, bo widać, że autorka wykorzystuje potencjał swojego zamysłu maksymalnie. Zaskakująca historia obyczajowa ma w sobie pewną zagadkę, pytanie czy tylko jedną? Jakie będzie jej rozwiązanie? Na pewno nieszablonowe i z nieoczekiwanym finałem. Nim jednak on nastąpi czytający otrzymują niezwykłą historię, w której na oniryzm patrzymy z całkiem nowej perspektywy.