Przedpremierowo:
„Dzień bez teleranka”
Anna Mieszczanek
Historia najczęściej wydaje się wpierw zbiorem dat, potem wydarzeniami odległymi i lekko przykurzonymi przez to, co niesie z sobą wiatr, a czasem huragan dziejów. Gdzieś, coś, wydarzyło się, wtedy było ważne, lecz teraz istotne jest całkiem co innego. Żyjemy tu i teraz, ale … no właśnie ale, te tu i teraz jest pokłosiem przeszłości, nawet jeśli na co dzień nie myślimy o niej w takich kategoriach. Było i wcale nie minęło bez śladu i bezpowrotnie.
Nie
pamiętam tamtego dnia, byłam już na tym świecie, lecz Teleranek jeszcze przez
kilka dobrych lat nie był programem na jaki czekałam w niedzielny poranek. Trzynasty
grudzień tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty pamiętam dzięki programom
dokumentalnym, filmom, książkom i opowieściom starszej części rodziny. Każde z
tych źródeł miało i ma swoją perspektywę, czasem podobną, a niekiedy całkowicie
inną. Poznawanie faktów z różnorodnych źródeł daje możliwość wyrobienia własnego
zdania, poglądów, patrzenie wstecz bywa dobrą lekcję na przyszłość. Anna
Mieszczanek dodaje do tego kilka punktów widzenia osób, będących nie tylko
świadkami burzliwych wydarzeń z początku lat osiemdziesiątych, ale także i
uczestnikami. Po tytule wydaje się, że wiemy o czym będzie ta książką, lecz to
jedynie kierunek swoistego wywiadu rzeki, nie bezpośredniego, pisanego nie w
pierwszej osobie, jednak oddającego ze szczegółami tamte dni, miesiące, a nawet
lata. Nim pamiętna data nastała były inne zdarzenia, mniejsze i większe, głośne
i te rozgrywające się w małym gronie, ale każde z nich miało jakiś wkład w to,
co wydarzyło się później. Tak samo zresztą i ta pamiętna data. Te relacje z
pierwszej ręki, bez patosu, pomnikowych brązów, wielkich słów, z wielkimi nazwiskami
w tle, pokazują doskonale ówczesną rzeczywistość. Wielowymiarowość, składająca
się z drobnych elementów, pomijanych detali składają się na obraz daleki od
czarno-białych barw, odkrywa kontrastowe kolory, nieznanych bohaterów, jacy
pozostali w cieniu i są znani nielicznym, chociaż bez ich zaangażowania
wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. „Dzień bez teleranka” to również
reportaż z dni, jakie zmieniły to, co dla wielu wydawało się trwałe i nie do
ruszenia, bez zbędnych opisów, za to z prawdziwymi ludźmi, jacy mieli
wątpliwości, musieli decydować o sprawach, które groziły groźnymi
konsekwencjami im i bliskim. Czarno-białe zdjęcia ilustrujące słowa nabierają kolorów i od czasu do czasu całkiem nowego znaczenia. Tak samo jak znane i nieznane daty, wydające się dawno przebrzmiałymi wydarzeniami.
Premiera:
22 września
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: