„Kawiarnia pełna marzeń”
Agnieszka Lis
Marzenia są małe i duże, ale ich skala liczy się mniej. Większe znaczenie ma zupełni coś innego, co? Czy są spełnione, czy też wciąż pozostają jedynie w naszych głowach bądź sercach. Niektórzy urzeczywistniają je sami, innym pomaga łut szczęścia lub ktoś, kto wyciąga pomocną dłoń. Marzyć każdy może, ale jeszcze trzeba odważyć się by stały się faktem.
Podobno
gdy coś się kończy to robi miejsce dla czegoś nowego. Jednak dla Dagmary to nie
jest takie oczywiste, do tej pory miała jasno wyznaczone cele, teraz musi je na
nowo wyznaczyć. Nie tak łatwo jej zapomnieć o stracie, lecz może nadszedł czas
na pokuszenie się by być odważną? Justyna ma przed sobą cudowny czas, lecz nim
one nadejdą mierzy się z czymś, czego w ogóle nie planowała. Ma w swoim
otoczeniu przyjaznych ludzi, nie brakuje jej chyba niczego, grzechem byłoby
narzekać na cokolwiek, ale, no właśnie to „ale”, czy tylko ona je widzi? Może
liczyć na bliskich i przyjaciół, tak samo jak i oni na nią. Pojawiają się w ich
gronie nowe osoby, nie tak łatwo im dołączyć do reszty i poczuć się swobodnie?
Wigilijny stół jest miejscem, gdzie zawsze powinno być jeszcze jedno nakrycie
dla kogoś niespodziewanie przybywającego, lecz również dla tych, którzy tego
potrzebują. Czy wszyscy na nie zasługują? A może w tej chwili liczy się tylko
tu i teraz, nie przeszłość? Wybaczyć nie zawsze jest łatwo, zapomnieć również. Święta to wyjątkowy czas, jak przebiegnie Dagmarze, Justynie i tym, którzy są blisko nich?
Czego oczekujemy od książek z motywem świątecznym? Odpowiedniego klimatu i oczywiście samego motywu, ogrzewającego nasze serca i sprawiającego, że wszystko staje się jaśniejszego, cieplejsze i uroczyste, mniej lub bardziej. Jednak to nie wszystko i w tym kryje się właśnie składnik, który sprawia, że nie będzie ona jedną z wielu, lecz tą, zapadającą w pamięć i pozostającą w niej na długo. Spod pióra Agnieszki Lis wyszła właśnie taka powieść, w jakiej czytelnik dostaje dużo więcej niż się spodziewa i spotyka ludzi, z jakimi od razu nawiązuje kontakt, tak jakby znali się od dawna. „Kawiarnia pełna marzeń” to wielowątkowa historia, a raczej historie, połączone osobami bohaterów, jacy doświadczają w swoim życiu zmian, nie zawsze oczekiwanych, a jeśli nawet to i tak wprowadzających chaos. Jak odnajdą się w całkiem nowych realiach? W końcu nie na darmo się mówi, uważaj o czym marzysz, więc jak to będzie w ich przypadku? O tym przekonujemy się podczas lektury, w jakiej nie brakuje humoru, refleksji, ale także pisarka porusza problemy, o jakich nie wielu nie myśli w czasie Świąt, ale nieliczni muszą, bo są ich codziennością. Nie zabrakło w opowieści Agnieszki Lis ciepła, nie takiego na pokaz, lecz prawdziwie rodzinnego i przyjacielskiego, otulającego czytających jak puszysty koc, za jakim tęsknimy. Przejawia się ono w większych i mniejszych gestach, słowach, zdaniach, nie jest oczywiste, dane raz na zawsze i każdemu. Czasem niewiele potrzeba by to, o czym marzyło się ziściło, niekiedy wprost przeciwnie, jedne drzwi przed nimi się zamykają lub robią to sami, lecz drugie co najmniej uchylają się. „Kawiarnia pełna marzeń” nie jest oazą spokoju, idyllicznym punktem, lecz miejscem powstałym z pragnień, dającym nadzieję, że dużo da się osiągnąć kiedy się wkłada się w to serce. W jej wnętrzu magia Świąt odsłania swoją istotę i pokazuje, że tak naprawdę tworzą je nie wyszukane ozdoby, prezenty, wykwintne dania, ale przede wszystkim ludzie, cała reszta to dodatek, piękny, ale nie najważniejszy.
Autorce
oraz