poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Wypadki i inne zbrodnie


 PREMIERA:

„Zbrodnia po irlandzku”

Aleksandra Rumin

Śmierć na wakacjach może nie jest zdarzeniem aż nadto spotykanym, ale wiadomo rzecz ludzka, więc i trafia się od czasu do czasu turystom. Nieszczęśliwe wypadki chodzą po ludziach, tam się ktoś wychyli, tu potknie, a gdzie indziej nie zauważy, że ścieżka się kończy urwiskiem. No, cóż tak bywa … ale czy faktycznie są to niezbyt szczęśliwe przypadki?

Wyjazd do Irlandii na szczycie listy marzeń Tomasza Waciaka jakoś nie znalazł się, ba nawet nie jest w pierwszej setce, po prawdzie w ogóle tego miejsca nie ma na niej. Niestety tak bywa, iż niekiedy trzeba podjąć się zadania, na które wcale nie ma się ochoty. Pilotowanie wycieczki na szmaragdową wyspę okazuje się prawdziwym wyzwaniem, pewni członkowie grupy wystawiają cierpliwość Tomasza na próbę, ogromną zresztą, już na samym początku. Dalej także pokazują na ich stać, swoje dokłada irlandzka pogoda i pozostali, żądni, przygód turyści innych nacji. Powiedzieć, że wycieczka ma dość burzliwy przebieg to nic nie powiedzieć, chociaż może pilot jest zbyt przewrażliwiony? Wiadomo, że program napięty, wyobrażenia turystów są dość wygórowane, a rzeczywistość to już całkiem inna bajka, więc czasem zawodowiec ma chwile słabości. Czyżby nieszczęśliwy zbieg okoliczności miał całkowicie inny charakter, lecz przecież wypadki zdarzają się, czasem częściej niż można by przypuszczać. Jednak mówić o zbrodni? Nie, to byłoby przesadą, ale kto mógłby, hipotetycznie oczywiście, nim być? Po kilkudniowych zmaganiach z klientami Tomasz miałby przynajmniej jedną kandydaturę, lecz przecież nieszczęścia zdarzają się, chodząc nie tylko parami!

Kryminały uwielbiam, komedie również, połączenie obydwu gatunków jest więc kuszące. Przekonałam się już przy debiutanckiej książce Aleksandry Rumin, iż ma charakterystyczne poczucie humoru, które doskonale sprawdza się z morderczą zagadką. W „Zbrodni po irlandzku” potwierdziła, iż taki klimat potrafi umiejętnie wykorzystać by z jednej strony dać czytelnikom rozrywkę, a z drugiej wciągnąć ich w rozwiązywanie zabójczej szarady. Obydwa te elementy zostały uzupełnione o bohaterów, zapadających w pamięć, o charakterach bardzo wyrazistych. Przy takich składowych historii wydarzyć się może w fabule wszystko i jak się okazuje, rzeczywiście splot wydarzeń to niewyczerpana seria perypetii, celnie interpretujących różnorodne grzechy turystycznej branży obu stron. Do tego oczywiście dodana jest mordercza część, zgrabnie wpleciona w komediowy motyw. Wątki uzupełniają się wzajemnie, co daje w efekcie lekturę pełną gagów oraz czającym się suspensem. Autorka przełożyła na żartobliwy język cały szereg uciążliwych urlopowych wad co widać wyraźnie w scenkach rodzajowych oraz charakterystycznych dialogach. Po środowisku akademicko-studenckim oraz światku turystycznym jestem ciekawa kto znajdzie się na pisarskim widelcu Aleksandry Rumin ;)