„Zaczekaj
na miłość”
Ilona
Gołębiewska
Kiedy
staje się na rozstaje dróg, a każda, z rysujących się na horyzoncie jest jedną
wielką niewiadomą, pojawia się ochota by uciec jak najdalej, ale dokąd? Czasem
potrzeba chwili, dłuższej, nie krótszej i miejsca gdzie przemyśli się wybór
życiowej trasy. Jednak dobre chęci to jedno, potrzebna jest odwaga by sięgnąć
po marzenia i dążyć do ich urzeczywistnienia pomimo pojawiających się zakrętów
na wybranej ścieżce.
Mieć
świat u stóp, cieszyć się szczęściem i żyć dniem dzisiejszym nie jest ciężkim
przewinieniem. Klara Horczyńska osiągnęła wiele i ma nadzieję, że jeszcze
więcej przed nią, zwłaszcza w życiu osobistym. Może nadszedł czas na zmiany
jakich nie miała w planach, lecz jak najbardziej radośnie oczekiwane. Kiedy w
jednej chwili wszystko to, czego była pewna, wali się w gruzy wraca do Polski,
gdzie wydaje się jej, że odetnie od bolesnych wspomnień i tego, co z sobą
niosą. Jednak nie tak łatwo zapomnieć o niedawnych wydarzeniach, ale Aniela
Horczyńska nie zamierza pozostawiać wnuczki samej, nie jest typową babunią, wie
za to doskonale co znaczy zmaganie się z samym sobą. Dwór na Lipowym Wzgórzu to
nie oaza spokoju, lecz miejsce gdzie Klara będzie otoczona życzliwością i
przede wszystkim znajdzie czas by pomyśleć o sobie i swojej przyszłości. Nic nie
przychodzi samo, czasem trzeba spojrzeć za siebie oraz przed siebie i wybrać
cel oraz kierunek, a potem zabrać się do pracy, której dziewczyna nigdy się nie
bała. Coś jeszcze w jej życiu wymaga uporządkowania, lecz czy poranione serce jest
gotowe na otworzyć się na nowe uczucie? Nie tak dawno przecież poznała co
oznacza strata i rozczarowanie bliskim człowiekiem.
Czytelniczy
powrót na Lipowe Wzgórza był jak odwiedziny u przyjaciół, jakich dom przygarnia
zbłąkane dusze, strudzonych wędrowców oraz wszystkich tych, którzy potrzebują
chwili na zastanowienie się nad sobą i tym, co dalej. Ilona Gołębiewska po raz
kolejny zauroczyła mnie niebanalną opowieścią, w jakiej śmiech, refleksje oraz
zwyczajna-niezwyczajność przeplatały się. Życiowe lekcje bohaterów odzwierciedlone
są z detalami czyli radością, strachem o
przyszłość, smutkiem i nadzieją, u źródeł, których są głębokie i prawdziwe
emocje. Te ostatnie obecne są cały czas, podkreślając barwy niezwykle pięknych
krajobrazów Podlasia oraz przede wszystkim stanowiąc oś wydarzeń, jakich
uczestnikami są bohaterowie. „Zaczekaj na miłość” jest nie tylko opowieścią o
kobietach i dla kobiet, lecz dla wszystkich pragnących zatopić się w historii
pełnej zakrętów losu, nietuzinkowych postaci, a zwłaszcza uczuć, mających za
sobą trudną przeszłość i teraźniejszość złożoną ze starych i nowych blizn. To również
kolejna odsłona sagi ukazującej siłę ludzkich więzi, opartych na różnorodnym pokrewieństwie,
nie zawsze wynikającym z rodzinnych zobowiązań oraz ile trzeba odwagi by zdobyć
się na danie sobie samemu drugiej
szansy. Ilona Gołębiewska nie przyśpiesza sztucznie akcji książki, toczy się ona w rytmie
wyznaczanym przez rozgrywające się w sercu bohaterów emocje oraz podejmowane
przez nich decyzje. W „Zaczekaj na miłość” jest czas na łzy, czas na odzyskiwanie
wiary w siebie i wybór dalszej życiowej ścieżki oraz czas na szczęście.
Postacie nie są idealne, nie żyją w świecie gdzie wszystko przychodzi łatwo i
od razu, lecz uczą się dostrzegać się światełko w tunelu i podążać w jego
kierunku, pomimo przeszkód.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA
Wydawnictwu MUZA