„Dwa
dni w maju”
Jordi
Sierra i Fabra
Pewne
sprawy trzeba dokończyć wbrew wszystkim i wszystkiemu. Po prostu honor i
poczucie sprawiedliwości nie pozwalają się poddać, nawet gdy zagrożone jest to
co najbardziej cenimy. Jednak wewnętrzna siła to czasem za mało by osiągnąć
wyznaczony cel, ale jeśli wspiera ją doświadczenie i upór nawet niemożliwe
powoli pojawia się w zasięgu wzroku.
Kiedy
jest się młodym kilka dni mija bardzo szybko, ale wraz z upływem lat zaczyna
się doceniać czas, a zwłaszcza chwile spędzone z bliskimi. Niekiedy nie da się
nadrobić nie odbytych spotkań z kimś na kim nam zależy, Miquel Mascarell dawno
miał odwiedzić swojego byłego szefa i jednocześnie przyjaciela. Niestety śmierć
Mateu pokrzyżowała plany, ale żałoba będzie musiała poczekać, bo okoliczności
tej tragedii są podejrzane. Prywatne śledztwo nie jest łatwo prowadzić, zwłaszcza
kiedy jest się byłym więźniem politycznym i byłym policjantem w frankistowskiej
Hiszpanii. Jednak przyjaźń zobowiązuje, no i okoliczności także nie dają
spokoju. Mascarell nie ma wiele czasu, w
tym przypadku liczy się każda godzina, lecz śladów jest niewiele, za to więcej
jest domysłów i przypuszczeń oraz zbyt dużo niewiadomych. Barcelonę i jej
mieszkańców czeka wielkie wydarzenie, ale to w tej chwili nie jest istotne,
chociaż czy na pewno? W czym brał udział Mateu i dlaczego było to dla niego tak
istotne? Gdzieś kryją się odpowiedzi, a z nimi i prawda o ludziach, którzy
rzucili wyzwanie rzeczywistości w jakiej przyszło im egzystować. Jednakże
wzniosłe słowa i idee to jedno, czym innym jest codzienność oraz ludzkie czyny,
zbrodnicze oraz nieprzewidywalne w swych skutkach. Lata doświadczeń z
policyjnej pracy i intuicja wiodą Miquela w odległe rejony miasta i ludzi, tak
jak kiedyś stojących po przeciwnej stronie barykady. Wyniki jego dochodzenia są
niepokojące, lecz zamierza je dokończyć pomimo zagrożenia utraty tego co zdobył
z takim trudem. Czy tym razem Mascarell pokona demony z przeszłości?
Dwa
dni upalnego maja, bohater, mający więcej do stracenia niż do zyskania, więzy
przyjaźni i zagadka kryminalna, która wcale nie musi nią być. Jordi Sierra i
Fabra po raz kolejny zabiera czytelników do Hiszpanii końca lat czterdziestych
gdzie zbyt dużo ludzi nosi wojenne blizny i rany, pomimo, iż oficjalnie jej nie
było. Jednym z nich jest główna postać – stróż prawa, człowiek jaki poznał
gorycz porażki, utracił wszystko i zyskał, być może ostatnią, szansę na
odrobinę szczęścia i niedocenianej przez zbyt wielu wolności. „Dwa dni w maju” to rasowy kryminał z
wieloosobową intrygą, w jakiej połączono w mistrzowski sposób historię z suspensem
oraz swoistą smugą cienia. Dyktatorska Hiszpania Franco i jej ofiary są tłem
dla śledztwa, w którym nie brak politycznych akcentów, spisków, lecz w centrum
zainteresowania są zbrodnie. Od tych ostatnich wszystko się zaczyna i na nich
się kończy, one wyznaczają ramy powieści, w jakiej pisarz zawarł realia
społeczne i ówczesne podziały społeczne. Ale najważniejszy jest Miquel Micarell
to on jest pierwszoplanowym aktorem, wnoszącym do wątków niepowtarzalną
atmosferę oraz charakter i jednocześnie wyznaczającym kierunek ich rozwoju. „Dwa
dni w maju” są intensywne pod względem śledczym, wirtuozerskie dochodzenie z
każdym rozdziałem nabiera tempa aż do finału, dającym odpowiedzi, lecz i
skłaniającym do refleksji.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros